Polędwica w chianti

Stanisław Majcherczyk
opublikowano: 2007-11-16 00:00

Dopadł nas w drodze krótki SMS. Szczecin, jazz, plus dobre wina. Nie było innego wyjścia tylko tam wpaść. Wnętrza przestronnych piwnic. Pełno uśmiechniętych twarzy. W tle dominował jazz. Sięgnęliśmy po kartę win. W Camarillo Jazz Club jest ona całkiem sobie. Zdziwiła nas tylko duża reprezentacja win włoskich. Głównie dlatego, że bardzo rzadko lubią, by je pić solo. Złośliwie poprosiliśmy o menu, węsząc kulinarną Saharę. A tu pełne zaskoczenie. Aż się roiło od dań kuchni włoskiej. Od razu przeszliśmy do secondo piatti. Już mieliśmy zamówić filetto di Lucio „all bira” (sandacz w piwie 37 zł), gdy wpadła nam w oko polędwica wołowa w chianti (60 zł). Trochę się ostatnio kręciliśmy po tym regionie. Nie mogliśmy sobie odmówić.

Poprosiliśmy o wskazanie stosownego wina z nadzieją, że tu przynajmniej polegną. Ku naszemu zdziwieniu przyniesiono Chianti Superiore, 2004, Tenuta di Morzano Emilio (105 zł). Wszystkie znaki na niebie i na ziemi wskazywały, że towarzystwo się polubi. Wino miło kołysało się w kieliszku, polędwiczka delikatniutko ruszała bioderkami. Kiedy poszli w podniebienne tany, było im bardzo dobrze. Zasłuchani w muzykę nagle zauważyliśmy, że wino nam dziwnie wyparowało z kieliszków. Cuda jakieś, czy co?

Polędwica wołowa w chianti.

Camarillo Jazz Club

ul. Mściwoja 8

Szczecin

Stanisław J. Majcherczyk