Region Autonomiczny Sinkiang-Ujgur zajmuje prawie jedną szóstą powierzchni Chin, lecz mieszka w nim tylko około 20 mln ludzi, z czego ponad 45 proc. stanowią Ujgurzy, więc jest ich tutaj więcej niż Chińczyków Han. Sinkiang oznacza „nowe terytoria”, co wiele mówi, ale chińscy przewodnicy próbują przekonywać, że ten region zawsze należał do nich. Sąsiaduje od południa z Tybetem, od południowego wschodu z Mongolią, od wschodu z Rosją, a od północy z Kazachstanem, Kirgistanem, Tadżykistanem, Afganistanem, Pakistanem i Indiami.
Dawniej Chińczycy się tutaj nie zapuszczali, bo Jedwabny Szlak kończył się dla nich na pustyni Takla Makan, której nazwę czasem tłumaczy się jako „Wejdziesz, ale nie wyjdziesz”. Towary wymieniali z karawanami innych ludów, a jedwabiem przekupywali napadające na nich armie. Trudno przejechać cały region, ale warto odwiedzić chociaż najciekawsze miejsca.
Osiem atrakcji
Stolica prowincji Urumczi nie zachwyca, ale ma międzynarodowe lotnisko, więc stąd przeważnie zaczyna się objazd po regionie. Działa tutaj również wiele dobrych ujgurskich restauracji. Warto spróbować ryżu pilao z pysznymi kawałkami daktyli i z rodzynkami czy znakomitego suan nai, mlecznego puddingu, a potem wsiąść do autobusu i pojechać 187 km do położonego w depresji niewielkiego Turfanu, aby zobaczyć osiem okolicznych atrakcji.
No, może nie wszystkie, bo na przykład grobowce Astany można sobie darować. Lepiej wpaść do miejscowego muzeum Tulufan Bowuguan, które gromadzi eksponaty - m.in. zasuszone kluski, rodzynki i ciastka sprzed 1300 lat - z tych grobowców. Wycieczka prywatnym busem kosztuje około 60 juanów od osoby, taksówką, zależnie od sezonu, od 150 do 350 juanów.
Pierwsze na trasie jest starożytne miasto Gaochang, ale po drodze przez malownicze Płomienne Góry można obejrzeć Groty Tysiąca Buddów w Bezekliku, chociaż ocalały tutaj tylko nieliczne malowidła naskalne, ale za to w okolicy są piękne winnice. W garnizonowym mieście Gaochang, które za dynastii Tang (618-907) było prężnym ośrodkiem buddyzmu oraz manicheizmu, zachowały się fragmenty murów miejskich i nieliczna zabudowa miejska z glinianej cegły. Za murami wznosi się świątynia manicheistyczna. Atrakcją może być przejażdżka wozem zaprzężonym w osła do odnowionej świątyni buddyjskiej (5 juanów w jedną stronę). W lepszym stanie są ruiny otoczonego głębokimi wąwozami starożytnego Jiaohe. Warto obejrzeć meczet Sugong Ta (nazywany również Emin Ta), z wysoką na 40 m wieżą zbudowaną z glinianych cegieł. Wypada też wybrać się do malowniczej ujgurskiej wioski Tuyoq, gdzie są cztery groty z fragmentami malowideł ściennych przedstawiających podobizny Buddy.
Turfan szczyci się też systemem irygacyjnym karez, czyli siecią 1610 km kanałów, które dostarczają wodę z gór do miasta i okolicznych pól. Po powrocie warto wieczorem na targowisku przed hotelem Hongyuan Binguan zjeść pyszne kebaby, kluski ujgurskie i dania z chińskim makaronem. Jeśli ktoś zamawia półmisek owoców, musi pamiętać o zjedzeniu najpierw arbuza, a potem winogron i melona – tak nakazuje ujgurski obyczaj. W mieście pod koniec sierpnia odbywają się obchody święta winogron. Wtedy miasteczko w ogóle nie śpi.
Na rozdrożu szlaków
Kto chciałby poznać prawdziwie ujgurski klimat, powinien udać się do Kaszgaru. W tym starożytnym mieście, niedaleko granicy z Kirgistanem, zbiegały się północny i południowy Szlak Jedwabny. Potem się rozdzielały. Jeden wiódł na południe przez Pamir do Gilgit, a drugi zmierzał na zachód przez Kotlinę Fergańską do Samarkandy. Chińczyków wyparli stąd Arabowie w 751 r. po bitwie nad Tałasem. Miasto wkrótce stało się znaczącym ośrodkiem nauki i sztuki muzułmańskiej.
Starówka zachowała swój dawny urok i niepowtarzalny klimat. Wąskimi zakurzonymi uliczkami toczą się obładowane arbuzami i belami bawełny wózki pracowicie ciągnięte przez osły. Kolorowe fasady domków mienią się w słońcu. Umorusane dzieciaki z wymalowanymi nie wiadomo dlaczego na czarno paznokciami zaczepiają turystów. Stoi tu wiele wkopanych w ziemię pieców, w których piekarze pieką placki naan. Mułłowie z długimi siwymi brodami prawie na każdym rogu wzywają wiernych do modlitwy, a ci tłumnie ściągają do meczetów. Dziarscy i ciągle uśmiechnięci staruszkowie gawędzą przy szklaneczce herbaty. Mieszkańcy są sympatyczni i bywa, że zaproszą turystę na herbatę na werandzie.
Myto za wstęp
W niektórych okolicach starego miasta prywatna spółka, której rząd przekazał zarządzanie ciekawymi miejscami, rozstawiła szlabany. Od każdego turysty naganiacze żądają 30 juanów za wstęp. Można ich przechytrzyć, wybierając po prostu inną drogę.
