Nawet 1 proc. samochodów, które poruszają się po polskich drogach może nie mieć obowiązkowej polisy OC komunikacyjnego – szacuje Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny (UFG). Okazuje się jednak, że nie jest to efekt celowego oszczędzania na zakupie ubezpieczenia, ale zwykłego… zapominalstwa. W aż 40 proc. przypadków brak polisy jest spowodowany opóźnieniami w płatnościach, skutkującymi wygaśnięciem ubezpieczenia. To oznacza, że upada mit o dziesiątkach tysięcy polskich kierowców, którzy celowo migają się od zakupu obowiązkowego ubezpieczenia.
- Warto zapłacić te dwieście czy trzysta złotych kolejnej raty składki za OC niż wpadać w pułapkę rozwiązania umowy ubezpieczenia. Zgodnie z przepisami, polisa OC nie przedłuża się automatycznie, gdy właściciel pojazdu nie uregulował pełnej składki – mówi Hubert Stoklas, wiceprezes UFG.
Z danych UFG wynika, że kolejnym, najczęstszym powodem braku ubezpieczenia OC są nieporozumienia przy zakupie nowego samochodu. Dotyczy ona aż 33 proc. wykrytych przypadków.
Inne powody braku obowiązkowego ubezpieczenia to: wykupienie polisy już po pierwszej rejestracji auta sprowadzonego do Polski (13 proc. wykrytych przypadków) oraz przekonanie, że niesprawny i nieużytkowany pojazd nie musi mieć ubezpieczenia (11 proc.). Tymczasem każdy zarejestrowany samochodów musi mieć wykupioną polisę OC, nawet jeśli nie był odpalany od wielu lat.
UFG sugeruje, by kierowcy z większą pieczołowitością i terminowością podchodzili do kwestii związanych z płaceniem za obowiązkowe ubezpieczenie OC. Od przyszłego roku wzrośnie o 6 proc. wysokość kar za brak takiej polisy. Nowe kary dla samochodów osobowych wniosą 3,7 tys. zł, a dla ciężarówek – ponad 5,5 tys. zł. Fundusz przypomina także, że choć wypłaca odszkodowania za szkody spowodowane przez nieubezpieczonych kierowców, to zgodnie z prawem przysługuje mu tzw. regres do sprawcy wypadku. To oznacza, że brak polisy może skutkować nie tylko administracyjną karą, ale także obowiązkiem zwrotu UFG wypłaconych przez niego środków.
