Polak zarabia kokosy w Iranie

Małgorzata GrzegorczykMałgorzata Grzegorczyk
opublikowano: 2021-01-12 20:00

Maciej Wojtal założył Amtelon, pierwszą w Europie firmę zarządzającą funduszem skoncentrowanym na giełdzie w Teheranie. W trzy lata zarobił dla inwestorów 200 proc.

Przeczytaj tekst i dowiedz się:

  • W jaki sposób Amtelon zarobił na irańskiej giełdzie mimo nakładanych w ostatnich latach sankcji
  • Jakie nadzieje założyciel funduszu wiąże z nową administracją USA
  • Jaką przewagę ma założony przez Polaka fundusz nad potencjalnymi rywalami

Taniej kupić, drożej sprzedać – najstarsza reguła handlu i święty graal inwestorów giełdowych. Znalazł go w Iranie Maciej Wojtal, finansista, który przez ostatnie kilkanaście lat pracował m.in. w JP Morganie w Londynie i Investors TFI w Warszawie.

– W 2017 r. założyłem pierwszą w Europie firmę asset management, która zarządza funduszem skoncentrowanym na giełdzie irańskiej. Iranem zainteresowałem się w 2016 r., gdy za prezydentury Baracka Obamy zniesiono sankcje. Inwestorzy ze wszystkich krajów z wyjątkiem USA mogli od tego momentu legalnie inwestować w tym kraju – opowiada Maciej Wojtal.

Okazja jak w latach 90.

Wymienia kilka atutów Iranu. Po pierwsze - 84 mln dobrze wykształconych mieszkańców przy średniej wieku 30 lat. Po drugie - zdywersyfikowana gospodarka, bo choć kraj ma największe na świecie złoża ropy i gazu, to te surowce odpowiadają tylko za 15 proc. PKB. Po trzecie - kilkadziesiąt lat odcięcia od świata, które Irańczycy chcą jak najszybciej nadrobić. Po czwarte - dobrze zorganizowana giełda papierów wartościowych, na której w 2016 r. było notowanych 600 spółek, dzienne obroty przekraczały 100 mln USD, a kapitalizacja 100 mld USD. Wyceny spółek były najniższe na świecie, sięgały 4-5-krotności zysku (zwykle jest to 20-krotność), a zagranicznych inwestorów praktycznie nie było - odpowiadali za 0,5 proc. kapitalizacji. Po piąte - Iran ma bardzo niskie zadłużenie, bo nie miał dostępu do rynku długu za granicą, a w kraju stopy procentowe sięgały 20-30 proc.

– Dostrzegłem najlepszą okazję od upadku ZSRR. Gospodarkę czekała transformacja i można było inwestować w spółki działające w różnych branżach. Po raz pierwszy pojechałem do Teheranu w 2016 r., otworzyłem konto bankowe i kilka kont maklerskich, przelałem prywatne pieniądze, żeby sprawdzić, czy system działa. Działał, więc zdecydowałem się założyć fundusz skoncentrowany na irańskiej giełdzie – mówi Maciej Wojtal.

Postawił na jurysdykcję holenderską ze względu na stabilność prawa, korzystne opodatkowanie i dobrze rozwinięty rynek funduszy emerytalnych, a co za tym idzie – duży wybór firm obsługujących fundusze inwestycyjne. W sprawach dotyczących sankcji Amtelonowi doradzają Amerykanie.

– Zatrudniamy kancelarię prawną z Waszyngtonu, w której partnerem jest były doradca amerykańskiego prezydenta. Pracował wcześniej w Departamencie Stanu USA, gdzie był odpowiedzialny za nakładanie sankcji. To dla nas wysoki koszt, ale konieczny – dodaje finansista.

Plus 600 proc. w ciastkach

Amtelon Capital - nazwany tak od trzech miast, w których działa: Amsterdamu (tu jest zarejestrowany), Teheranu (tu prowadzi operacje) i Londynu (tu podejmuje niektóre decyzje) - wystartował w połowie 2017 r. z 1 mln EUR.

