Polska chce, by UE dała więcej czasu
Firmy mają niecałe 3 lata na spełnienie unijnych wymagań
WIĘCEJ RYNKÓW: Po wejściu Polski do UE nasz dostęp do zagranicznych rynków będzie o wiele łatwiejszy. UE ma bowiem umowy z większą liczbą państw niż Polska. Jednocześnie towary przemysłowe z państw trzecich (np. ze Stanów Zjednoczonych, Japonii czy Korei Południowej) będą miały łatwiejszy dostęp do naszego rynku. Teraz importowane są przede wszystkim z UE. fot. Grzegorz Kawecki
Dzisiaj rozpoczną się w Brukseli negocjacje dotyczące swobodnego przepływu towarów. Strona unijna chce, by ustawa o systemie oceny zgodności wyrobów, procesów lub usług wymagających akredytacji weszła w życie jeszcze przed 2003 rokiem. Strona polska nie chce się na to zgodzić.
Swobodny przepływ towarów to jeden z najtrudniejszych obszarów w negocjacjach Polski z Unią Europejską. Nie chodzi tu o kontrowersyjne polskie propozycje, na które nie chce się zgodzić Unia, ale o kilkadziesiąt ustaw i setki rozporządzeń, które będą musiały wejść w życie.
— Chcemy, by kluczowa dla tego obszaru ustawa o systemie oceny zgodności akredytacji (wyrobów, procesów lub usług) zaczęła obowiązywać dopiero od daty naszego wejścia do UE. Przedsiębiorstwa muszą mieć czas na wprowadzenie w życie wymogów dotyczących jakości towarów, ich bezpieczeństwa i nowych norm — przekonuje Marcin Święcicki, wiceminister gospodarki odpowiedzialny za obszar swobodnego przepływu towarów w negocjacjach z UE.
Od chwili wejścia ustawy w życie uległby zmianie cały system certyfikacji, kontroli jakości i bezpieczeństwa towarów. Normy eksportowe, stosowane obecnie tylko przez część polskich przedsiębiorstw, musiałyby obowiązywać w całej gospodarce. Największe koszty poniosłyby w tym przypadku przetwórnie mięsa i mleka.
Nieprzygotowani
Na wejście w życie nowej ustawy nie są także przygotowane polskie instytucje certyfikujące. Obecnie tylko kilka z nich posiada akredytacje UE. Jeżeli instytucje te nie uzyskają akredytacji, polskie przedsiębiorstwa będą musiały ubiegać się o certyfikaty za granicą.
— Dlatego chcemy, by nowe prawo zaczęło obowiązywać dopiero po trzech latach od daty jego uchwalenia — mówi Marcin Święcicki.
Na temat, czy ustawa ta, znajdująca się obecnie Senacie, jest zgodna z unijnymi przepisami, musi się jeszcze wypowiedzieć Bruksela.
Swobodny przepływ towarów obejmuje także obszary niezharmonizowane, czyli takie, gdzie kraje dopuszczają swoje regulacje na zasadzie umów wzajemnych. Importerzy tych towarów będą musieli złożyć tylko deklarację (zaznaczając m.in. kraj pochodzenia).
— Musimy ustalić zasady kontroli deklaracji importerów, by nie mogli oni wykorzystywać luk prawnych — uważa wiceminister Święcicki.
Równość w przetargach
W ramach swobodnego przepływu towarów pojawił się ostatnio nowy problem. Dotyczy on zasad funkcjonowania systemu zamówień publicznych.
Rząd chce, by firmy zagraniczne oferowały 20-proc. przebicie cenowe dla zdobycia kontraktu. Uprzywilejowanie polskich podmiotów jest niezgodne z prawem unijnym.
— Nasze przepisy dotyczące rynku zamówień publicznych powinny być jak najszybciej przystosowane do wymagań unijnych. Nie mogą występować żadne preferencje dla rodzimych firm — twierdzi Marcin Święcicki.
Dodaje on, że polskie firmy uczestniczą w przetargach państw „piętnastki” na takich samych zasadach, co przedsiębiorstwa pochodzące z tamtego rynku.
— Zdarzały się skargi na zagranicze instytucje, które dyskryminowały Polaków. Problem ten dwukrotnie poruszyliśmy w Brukseli. Od tego czasu nie mamy żadnych sygnałów o naruszeniu zasad przetargów — informuje wiceminister Święcicki.