Polacy tłumnie ruszyli do kin

Karol JedlińskiKarol Jedliński
opublikowano: 2017-01-10 22:00

Kina nad Wisłą zamknęły najlepszy rok w historii. W 2017 r. scenariusz przewiduje wysokie zyski, zmiany właścicielskie i renesans niezależnych graczy

40 proc. — chyba żaden z segmentów rozrywki z wiekowym stażem nie może pochwalić się tak imponującym wzrostem przez ostatnie 4 lata. A to właśnie stało się udziałem polskiego rynku kinowego, który właśnie przeżywa swoje chwile chwały.

— Wzrost w takiej skali to zaskoczenie. Rekordy rekordów pobił zeszły rok. Najświeższe dane pokazują frekwencję na poziomie 52 mln widzów. A przecież kilka kwartałów temu wszyscy marzyli, żeby powtórzyć tak świetne 45 mln z 2015 r. — przyznaje Tomasz Jagiełło, prezes sieci Helios kontrolowanej przez Agorę.

Powidoki entuzjazmu

Entuzjazm na rynku nie dziwi — przez ostatnią dekadę trzej główni gracze: Cinema City, Multikino i Helios, zainwestowali w rozwój multipleksów nad Wisłą sumy liczone w setkach milionów euro. Teraz — gdy dwaj pierwsi gracze swoje centrale mają w Londynie — przyszedł czas na konsumowanie zwyżek. Choć — według wyliczeń „PB” — średnia cena biletu w kinach od 2011 r. wzrosła raptem o 1 proc., to nastroje są na tyle optymistyczne, że operatorzy kin liczą już zyski z frekwencji w 2017 r.

— Nie planujemy nowych, wielkich inwestycji. Raczej dokańczamy rozpoczęte projekty — słyszymy nieoficjalnie w Multikinie i Cinema City. Multikino — które według informacji „PB” w tym roku znów może zmienić właściciela — szykuje tylko siedmiosalowe kino w podwarszawskim Pruszkowie. Cinema City przymierza się do dwóch, rozpoczętychkilka lat temu projektów w Warszawie (z czego wilanowski na razie jest zamrożony) oraz we Wrocławiu. Helios — który latami walczył z opinią sieci prowincjonalnej, otworzy się wreszcie w stolicy, ale także m.in. w Krakowie i Katowicach. — Wszystko się pięknie układa, jeśli popatrzeć na planowane premiery w tym roku. Dla dzieci jest m.in. nowy film Lego, kolejna część „Aut”, „Minionków” i „Smerfy”. Polskie kino to np. „Powidoki”, „Sztuka kochania”, do tego mogą dojść obrazy dofinansowywane z budżetu państwa — wylicza Tomasz Jagiełło, który w tym roku zdążył już przyłożyć rękę do sukcesu animacji „Sing”, podkładając głos pod egotyczną żabę z tego filmu.

Listy do Zamościa

Krytycy przyznają, że bardziej wytrawni widzowie — patrząc na repertuary — muszą nieraz zjeść filmową żabę. Wprowadzane na ekran tytuły to zazwyczaj sequele, franczyzy i dobrze sprawdzone formaty. W 2017 r. zobaczymy więc „Szybkich i wściekłych 8”, piątą część „Piratów z Karaibów”, „Listy do M 3” oraz kolejne „Gwiezdne Wojny”. — Ambitne tematy to domena seriali telewizyjnych. W kinie królują numerki i jak widać, jest to efektywny model rynkowy — zaznacza szef Heliosa. Kinga Dołęga-Lesińska, właścicielka sieci reklamowej KinAds, sprzedającej reklamy w imieniu kilkuset niezależnych kin w Polsce, ocenia, że są szanse na równie dobry 2017 r. 50 mln sprzedanych biletów w kinach jest o tyle realne, że w mniejszych miastach kina przeżywają swój renesans. W 65-tysięcznym Zamościu w ubiegłym roku sprzedano ponad 200 tys. biletów. — Udział niezależnych kin w całości frekwencji oscyluje wokół 25-30 proc. Jeśli chodzi o udziały w torcie reklamy kinowej, jest to w granicach 16-17 proc. rynku. Tu miejsce do wzrostu jest spore, kina to wciąż niedoceniane medium przez reklamodawców — uważa szefowa KinAds i zaprasza na otwarcie nowego kina w Łomży, gdzie już teraz bilety na pierwsze seanse są niemal w całości wyprzedane.

 

52 mln Tyle biletów do kina sprzedano w Polsce w 2016 r. Oznacza to wzrost r/r o 16 proc.

967 mln zł Tyle wyniosły wpływy ze sprzedaży biletów do kin w minionym roku.

75 proc. Tyle z całości biletów sprzedały sieci multipleksów.