– Inwestorami było osiem zamożnych osób z Polski i Wielkiej Brytanii. Zaczęliśmy pełni entuzjazmu, żeby wykorzystać szansę w Iranie. Potem odbyły się wybory w USA i sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Wygrał Donald Trump, wróciły sankcje. Większość inwestorów zagranicznych, którzy zaczęli wchodzić do Iranu, zdecydowała się wycofać – wspomina szef Amtelonu.

Sankcje oznaczały ograniczenie importu ropy z Iranu, czyli mniejszy napływ twardej waluty, a jej brak powodował osłabienie riala, który w ciągu roku stracił 70 proc. Uderzały w konkretne sektory, redukując liczbę spółek, w które Amtelon mógł inwestować.

– Mimo tak dużego spadku wartości waluty nasz portfel w przeliczeniu na euro stracił jedynie 15 proc., bo udało nam się zabezpieczyć ryzyko kursowe i właściwie dobrać spółki. Akcje niektórych firm urosły po kilkaset procent mimo wprowadzonych sankcji. Większość firm w Iranie korzysta z osłabiającej się waluty, bo są eksporterami, a nawet jeśli działają lokalnie, to pomógł im ograniczony import, który zmniejszył konkurencję. Udało nam się zidentyfikować te spółki i mimo geopolitycznych turbulencji w kolejnych 18 miesięcach potroiliśmy kapitał inwestorów mierzony w euro – mówi Maciej Wojtal.

Najlepszą inwestycją Amtelonu była produkująca ciastka spółka Gorji, której akcje firma zaczął kupować pod koniec 2018 r. Po osłabieniu riala i spadku importu producent podniósł ceny, bo do kraju przestały napływać tanie chińskie towary. Żywność podrożała, ale popyt na ciastka urósł, bo na tę przekąskę każdego było stać. W 2019 r. irańscy producenci zanotowali największy wzrost zysków od dekady. Akcje Gorji urosły w dziewięć miesięcy o ponad 600 proc.

Całe życie w finansach
Całe życie w finansach
Maciej Wojtal na ostatnim roku studiów został zatrudniony przez bank JP Morgan w Londynie. Pracował w dziale derywatów opartych na akcjach, a potem w wewnętrznym funduszu banku, gdzie inwestował na globalnych rynkach akcji. W 2009 r. przeniósł się wraz z całym zespołem z JP Morgana do funduszu hedgingowego w Mayfair w Londynie. Pod koniec 2011 r dostał ofertę polskiego Investors TFI, by zarządzać funduszem absolutnej stopy zwrotu. W 2016 r. założył Amtelon Capital i od tego czasu zajmuje się inwestycjami w Iranie.
Grzegorz Kawecki

Plany na 1 mld EUR

Obecnie Amtelon jest jedynym zagranicznym funduszem inwestującym na irańskiej giełdzie. Ponad 90 proc. dziennego obrotu zapewniają inwestorzy indywidualni, których jest 5 mln, z których 4 mln dopiero od 2020 r.

– Lokalni inwestorzy giełdowi są niedoświadczeni. Często podążają za krótkoterminowymi trendami. Dzięki temu regularnie pojawiają się okazje inwestycyjne, które nie powinny się zdarzyć. Mamy dużo czasu, żeby je znaleźć i zareagować. Staramy się szacować wysokość zysków, które spółki ogłoszą w raportach, budujemy modele, monitorujemy wyceny różnych instrumentów finansowych, a to wystarcza, by zarobić więcej niż rynek – tłumaczy prezes Amtelonu.

Dziś spółka, która zatrudnia dwóch analityków w Teheranie oraz kilka osób w Holandii i Polsce, obsługuje inwestorów także z Belgii, Niemiec, Szwecji, Szwajcarii i Francji, a prowadzi rozmowy z potencjalnymi klientami z Kanady, Australii i Singapuru. Każdy musi zainwestować co najmniej 100 tys. EUR.

