Podatki spowodują marginalizację GPW

Lesław Kretowicz
opublikowano: 2001-08-23 00:00

Podatki spowodują marginalizację GPW

Wiesław Rozłucki, prezes Giełdy Papierów Wartościowych, apeluje o jak najszybsze uchwalenie budżetu z deficytem możliwym do sfinansowania przez rynki kapitałowe. Ostrzega też, że opodatkowanie zysków kapitałowych będzie miało zgubny wpływ na giełdę.

Światowe rynki kapitałowe przeżywają ostatnio poważny kryzys. W Polsce bessę pogłębia kryzys finansów publicznych. Inwestorzy zagraniczni boją się jego skutków, tym bardziej że nadal nie ma zapowiedzi potrzebnych reform finansów publicznych.

— Giełdowa wycena polskich spółek jest obniżona głównie ze względu na ryzyko wynikające z obaw o finanse państwa. Przekłada się to na wyższe koszty finansowania. W konsekwencji większość firm nie jest w stanie pozyskać nowego kapitału. Inwestorzy są tak mocno przestraszeni sytuacją budżetową, że nowe emisje akcji są praktycznie niemożliwe. To źródło finansowania spółek zaczyna więc wysychać — tłumaczy Wiesław Rozłucki, prezes GPW.

40 mld to za dużo

Prezes GPW apeluje o jak najszybsze zakończenie prac nad budżetem na 2002 rok. Zdaniem Wiesława Rozłuckiego, deficyt budżetu wysokości 40 mld zł jest trudny do sfinansowania. To i tak za dużo, a konsekwencjami takiego deficytu będą wysokie realne stopy procentowe, które sprawią, że gospodarka będzie rozwijała się wolniej.

— Trudno jednoznacznie określić, jak finansować braki w państwowej kasie. Czy za pomocą prywatyzacji przy obecnej słabej giełdowej koniunkturze czy może emisją papierów skarbowych. Korzystniejsza wydaje się jednak prywatyzacja. Emisja papierów skarbowych oznacza drenaż pieniędzy z rynku kapitałowego — tłumaczy Wiesław Rozłucki.

Deficyt budżetu rośnie z roku na rok, a fiskus stanowi coraz większą konkurencję dla rynków kapitałowych. Zaczyna brakować pieniędzy na inwestycje, a deficyt coraz trudniej sfinansować. Z każdą kolejną próbą prywatyzacji wycena państwowych firm spada. Najlepszy przykład to Puławy i przedłużająca się sprzedaż kolejnego pakietu akcji TP SA.

— Polska dysponuje określoną pulą oszczędności. Zapowiadana w 2002 r. podaż papierów skarbowych wysokości 120 mld zł spowoduje, że część tych oszczędności będzie zużyta na finansowanie budżetu zamiast na finansowanie przedsiębiorstw. Większość wydatków budżetu to wydatki konsumpcyjne. Transfer środków z inwestycji prorozwojowych na konsumpcję jest bardzo niebezpieczny — ostrzega prezes GPW.

Bez obciążeń

Wiesław Rozłucki uważa, że opodatkowanie zysków kapitałowych odstraszy większość inwestorów. Wpływy do budżetu będą więc znikome. Przykładem są Węgry, gdzie w tym roku wprowadzono taki podatek, co bardzo zaszkodziło tamtejszej giełdzie. Władze węgierskie już myślą o wycofaniu się z tego pomysłu.

— To nie jest oryginalny pomysł. Głównie jednak opodatkowuje się rynki wysoko rozwinięte. Wszędzie natomiast są oprocentowane lokaty bankowe. Dzieli nas ogromny dystans od najsłabiej rozwiniętych krajów UE, należy robić wszystko, by ten dystans zmniejszać, a nie opodatkowywać coś, co dopiero wyrasta z ziemi. Ewentualne opodatkowanie giełdy musi być przeprowadzone w sposób profesjonalny i neutralny w stosunku do innych lokat finansowych. Znając jednak praktykę wprowadzania przepisów podatkowych, można spodziewać się wielu nieścisłości i pomyłek — mówi Wiesław Rozłucki.

Zdaniem prezesa GPW, wprowadzenie podatków może całkowicie wyeliminować opłacalność gry na warszawskiej giełdzie. To z kolei doprowadzi do zamknięcia naszego rynku, a inwestorzy przeniosą się za zachodnią granicę.

— Wówczas w Polsce nie zarobi nikt, ani Skarb Państwa, ani giełda, ani domy maklerskie. Inwestorzy zaś będą grali dalej, tyle że za granicą — ostrzega Wiesław Rozłucki.