Polityk klientem podwyższonego ryzyka

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2017-08-07 22:00
zaktualizowano: 2017-08-07 20:06

Posłowie, ministrowie i ich rodziny będą musieli spowiadać się w banku, skąd mają pieniądze. Bank może im odmówić otwarcia konta

Klientów banków z grubsza można podzielić na tych w krawatach i bez krawatów. Wkrótce może pojawić się jeszcze jedna kategoria: polityk. Teoretycznie istnieje ona już dzisiaj, ale obejmuje tylko zagranicznych klientów parających się polityką. Gdyby Angela Merkel chciała założyć w PKO Banku Polskim konto bez granic, zostałaby zapytana, czy nie jest aby PEP (politically exposed person), czyli np. głową obcego państwa. Twierdząca odpowiedź mogłaby pozostawić pod znakiem zapytania możliwość otwarcia rachunku, gdyż bank miałby prawo odrzucić wniosek. Ivanka Trump, wnioskując o mKonto, też musiałaby odpowiedzieć, czy jest PEP, a jako córka prezydenta USA oczywiście jest. To samo dotyczy Jareda i Mellanie. Prezydent Andrzej Duda może natomiast wziąć kredyt w Krakowskim Banku Spółdzielczym, a premier Beata Szydło wystąpić o debet w eurokoncie w Pekao, pokazując tylko dowód. Są PEP, ale krajowymi, a to doradcy bankowego nie interesuje.

Pokusa nadużyć

Generalnie osoby z kategorii PEP, czyli pełniące eksponowane funkcje polityczne, oraz ich najbliżsi, wliczając partnerki i partnerów życiowych, traktowane są przez instytucje finansowe jako klienci podwyższonego ryzyka. Definicja PEP jest dość szeroka i obejmuje polityków, parlamentarzystów, szefów państw. Obowiązek weryfikacji klienta pod kątem politycznego zaangażowania nakładają na banki unijne przepisy o praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu. Dotyczy on jednak wyłącznie nierezydentów, czyli polityków zagranicznych. Pisaliśmy o tym paradoksie w „Pulsie Biznesu”, kiedy dyrektywa AML (anty-money laundring) wprowadzana była na grunt polskiego prawodawstwa. Podział na rezydentów i nierezydentów sprawiał, że polski polityk mógł brać łapówki i przepuszczać przez system finansowy, a córka ambasadora, studiując w Warszawie, musi przejść specjalną procedurę, by założyć konto.

— Ten sposób myślenia miał swoje uzasadnienie, gdyż twórcy dyrektywy wychodzili z założenia, że PEP z jednego kraju podlega weryfikacji jako nierezydent innego państwa — wyjaśnia jeden z bankowców. Przestępcy raczej nie piorą pieniędzy w krajowych bankach. Pomimo braku ustawowego obowiązku banki notują aktywność na rynku finansowym rodzimych PEP. Nie mogą jednak ani zbierać, ani przetwarzać informacji na ich temat, bo łamałyby prawo o ochronie danych osobowych. Na rynku można kupić bazy danych z nazwiskami polityków, ich żon, dzieci, teściów, partnerek i partnerów oficjalnych i mniej eksponowanych. To poręczne prewencyjne narzędzie, które pozwala ocenić, czy osoba wnioskująca o rachunek ma jakiś związek z polityką.

— Z punktu widzenia służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo i zgodność w banku polityk i związane z nim osoby są klientami podwyższonego ryzyka, ponieważ pracując na styku interesu państwowego, publicznego oraz prywatnego, narażone są na większe pokusy nadużyć finansowych — mówi jeden z bankowców.

Roczna kwarantanna

Już wkrótce każdy polski PEP będzie musiał przyznać się, że jest osobą publiczną, i ujawnić, jakie jest źródło pieniędzy trafiających na jego rachunek. Resort finansów pod koniec lipca wywiesił nowy projekt ustawy AML, wdrażającej dyrektywę unijną z 2015 r. Polska ma już lekkie opóźnienie, gdyż unijne przepisy miały zostać wdrożone w krajach wspólnoty miesiąc temu. Projekt zawiera wiele istotnych zmian, z których najważniejsza dotyczy właśnie krajowych PEP, przy czym katalog osób pełniących eksponowane stanowiska jest bardzo rozbudowany i obejmuje: parlamentarzystów, ministrów, wiceministrów,podsekretarzy stanu, kierownictwo partii, sędziów najważniejszych sądów, wyższych oficerów, kierownictwo NBP i przedsiębiorstw państwowych, dyrektorów urzędów centralnych, wojewódzkich i kierowników urzędów terenowych, a także ich krewnych i powinowatych. Na tym nie koniec. Banki od dawna mają obowiązek ustalania, kto jest tzw. beneficjentem rzeczywistym, czyli kto w łańcuszku firm i akcjonariuszy kontroluje dane przedsiębiorstwo. Wystarczy ponad 25-procentowy udział, żeby zostać zaliczonym do tej kategorii. Projekt ustawy i dyrektywa nakładają na banki ustalenie, czy wśród beneficjentów rzeczywistych nie ma PEP. Ma im to ułatwić kolejny wykaz przedsiębiorców: Rejestr Beneficjentów Rzeczywistych. Przedsiębiorca będzie miał 7 dni od rejestracji w KRS na dokonanie w nim wpisu. Projekt przewiduje, że osoba wnioskująca o rachunek pod rygorem odpowiedzialności karnej składa pisemne oświadczenie, że jest lub nie jest PEP. Bank może zdecydować, czy chce nawiązać relację z klientem podwyższonego ryzyka, przy czym decyzja ma zapadać na szczeblu kadry kierowniczej. Jeśli podpisze umowę z PEP, zobowiązany jest do monitorowania przepływów na jego rachunkach. Specjalny reżim obowiązuje politycznego klienta i jego rodzinę co najmniej przez 12 miesięcy od momentu, gdy przestanie on pełnić eksponowane stanowisko.

10 tys. EUR Powyżej takiego progu transakcje gotówkowe i elektroniczne muszą być raportowane do Generalnego Inspektowa Informacji Finansowej — zapisano w nowej wersji AML. Obecnie wynosi on 15 tys. EUR.