– Rozmawiamy z dużymi inwestorami z całej Europy. Wcześniej obawiali się zainwestować z uwagi na nieprzewidywalność administracji Trumpa. Od kiedy wygrał Joe Biden, dostaję średnio jednego maila dziennie od osób, z którymi rozmawialiśmy dwa lata temu, lub zupełnie nowych inwestorów. Dajemy możliwość wyjścia z inwestycji raz na kwartał, co na tak odległym i trudno dostępnym rynku jest dużym ułatwieniem. Iran to kraj z najgorszym PR-em na świecie. Media piszą o polityce, w której zawsze jest źle, o reżimie, stosunkach z krajami sąsiednimi. Nie mówi się o pozytywnych aspektach: wykształconym społeczeństwie i zdywersyfikowanej gospodarce – twierdzi Maciej Wojtal.

Obecnie kapitalizacja irańskiej giełdy sięga 250 mld USD, a dzienne obroty wynoszą 400 mln USD.

– Wszystko wskazuje na to, że pierwszy raz od 2016 r. sytuacja polityczna się poprawi, a do tej pory z kwartału na kwartał było gorzej. Joe Biden w każdym wywiadzie podkreśla, że chce, by USA wróciły do porozumienia nuklearnego z Iranem. Spodziewam się, że w tym roku ruszą intensywne negocjacje. Kiedy będzie nowe porozumienie, nie wiemy, ale zmienia się retoryka: z agresywnej Trumpa, która odstraszała inwestorów, na Bidena, który z uśmiechem mówi o porozumieniu. Nie pozwoli to jeszcze wchodzić na rynek amerykańskim firmom, ale europejscy i azjatyccy inwestorzy zaczną kupować lokalne aktywa – uważa Maciej Wojtal.

Giełda nie ma bezpośredniej ekspozycji na ropę i gaz, bo związane z tymi surowcami spółki nie są publiczne. Na parkiecie są natomiast spółki z ponad 50 innych branż – od petrochemicznych przez produkcyjne, surowcowe, sieci supermarketów po producentów żywności i artykułów codziennego użytku.

Bezkonkurencyjni Polacy

Amtelon ma teraz kilka portfeli inwestycji: w spółki notowane na giełdzie, prywatne –start-upy i niezwiązane z Iranem.

– Firma się rozrosła, obecnie zarządzamy kilkunastoma milionami euro. Jak najszybciej chcemy zwiększyć aktywa do 100 mln EUR. Spodziewam się, że wzrost nie będzie liniowy i nastąpi bardzo szybko. Nasi klienci zainwestowali ułamek swoich pieniędzy i już w tym roku spodziewam się znacznego napływu. Docelowo chcielibyśmy zarządzać 1 mld EUR aktywów – mówi Maciej Wojtal.

Uważa, że jest za wcześnie na inwestorów instytucjonalnych ze względu na skomplikowane wymogi dotyczące inwestycji w Iranie. To dlatego największe banki nie angażują się w obsługę przelewów. Jest to jednak bardzo dobra wiadomość dla inwestorów indywidualnych, którzy nie mają tych ograniczeń. Mogą inwestować na rynku, na którym nie ma jeszcze największych funduszy.

– To się zmieni, gdy Iran zostanie włączony do indeksu rynków wschodzących lub frontier, mniej rozwiniętych od wschodzących. Fundusze będą się starały odzwierciedlać ten indeks w portfelach, a to oznacza automatyczny napływ 10 mld USD na rynek. Gdy zacznie napływać kapitał zagraniczny, na rynku pojawi się bańka, tak było w Rosji i Chinach w latach 90. – przewiduje Maciej Wojtal.

Nie obawia się międzynarodowej konkurencji.

