PODATKI NISZCZĄ TRANSPORT DROGOWY
Część branży jest zdania, że najlepszą metodą ochrony polskich firm transportowych są częstsze kontrole zagranicznych pojazdów
POZOSTAWIENI SAMYM SOBIE: Przez półtora roku ministerstwo transportu nie załatwiło dla nas nic za granicą — mówi Grzegorz Komorowski, prezes zarządu firmy Roko Trans. fot. ARC
NIEUCZCIWE PODATKI: Cena przewiezienia ładunku z Paryża do Moskwy jest taka sama dla wszystkich spedytorów. Czy wobec tego polski przewoźnik musi ponosić tak wysokie opłaty we własnym kraju — pyta Roman Buksiński, sekretarz Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych.
fot. Tomasz Zieliński
Transport drogowy przeżywa poważny kryzys. Branży najbardziej zaszkodził zastój w Rosji. Równie bolesne są liczne podatki i opłaty ekologiczne. Pojawiają się pomysły większej kontroli pojazdów zagranicznej konkurencji. Może jednak to być obosieczna broń.
— Z transportem na terenie Europy jest ciężko. Przewozy spadły o 30 proc., a fracht o 30-50 proc. Kryzys w usługach transportowych dotknął w mniejszym lub większym stopniu całą Europę — uważa Roman Buksiński, sekretarz Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych.
Dla polskich przewoźników momentem przełomowym było załamanie w Rosji. Wtedy właśnie boleśnie odczuli spadek koniunktury na swoje usługi.
— Kryzys w Rosji spowodował, że 60 proc. pojazdów, które jeździły dotąd za wschodnią granicę, musi zajmować się teraz transportem na Zachód — twierdzi Piotr Albi, przedstawiciel firmy Schenic.
Na złą kondycję przewoźników wpływ mają także inne przyczyny.
Jednym z największych problemów polskich firm transportowych są podatki. Opłaty, które muszą ponosić przewoźnicy, sprawiają, że — zdaniem niektórych przedstawicieli branży — wciąż podwyższają koszty swojej działalności.
— Przewoźnik polski płaci w postaci podatku drogowego wliczonego w cenę paliwa około 40 zł dziennie za korzystanie z infrastruktury drogowej. Podatek gminny pochłania rocznie około 2,5 tys. zł. Przewoźnik płaci także podatki za granicą. Jest więc opodatkowywany wszędzie — mówi Roman Buksiński.
Oczywiste jest, że aby transport mógł swobodnie funkcjonować, potrzebne są dobre drogi. Jednak jakość nawierzchni i wysokość opłat za użytkowanie szos wywołują liczne kontrowersje wśród przedstawicieli branży.
— Ciężkie samochody stanowiące trzy procent ogólnej liczby pojazdów i nie mogą pokrywać wszystkich kosztów utrzymania dróg. Nie można w nieskończoność nakładać podatków. Każdy użytkownik drogi powinien płacić tylko raz jeden określony podatek. Dobrym przykładem może być Holandia. Przy zakupie samochodu osobowego w Holandii około 25 proc. jego ceny stanowi podatek drogowy. Nie może być tak, że do płacenia wybiera się przewoźnika tylko dlatego, że łatwo tego płatnika zidentyfikować. Rozumiemy, że zarządy autostrad muszą funkcjonować w oparciu o biznesowy rozrachunek. Nie może być jednak tak, że płaci się za każdą, nawet najgorszej jakości drogę — podkreśla sekretarz ZMPD.
Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych domaga się obniżenia podatku dla firm transportowych. Zdaniem jego przedstawicieli, wszelkie podwyżki podatku, dokonywane przez Ministerstwo Transportu i Gospodarki Morskiej, powinny być uzgadniane z ZMPD.
— Naszym zdaniem przewoźnicy międzynarodowi nie powinni płacić podatku gminnego. Opłata drogowa powinna być obniżona. Ponadto uważamy, że zarówno nasi przewoźnicy za granicą, jak i obcy na terenie Polski, nie powinni płacić podatków — uważa Roman Buksiński.
Od pewnego czasu rozważa się wprowadzenie jednego podatku we wszystkich krajach Unii Europejskiej. Jedną opłatę drogową, tzw. winietę, wprowadziła już Belgia, Holandia, Niemcy, Dania i Luksemburg.
Ekologia bez sensu
Zastrzeżenia budzi również wprowadzony podatek od zakupionego paliwa za zanieczyszczanie środowiska. Przewoźnicy uważają, że sposób jego wyliczania nie jest do końca jasny. Transport międzynarodowy ma w Polsce około 8 tys. pojazdów ekologicznych. Prawie połowa z 17 tys. tirów jeżdżących po Polsce spełnia najbardziej restrykcyjne normy ekologiczne Euro 1 i Euro 2. Te samochody mają silniki, które najmniej zanieczyszczają środowisko.
— Gdyby samochody ekologiczne nie były obarczone opłatą ekologiczną, to miałoby to sens. Tyle samo płaci jednak każdy, bez względu na to, w jakim stopniu zatruwa środowisko. Nie ma motywacji do kupowania pojazdów, które spełniałyby rygorystyczne normy ekologiczne. Tym bardziej że przewoźnicy zagraniczni w Polsce nie płacą żadnych opłat ekologicznych — uważa Roman Buksiński, sekretarz ZMPD.
Przewoźnicy skarżą się na politykę Ministerstwa Transportu i Gospodarki Morskiej. Uważają, że wobec panującego kryzysu w usługach transportowych, państwo powinno im pomóc.
— Nasza firma wraz z innymi przewoźnikami zwróciła się z prośbą do rady miasta Tomaszowa, aby w związku z zastojem, jaki panuje w transporcie, obniżono podatki od środków transportu. Otrzymaliśmy jednak odpowiedź, że takie rozwiązanie nie jest możliwe, ponieważ miasto nie otrzymałoby wtedy dotacji z budżetu państwa. Ten podatek stanowi prawie 50 proc. wszystkich podatków, jakie płacimy — skarży się Grzegorz Komorowski, prezes zarządu firmy Roko Trans.
Więcej kontroli
Część przewoźników jest zdania, że najlepszą metodą na ochronę polskich firm transportowych są częstsze kontrole pojazdów, które wjeżdżają na teren Polski.
— Polskie samochody ciężarowe poza granicami bardzo często są kontrolowane. Tymczasem po polskich drogach jeżdżą ciężarówki z Białorusi czy Ukrainy, które na pewno nie spełniają polskich norm. Uważam, że podobnie jak kraje ościenne, również Polska powinna zadbać o interesy rodzimych przewoźników i wyeliminować nieuczciwą konkurencję — mówi Grzegorz Komorowski.
— Na pewno przydałaby się lepsza kontrola samochodów, które wjeżdżają do Polski. Nie można jednak wprowadzić dodatkowych kontroli, ponieważ ktoś musiałby za nie zapłacić. Uważam, że jeżeli policjant złapie zagraniczny samochód na terenie Polski bez zezwolenia, to konsekwencje powinny być wyciągane wobec celnika, który go wpuścił. Każdy może wpaść na pomysł lepszych kontroli, ale musi liczyć się z tym samym w stosunku do siebie za granicą — ostrzega Roman Buksiński.