Teoretycznie do końca 2024 r. na kierowców aut spalinowych powinien zostać nałożony nowy podatek. Teoretycznie, ponieważ w ubiegłym roku rząd zapewniał kierowców, że żadna nowa danina ich nie dotknie. Zaprzecza temu ustawa podatkowa z 25 listopada 2022 r. Kamienie milowe w zakresie działań ekologicznych obejmują nie tylko wprowadzenie niskoemisyjnego transportu publicznego czy przebudowę infrastruktury drogowej, ale także objęcie podatkiem pojazdów spalinowych. Wpływ na jego wysokość będzie mieć stopień emisji dwutlenku węgla oraz tlenków azotu, czyli im niższa norma Euro, tym wyższa opłata.
Wszystko wskazuje na to, że pod koniec 2024 r. kierowcy aut spalinowych będą zobowiązani do uiszczenia takiej opłaty także w Polsce. „Rzeczpospolita” ustaliła, że początkowo podatek będzie pobierany w postaci jednorazowej daniny. W 2026 r. natomiast ma być wprowadzony na stałe w postaci daniny rocznej. Zwolnione będą jedynie samochody wojskowe oraz zabytkowe.
Ile trzeba będzie zapłacić, tego jeszcze nie wiadomo. W państwach członkowskich już objętych podobnym podatkiem jego wysokość znacząco się różni. W Holandii jednorazowa opłata wynosi średnio 650 EUR. W Bułgarii czynnikiem branym pod uwagę podczas ustalania wysokości podatku jest także moc silnika — wysokość daniny wynosi od 0,60 do 3,22 EUR za każdy 1 kWh mocy w zależności od normy Euro. W Niemczech opłatę odprowadza się co roku, a dla przeciętnego 10-letniego diesla, którego emisja CO2 to około 130 g na km, jej koszt to ponad 180 EUR.
— Podatek funkcjonuje już w wielu krajach członkowskich, dlatego należy oczekiwać, że pojawi się także u nas — mówi Natalia Sokołowska z autobaza.pl
Nasze drogi są pełne aut spalinowych, a około 40 proc. z nich ma ponad 20 lat.
— Na rynku wtórnym z roku na rok liczba ogłoszeń dotyczących najstarszych pojazdów spada, co oznacza, że coraz mniej kierowców jest w ich posiadaniu albo nimi jeżdżą i nie myślą o sprzedaży. W każdym kwartale auta spalinowe stanowią ponad 90 proc. ogólnej liczby ogłoszeń i tak jest od od 2019 r.— mówi Natalia Sokołowska.
Jej zdaniem Polacy to motoryzacyjni konserwatyści i lubią auta spalinowe, więc możliwe są dwa scenariusze.
— Zważając na liczbę takich pojazdów, wpłat może być rzeczywiście dużo, jednak nie można wykluczyć, że podatek skutecznie zachęci do przesiadki na nowszy samochód, być może nawet z innym rodzajem napędu — uważa Natalia Sokołowska.
Według danych CEPiK w 2022 r. w Polsce było zarejestrowanych 19,5 mln samochodów osobowych, z czego niecałe 100 tys. to auta elektryczne i hybrydowe. Oznacza to, że podatkiem obciążonych będzie…100 proc. pojazdów, bez promila.