– Jesteśmy jedynym zagranicznym funduszem inwestycyjnym z przejrzystą strukturą, świetnymi wynikami, który stabilnie funkcjonował w okresie sankcji. Jesteśmy również jedynym inwestorem instytucjonalnym, który uzyskał gwarancję rządu irańskiego, że aktywa nie zostaną zajęte, a jeżeli nie będziemy mogli kupić waluty na rynku, to będziemy mogli zrobić to bezpośrednio w banku centralnym. Gwarancja została wprowadzona w latach 60., przez rząd działający jeszcze za panowania szacha, i utrzymana przez rewolucję w latach 70. – mówi prezes Amtelonu.

Postaw fabrykę

Uważa, że Iran to szansa dla firm produkcyjnych.

– Iran eksportuje do Iraku, Afganistanu, Turkmenistanu, Uzbekistanu, Azerbejdżanu, Armenii, Turcji, Pakistanu, a nawet Dubaju i Omanu, skąd towary trafiają do Azji. Firmy produkujące w tym kraju mają dostęp do rynków, na których jest 550 mln mieszkańców, kawałka świata wielkości UE, tylko w większości na niższym poziomie rozwoju. To jest ogromna szansa. Koszty ponosi się w słabym rialu, zresztą koszty pracy są niskie, a ceny energii, ważne np. przy produkcji szkła, należą do najniższych na świecie. Przemysł petrochemiczny ma jedne z najwyższych marż. Produkuje się tu 1 mln samochodów rocznie, więc rozwinięty jest także przemysł stalowy oraz produkcja części zamiennych. Usługi są bardzo tanie, więc warto zatrudniać np. irańskich programistów - których nie brakuje bo Iran ma najwyższy na świecie odsetek absolwentów uczelni technicznych - zarabiających ułamek tego, co na Zachodzie – wymienia atuty Maciej Wojtal.

Zapewnia, że chętnie dzieli się informacjami o rynku.

– Kiedy zgłasza się do nas polska firma zainteresowana Iranem, chętnie dzielę się wiedzą. Wzrost wymiany handlowej byłby korzystny. Jest ogromna różnica między konserwatywnymi inwestorami z Londynu a bardziej otwartymi ze Szwajcarii i jeszcze bardziej otwartymi z Europy Środkowo-Wschodniej, którzy szybciej dostrzegają potencjał drzemiący w Iranie – mówi prezes Amtelonu.

Okiem eksperta
Jak przebiegnie odwilż
Piotr Soroczyński
główny ekonomista KIG
Ograniczenia w Iranie działały dotychczas na niekorzyść Polski. Przedsiębiorcy z wielu dużych krajów, mimo sankcji, dzięki wyrobionym kontaktom, mogli handlować, polskie firmy – nie. Przedsiębiorstwa znad Wisły miały też dotychczas kłopot z rozliczeniami, zdarzało się, że musiały je robić przez pięć banków, co zwiększało koszty do 20 proc. wartości transakcji. Iran to duży kraj w miarę zamożnych ludzi. Przez lata izolacji tamtejsi przedsiębiorcy musieli sobie radzić z embargiem na technologie. Zakupione w latach 70., np. amerykańskie, musieli dostosowywać, unowocześniać. Niewykluczone, że polscy producenci mogliby znaleźć u Irańczyków ciekawe pomysły i współpracować lub nawet kupić licencje. Sympatia wobec Polaków jest nadal spora, mimo że ostatnio postąpiliśmy bardzo nieelegancko wobec Irańczyków: byliśmy gospodarzami konferencji wymierzonej w ich kraj.

Nie jestem jednak przekonany o znaczeniu zmian w administracji USA. Iran jest uważany za sojusznika Chin. Pytanie, w jakim stopniu zmieni się podejście USA do rywalizacji z Chinami. W okolicach Zatoki Perskiej Amerykanie zmienili sieć sojuszy, nastąpiło odprężenie między krajami arabskimi a Izraelem, ale elementem tego była izolacja Iranu.

Poza tym, co innego działać w tym kraju jedynie finansowo poprzez fundusz, a co innego zainwestować w gospodarkę realną, tj. fabrykę czy hotel. Istnieje ryzyko polityczne, mogą zapaść decyzje administracyjne – nie wewnętrzne, raczej zewnętrzne – które wywrócą biznes.