Znane są już założenia dwóch unijnych dyrektyw zapowiadających opodatkowanie zysków z działalności prowadzonej za pośrednictwem technologii cyfrowych. Z ujawnionych przez Komisję Europejską propozycji wynika, że podatek od sprzedaży w sieci powierzchni reklamowych, danych dotyczących użytkowników oraz przychodów osiąganych przez platformy pośredniczące, umożliwiające interakcję między ich użytkownikami, ma wynieść 3 proc. Podlegać mu będą przedsiębiorstwa z rocznymi obrotami powyżej 750 mln EUR, które co najmniej 50 mln EUR osiągają właśnie z działalności cyfrowej na terytorium UE.
To jednak tymczasowa danina. Docelowo zapowiedziano przepisy określające przypadki, w których państwo — na którego terytorium przedsiębiorstwa działają zdalnie — mogłoby opodatkować wszystkie ich zyski tam osiągane. Zdefiniowana zostanie znacząca cyfrowa działalność firmy. Będziemy mieli z nią do czynienia, gdy przychody ze świadczenia usług cyfrowych uzyskiwane przez firmę na terenie danego kraju przekroczą 7 mln EUR, będzie tam miała ponad 100 tys. użytkowników i podpisze ponad 3 tys. umów handlowych na świadczenie usług cyfrowych z tamtejszymi podmiotami.
Firma spełniająca te kryteria zapłaci podatek od wszystkich zysków osiągniętych dzięki prowadzeniuzdalnej działalności w danym państwie. Agnieszka Wnuk, doradca podatkowy i starszy menedżer w Crido Taxand, zwraca uwagę, że docelowa koncepcja wydaje się właściwa.
— Dzisiejsze zasady ustalania aktywności prowadzonej przez dany podmiot na terytorium państwa, w którym nie ma on rezydencji, nie obejmują biznesu cyfrowego. Ustalenie nowych, specyficznych dla branży kryteriów cyfrowej działalności czy też wirtualnego zakładu zagranicznego umożliwi państwom, z których terytoriów firmy internetowe czerpią dochody, na udział w ich opodatkowaniu — podkreśla Agnieszka Wnuk. Jednocześnie, jej zdaniem, zaproponowane kryteria wydają się umiarkowanie restrykcyjne, co ma znaczenie dla małych przedsiębiorstw. © Ⓟ