Polityka chora na schizofrenię

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2014-06-09 00:00

Jednostka chorobowa przytoczona w tytule charakteryzuje się rozszczepieniem między myśleniem a zachowaniami.

Trudno uniknąć refleksji, że idealnie pasuje do międzynarodowej reakcji na konflikt ukraińsko-rosyjski. Dla Ukrainy bardzo ważnym wydarzeniem było złożenie w sobotę przysięgi i rozpoczęcie kadencji przez prezydenta Petro Poroszenkę. To jednak dopiero pierwszy krok ku odwróceniu rozkładu państwa. Kolejnym będą wybory parlamentarne, w których szansy powrotu do gry będzie szukała m.in. Julia Tymoszenko, odrzucona w głosowaniu prezydenckim. W każdym razie nie zanosi się, by na Majdanie w sercu Kijowa szybko uprzątnięte zastały pryzmy z ulicznej kostki i barykady, będące miejscem narodowej pamięci.

Władimir Putin. Fot. Bloomberg
Władimir Putin. Fot. Bloomberg
None
None

Świat podniecił się piątkowymi obrazkami z uroczystości w Normandii, gdzie Petro Poroszenko zamienił kilka zdań z Władimirem Putinem. A przecież obie strony różnią się wręcz biegunowo. Dla centrali w Kijowie oczywistością pozostaje przynależność Donbasu do Ukrainy, Rosja zaś to agresor. Notabene na Majdanie, który nie bawi się w dyplomację, sytuację dosadnie opisują plakaty ze słowną kombinacją „Putler kaput!”. Tytułowany tak władca Kremla niby umywa ręce, żądając upodmiotowienia rosyjskich separatystów i ich równoprawnych rozmów z Kijowem przy stole dwustronnym. Docelowo chodzi oczywiście o oderwanie kluczowego zagłębia przemysłowego od Ukrainy. Każde inne rozwiązanie, np. utworzenie obwodu autonomicznego, na wzór Krymu, będzie jedynie pierwszym etapem zaboru.

Przypadek Krymu przechodzi zaś do podręczników stosunków międzynarodowych jako przykład tytułowej schizofrenii. Nie tylko Petro Poroszenko w orędziu inauguracyjnym, lecz także w ostatnich dniach Barack Obama potwierdzili, że Krym „był, jest i będzie ukraiński”. Tymczasem dla Władimira Putina, popartego przez 99,9 proc. Rosjan, temat się zakończył i półwysep został „na zawsze” przytulony. Przybył więc kolejny punkt na mapie, oznaczany przez świat równie teoretycznie co niezgodnie ze stanem faktycznym. Z bardziej znanych przykładów przypomnę Tajwan, uważany przez komunistyczne Chiny za własny, choć zbuntowana prowincja jest odrębna już 65 lat, a także północną część Cypru, która faktyczną częścią Turcji jest już lat 40.

Na polityczną schizofrenię cierpią najbardziej wiodące państwa Unii Europejskiej. W sprawie Krymu ich przywódcy wypowiedzieli się jednym głosem z Ukraińcami, ale natychmiast o własnych deklaracjach zapomnieli. Agresor został co prawda wyrzucony ze szczytów G8, które powróciły do formuły G7, ale absolutnie się tym nie przejął. Silnym ciosem prestiżowym, głęboko przez Władimira Putina przeżytym, byłoby dopiero wyrzucenie go z obchodów 70-lecia lądowania aliantów w Normandii. Prezydent Francois Hollande jako gospodarz spokojnie mógł to zrobić, zyskując zresztą sporo punktów w fatalnych dla niego sondażach. Ale się nie odważył ze względu na silne związki gospodarcze. Dlatego wart blisko 1,2 mld EUR francuski kontrakt na dostawę do Rosji dwóch nowoczesnych okrętów desantowych Mistral jest niepodważalny. Nie zagroził mu zabór Krymu, nie zagrozi także, nie tylko hipotetyczny, zabór Donbasu.