Portal "Deutsche Welle" opublikował reportaż o Polaku, który kupił wybudowany w latach 50-tych poprzedniego wieku kościół na obrzeżach Kolonii i stworzył w nim galerię sztuki. Sam budynek też zresztą traktuje jako… rzeźbę.

Opisany powyżej przypadek nie jest odosobniony. W zeszłym tygodniu przeczytałem na portalu Religia.tv ciekawy, choć krótki news zatytułowany wymownie "Kościół sprzedam tanio". Rzeczywiście, rynek kościołów, które różne społeczności religijne chcą sprzedać stale rośnie. Wiadomo, działa tutaj stary jak świat mechanizm gwarantujący wzrost: jest podaż, ale jest też popyt.
Sprzedaje się oczywiście kościoły, które nie pełnią już funkcji religijnych, po tzw. dekonsekracji. Powody są zwykle oczywiste - spadek liczby wiernych sprawia, że parafie nie są w stanie utrzymać olbrzymich budowli. Samo ogrzewanie pochłania gigantyczne kwoty, a jest przecież konieczne, żeby utrzymać świątynię w dobrym stanie, bez gnijących i pełnych grzybów lub pleśni murów. Parafie są zamykane, albo łączą się z okolicznymi.
- Zjawisko nasila się przede wszystkim w krajach zachodnich: Francji, Niemczech, Holandii czy Danii. Dotyczy różnych wspólnot, zarówno protestanckich, jak i katolickich. Wpisanie w tamtejszych wyszukiwarkach frazy "kościół do sprzedania" skutkuje wyświetleniem długiej listy wyników i pokazuje skalę zainteresowania agencji nieruchomości takimi transakcjami - czytamy na Religia.tv.
Sprawdziłem z ciekawości, jak to wygląda z polskim Google. Wydaje się, że jest to dość niedokładny i niemiarodajny sposób badania. Po "wstukaniu" takiej frazy rzeczywiście wyskakuje masa linków, ale są to tematy niezwiązane z samą sprzedażą kościołów, albo powiązane z tą kwestią bardzo luźno. Nawet to jest jednak dość wyraźnym znakiem czasów.
Co dzieje się z kościołami po udanej transakcji? Bardzo różne rzeczy. W niektórych powstają kawiarnie, restauracje, galerie sztuki, a nawet ekscentryczne mieszkania i hotele. Nierzadko byłe kościoły są także adaptowane na biblioteki lub księgarnie (może to jest pomysł dla parafii?!) Najbardziej skrajnymi przypadkami są powstałe w tych miejscach dyskoteki, albo puby. Bywa niestety i tak.
Kościoły i wierni w większości europejskich krajów dwoją się i troją żeby wymyślić i stworzyć jakiś dobry sposób reakcji w sytuacjach, w których trzeba sprzedać jakiś kościół. Jeśli jest to zabytek, można liczyć na różne źródła finansowania, ale nie wszystkie kościoły to przecież perełki architektury. Wtedy księża i wierni znajdują się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Muszą zdecydować komu i na jakich zasadach sprzedać swój ukochany kościół. Za dar od Boga powinny potraktować fakt, gdy w okolicy rozwija się jakaś inna społeczność chrześcijańska, która bardzo potrzebuje swojego kościoła, bo nie ma się gdzie spotykać.
Ale co wtedy, gdy takiego daru nie ma? Targowisko, restauracja, hotel? Nawet po dekonsekracji kościoła u wielu ludzi ciągle budzi to niesmak. Szkoda, że nie ma prostego sposobu na transport świątyń na przykład do Afryki. W wielu krajach na tym kontynencie chrześcijanie mają inny problem - brak środków na budowę kościołów.
Na sam koniec polecam jeszcze materiał wideo "Deutsche Welle" z czerwca tego roku. Krótki opis tego, jakie są pomysły na wykorzystanie kościołów i jaka jest skala takich zmian we współczesnej Europie.
Autor bloga jest teologiem związanym z Kościołem Ewangelicko-Augsburskim w RP