Pod młotek trafią perełki

Ewa Bednarz
opublikowano: 2014-12-11 00:00

W grudniu emocje na rynku sztuki zawsze sięgają zenitu. Już dzisiaj najważniejsze wydarzenie roku

Najbliższe dni na rynku aukcyjnym będą obfitowały w prawdziwe rewelacje. Największą z nich — a śmiało można powiedzieć, że nawet największą w historii całego polskiego rynku aukcyjnego — będzie licytacja „Obrazu Liczonego” Romana Opałki.

ZACZAROWANE KRĘGI:
ZACZAROWANE KRĘGI:
Koła Fangora od lat cieszą się niesłabnącym powodzeniem, zwłaszcza te z lat 60. i 70. Pod młotek poszedł „E6” z 1965 r. — olej, który artysta podarował koledze po fachu — mieszkającemu w Londynie, a dziś już nieżyjącemu Stefanowi Knappe.
DESA UNICUM]

Wydarzenie rangi światowej

Roman Opałka jest jednym z najbardziej cenionych artystów na świecie, ale jednocześnie mało obecnym we własnym kraju. Rekordowe wyceny jego prac padały w największych domach aukcyjnych: Sotheby’s i Christie’s. W ubiegłym roku jego „Detal 143362-185085” wylicytowano w Londynie za 612 tys. GBP, czyli za ponad 3 mln zł. W 2010 r., a więc za życia artysty, jego tryptyk złożony z trzech „Detali” sprzedano za 803 tys. GBP i było to najdrożej wylicytowane dzieło polskiego artysty za życia. Teraz „Detal 2890944- 2910059” trafił do Polski z ceną wywoławczą 1,6 mln zł przy estymacji 2-2,8 mln zł. Pod młotek pójdą również dwie inne prace Opałki: „Rouge et Noir” z 1959 r. — abstrakcja, która będzie licytowana od 38 tys. zł, oraz praca z cyklu „Alfabet grecki”, której cena wywoławcza wynosi 80 tys. zł. Artysta pojawi się również na najbliższej aukcji PolswissArtu zaplanowanej na 16 grudnia. Do kupienia będzie „Lot Ikara” z 1959 r., którego licytacja rozpocznie się od 55 tys. zł.

Ekspansja Fangora

Opałka nie jest jedyną atrakcją dzisiejszej Aukcji Sztuki Współczesnej. Pojawią się również prace: Fangora, Kantora, Winiarskiego. Będzie również niezwykły „Relief nr 10” Henryka Stażewskiego z 1964 r. Takiego jeszcze na rynku nie było. Do rzadkości należą też oleje Andrzeja Wróblewskiego. Tym razem będą dwa: „Pejzaż z wysokim niebem” z 1953 r., którego cena wywoławcza wynosi 300 tys. zł i dwa lata młodszy „Żółty półakt mały”, którego licytacja zacznie się od 320 tys. zł. Dowodem na zainteresowanie twórczością Wróblewskiego może być aukcja poświęcona jego pracom — sprzedano wszystko na pniu, a zdecydowaną większość powyżej cen wywoławczych.

Nie będą rozczarowani również wielbiciele twórczości Wojciecha Fangora, który jest najbardziej cenionym polskim malarzem współczesnym. W październiku za jego „M15” zapłacono 624 tys. zł, choć od kilku lat mówi się, że obrazy artysty są już przewartościowane. Dzisiaj do kupienia będą trzy oleje pochodzące z najbardziej cenionego okresu twórczości artysty: koło „E6” z 1965 r., które Wojciech Fangor podarował Stefanowi Knappowi, nieżyjącemu już polskiemu malarzowimieszkającemu w Anglii, monumentalne „SM5” z 1975 r. w kształcie prostokąta oraz „M33” z 1967 r. Fangor pojawi się również w PolswissArcie, w którym pod młotek pójdzie „SU 9” z 1971 r. Op-art będzie miał też szerszą reprezentację. Obok prac Fangora licytowane będą dzisiaj prace innych artystów o ugruntowanej międzynarodowej sławie: Victora Vasarely’ego, Antonio Asisa, Tadasky’ego, Juliana Stańczaka, Edwina Mieczkowskiego i Richarda Anuszkiewicza. Katalog aukcyjnywzbudzi też emocje wśród wielbicieli twórczości innych klasyków współczesności Stanisława Fijałkowskiego, Jana Tarasina i Leona Tarasewicza.

Czysty zysk

Tak bogatego katalogu jak Desy Unicum dawno nie było, ale to nie znaczy, że inne domy aukcyjne nie szukają perełek na przedświąteczne aukcje. Bogatą reprezentację ma nie tylko sztuka współczesna, ale również dawna. Z pewnością nie pozostanie niezauważone pojawienie się „Ogrodu Luksemburskiego” Aleksandra Gierymskiego w Agrze-Art. Obraz po raz pierwszy trafił na rynek aukcyjny w marcu 1994 r. z ceną wywoławczą 15 tys. zł, licytowany był do 29 tys. zł. Dzisiaj wycena katalogowa wynosi 380 tys. zł przy estymacji 600-800 tys. zł. Jeżeli praca zostanie sprzedana tylko po cenie wywoławczej, będzie to oznaczało, że zdrożała przez 20 lat 1,21 tys. proc., czyli średniorocznie zyskiwała na wartości 60 proc. Najwięksi sceptycy będą musieli przyznać, że na sztuce da się zarobić. W Agrze i Rempeksie będą też do kupienia cieszące się nieustającym powodzeniem miniaturowe akwarele mistrza tej formy — Jana Stanisławskiego. Dziś trzeba się liczyć z wydatkiem min. 50 tys. zł. Kto kupował kilka lat temu po 20-25 tys. zł, też nie ma wątpliwości, że wprawdzie emocje estetyczne są najważniejsze, ale pieniędzy nie przetrwonił.