POLACY CHĘTNIE JEŻDŻĄ DO AUSTRII

Marcin Bołtryk
opublikowano: 1999-12-03 00:00

POLACY CHĘTNIE JEŻDŻĄ DO AUSTRII

Rodzime kurorty powinny inwestować w promocję

BEZ REKLAMY: Polskie miejscowości narciarskie powinny prowadzić bardziej agresywną politykę promocyjną i systematycznie rozbudowywać infrastrukturę. Może to pozwolić na zmniejszenie w przyszłości dystansu między nimi a zachodnimi kurortami — podkreśla Krzysztof Piątek, dyrektor generalny Neckermann Polska. fot. Borys Skrzyński

Krajowe miejscowości narciarskie nie mają szans w konkurencji z zachodnimi kurortami. Nie oznacza to jednak, że są skazane na zagładę. Powinny tylko skoncentrować się na przyciągnięciu polskich turystów na krótkie, weekendowe wypady i poprawić infrastrukturę.

Decydując się na wyjazd na narty za granicę, Polacy najchętniej wybierają Austrię. Zdaniem Wioletty Drozdowskiej z TUI Polska, wynika to głównie ze stosunkowo niewielkiej odległości między naszymi krajami.

— Do austriackich kurortów można dojechać w 24 godziny, podczas gdy na przykład od Francji dzielą nas co najmniej dwa dni podróży. Oczywiście można skorzystać z usług lotniczych, ale to znacznie podnosi cenę — opowiada Wioletta Drozdowska.

Różne koszty

Krzysztof Piątek, dyrektor generalny Neckermann Polska, twierdzi, że nie można jednoznacznie wskazać, który z alpejskich krajów jest najdroższy, a który najtańszy.

— Wszystko zależy od regionu i klasy obiektu, z którego usług będziemy korzystać — tłumaczy Krzysztof Piątek

Według Wioletty Drozdowskiej, zdecydowanie najdroższa jest Szwajcaria i Francja. Nieco mniej zapłacimy natomiast za jazdę na nartach we Włoszech czy Austrii.

— W Austrii bardzo popularny jest wynajem kilkuosobowych apartamentów — zaznacza Krzysztof Piątek.

Największym mankamentem rodzimych miejscowości, takich jak na przykład Zakopane, Szczyrk czy Szklarska Poręba, jest brak dobrze przygotowanych tras narciarskich.

Tatry a Alpy

— Polskie zimowe kurorty nigdy nie będą mogły skutecznie konkurować z miejscowościami alpejskimi, głównie ze względu na to, że nasze góry są niższe i mniejsze. Tak naprawdę dobrze pojeździć można tylko na Kasprowym Wierchu — uważa Wioletta Drozdowska.

Zdaniem Krzysztofa Piątka, niska konkurencyjność polskich miejscowości wobec zagranicznych kurortów narciarskich wynika nie tylko ze słabo przygotowanych stoków, ale i bardzo niskiej przepustowości wyciągów i kiepskiego zaplecza. Wioletta Drozdowska dodaje, że w Tatrach bardzo trudno jest przewidzieć, czy będzie śnieg. Takiego problemu nie ma na przykład w Austrii.

— Kilka sztucznie naśnieżanych stoków w naszym kraju to stanowczo za mało, aby przyciągnąć zagranicznych turystów — dodaje Wioletta Drozdowska.

Weekendowa nisza

Zdaniem Wioletty Drozdowskiej, rodzime górskie miejscowości powinny skoncentrować się przede wszystkim na przyciągnięciu polskich turystów na pobyty weekendowe. Uważa ona, że nasze kurorty nie mają szans na przyciągnięcie zagranicznych narciarzy.

— Na dwutygodniowy urlop zagraniczny można się udać raz na sezon, natomiast na długi weekend wielu Polaków nadal chętnie wyjeżdża w rodzime góry — dodaje Wioletta Drozdowska.

W dodatku część Polaków boi się wyjeżdżać za granicę. Powód jest banalny: nieznajomość języków obcych.

— Obawiają się, że sobie nie poradzą i dlatego chętniej wybierają się w rodzime góry — sumuje Wioletta Drozdowska.

Marcin Bołtryk