Na placu Ludowym w środku miasta stoi pomnik Mao, jeden z największych w Chinach. Ujgurskie pary lubią przy nim robić sobie zdjęcia. Trudno też nie zauważyć meczetu Idkah Aitiga’er Qingzhen Si, największego w prowincji, który mieści 20 tys. wiernych. Niedaleko stąd stoi najstarszy w Kaszgarze Meczet Ordaisnki (około 1119 r.), przed którym nie kręci się tylu policjantów, co przed innymi. Z placu warto pojechać taksówką na grób Abakh Hodży, słynnego króla Kaszgaru i przywódcy sekty Bai Shan. W wyłożonym zielonymi, niebieskimi, czerwonymi i białymi płytkami okrągłym mauzoleum w 58 grobach spoczywa pięć pokoleń członków jego rodziny. Chińczycy nazywają mauzoleum Grobem Wonnej Konkubiny, z powodu członkini klanu Hodża, znanej z „niezwykłego aromatu jej ciała”, bo podobno zawsze nosiła przy sobie gałązkę oliwnika.
Dwa w jednym
Kashi Xingqitian Da Shichang, czyli Niedzielny Bazar, chyba najsłynniejsze targowisko świata, składa się z dwóch bazarów. Dawny przykryty jest dachem i nazywa się Środkowo-Azjatyckim Międzynarodowym Wielkim Bazarem. Są tu czapki z owczej skóry z nausznikami, wysokie, wąskie, czarno-białe filcowe kapelusze kirgiskie, a nawet kapelusze kowbojskie, ulubiony towar chińskich turystów. Ponadto wyszywane tkaniny, suszone owoce, noże, przyprawy, instrumenty muzyczne, wyroby z drewna i Bóg wie, co jeszcze. Kaszgarskie kobiety z zacięciem targują się o tkaniny z kaszmiru i kolorowe ubrania. Nie ma tu jednak zwierząt. Te sprzedaje się kilka kilometrów dalej na Bazarze Iwana. Brodaci Ujgurzy w biało-niebieskich strojach handlują tutaj głównie jagnięciną, a wszędzie się kręcą chłopcy w koszulkach zachodnich klubów piłkarskich. Można tam kupić nawet gotowaną głowę owcy.
Największy łuk świata
Około 50 km na północny zachód od Kaszgaru, na 3168 m n.p.m. wznosi się Łuk Shiptona (Tushuk Tash), największy naturalny łuk skalny na świecie. Jego wysokość od dna kanionu wynosi 366 m. Ponieważ bardzo trudno do niego dotrzeć, najlepiej zamówić wycieczkę w agencji turystycznej. Stojąc przed nim, ma się wrażenie, że patrzy się w gigantyczne okno.
Niedaleko Kaszgaru, 30 km na południowy wschód, blisko ujgurskiego miasteczka Opal (Wupa’er) jest grób Muhammada Kaszgariego, wybitnego XI-wiecznego tłumacza, któremu przypisuje się opracowanie pierwszego słownika turecko-arabskiego.
Jak nurek, to kobieta
Kto ma czas i ochotę, może się jeszcze udać do Hotanu. To tylko 520 km od Kaszgaru, a kiedyś było to miasto ważniejsze od niego. Handel kwitł w nim już w trzecim tysiącleciu p.n.e. Największą atrakcją tej oazy nieskażonej kultury ujgurskiej jest niedzielny targ Xingqitian Dashichang. Najbardziej gwarny bazar w prowincji Sinkiang działa w sercu starej części miasta, na skrzyżowaniu ulic Gujiang Bei Lu i Jiamai Lu. Handlujących tutaj masa i tyle samo żywego inwentarza na sprzedaż. Jubilerzy pochylają się nad szlachetnymi kamieniami, kowale kują konie albo naprawiają narzędzia, krawcy szyją koce, a sprzedawcy trutek na szczury zachwalają skuteczność oferowanych specyfików. W północnej części bazaru w zagrodzie do jazdy konnej klienci testują konie i zaprzęgi.
Sporo tutaj przyzwoitych hoteli, więc można się zatrzymać dłużej. No i oczywiście spróbować tutejszej kuchni – na przykład samsy, czyli baraniny z przyprawami w cieście, albo rounan (chleb naan nadziewany mieloną jagnięciną). Panie zapewne zaciekawi Gongyi Meishu Youxian Gongsi, Fabryka Jadeitu, czyli nefrytu, w który obfitują okoliczne rzeki. Oglądając świecidełka, niech jednak pamiętają, że Zhang Qian, wysłannik cesarza Wudiego z dynastii Han, który odkrył minerały, uznał, że najlepiej do szukania nefrytu nadają się kobiety i kazał im nurkować w okolicznych zimnych rzekach.
Informacje praktyczne
Kiedy jechać: Najlepiej od maja do września. Należy unikać okresów świąt państwowych, bo wtedy trudno o noclegi i ceny raptownie rosną.
Pieniądze: Nie ma prywatnych kantorów. Kurs juana jest stały w całym państwie. Najlepiej wymieniać walutę w bankach.
Dokumenty: Paszport ważny sześć miesięcy po terminie wygaśnięcia wizy. Konieczna wiza pobytowa. Trzeba ją uzyskać w Polsce. Należy złożyć formularz ze zdjęciem, potwierdzeniem rezerwacji hoteli i zakupu biletu w obie strony. Czeka się od 3 do 5 dni roboczych. Kosztuje 220 zł.

