Polska gospodarka zaciąga hamulec

Marek Chądzyński
opublikowano: 2024-11-13 20:00

Słabszy popyt w kraju i zadyszka, jakiej dostali najwięksi zagraniczni partnerzy handlowi, to główne powody gospodarczego spowolnienia.

Z tego tekstu dowiesz się:

  • jakie są prognozy wzrostu gospodarczego w Polsce?
  • co jest głównym powodem spowolnienia wzrostu PKB
  • ile pieniędzy mają Polacy na rachunkach bankowych
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Konsumpcja nie rośnie tak bardzo, jak powinna przy tak dużym wzroście płac. A Niemcy są w depresji. To wystarczyło, by jeszcze przed czwartkową informacją GUS o wzroście PKB w III kwartale większość ekonomistów rewidowała w dół swoje prognozy. Zrobił to m.in. Narodowy Bank Polski, który założył, że PKB wzrośnie o 2,6 proc., a nie o 3,1 proc. jak wyliczał jeszcze w lipcu.

W minorowe nastroje wprawiły ekspertów comiesięczne odczyty zmian w produkcji przemysłowej, budownictwie czy sprzedaży detalicznej. Niemal wszystkie jednoznacznie wskazywały, że Polska wchodzi w fazę spowolnienia. Stąd dość pesymistyczne przewidywania, że w III kwartale PKB wzrósł o 2,9-3 proc. Tylko nieliczni, jako PKO BP, obstawiali tempo wzrostu na poziomie powyżej 3 proc.

Gdzie jest efekt podwyżek płac

Eksperci, szacując tempo wzrostu PKB w III kwartale, zwracali przede wszystkim uwagę, że konsumpcja – dotychczas najważniejszy motor polskiej gospodarki – zaczęła się dławić w III kwartale. Wnioskowali to po danych o sprzedaży detalicznej. We wrześniu wypadły szczególnie źle: sprzedaż w cenach stałych była o 3 proc. niższa niż przed rokiem, choć eksperci zakładali jej wzrost o 2,2 proc.

Co gorsza, konsumpcyjna zadyszka występuje niemal równolegle z dużymi podwyżkami płac, co mogłoby sugerować, że Polacy po prostu nie chcą wydawać pieniędzy. Pośrednim dowodem na prawdziwość tej tezy może być rosnąca góra pieniędzy zalegających na nisko oprocentowanych depozytach w bankach. Według danych Narodowego Banku Polskiego na koniec września na rachunkach bieżących w bankach, od których praktycznie nie ma odsetek, Polacy trzymali 782,5 mld zł. We wrześniu ubiegłego roku było to 688,6 mld zł.

Niemcy mają problem

Być może coraz większe kwoty lokowane w bankach to trzymanie pieniędzy na czarną godzinę na wypadek jakichś niekorzystnych zdarzeń, na przykład na rynku pracy. Na poziomie makro tego nie widać, bezrobocie nadal jest bardzo niskie (5 proc. w październiku), a liczba zarejestrowanych bezrobotnych spadła do poziomu najniższego od 1990 r. Co prawda rysą na tym obrazie jest systematyczny spadek liczby etatów w firmach, ale nie jest on duży – w całym sektorze przedsiębiorstw wyniósł we wrześniu 0,5 proc.

Liczba dnia
-0,2 proc.

O tyle spadł niemiecki PKB w III kwartale 2024 r.

W konkretnych branżach nie jest już jednak tak różowo. Na przykład według badania MotoBarometr przeprowadzonego przez firmę Exact x Forestall niemal co trzecia firma z branży motoryzacyjnej w Polsce planuje zwolnienia w ciągu najbliższego roku. Branża motoryzacyjna w Polsce jest silnie powiązana z rynkiem niemieckim. Popyt z Niemiec odpowiada za prawie jedną piątą generowanej przez nią wartości dodanej. A Niemcy są w kryzysie.

Dekoniunktura w Niemczech, które odbierają jedną czwartą polskiego eksportu, to kolejny istotny czynnik ryzyka dla polskiej gospodarki. W III kwartale niemiecka gospodarka skurczyła się o 0,2 proc. i był to czwarty kwartał z rzędu spadku PKB mierzonego rok do roku. Według najnowszych prognoz w całym 2024 r. Niemcy zaliczą spadek o 0,1 proc., a w przyszłym roku, jak dobrze pójdzie, będą mieli niewielki wzrost gospodarczy na poziomie 0,4 proc. PKB.

Ceny energii też straszą

Innym powodem, dla którego polscy konsumenci wstrzymują się z zakupami, może być niepewność co do przyszłych wydatków. W tym na zakup energii, której ceny na razie są zamrożone.

Jak newralgiczny to temat świadczą ostatnie wypowiedzi premiera Donalda Tuska, który jasno zasygnalizował, że zamrożenie musi zostać utrzymane również w 2025 r. Także cała nowa projekcja wzrostu gospodarczego i inflacji, przygotowana przez Narodowy Bank Polski, „wisi” na oczekiwaniach dotyczących cen energii. Przy założeniu, że zostaną uwolnione, projekcja dla wzrostu PKB w przyszłym roku jest bardziej pesymistyczna niż w scenariuszu dalszego mrożenia cen.

Sprawa drogiej energii to zresztą szerszy temat, ma wpływ nie tylko na zachowania gospodarstw domowych, ale i firm. W badaniach koniunktury prowadzonych przez GUS ceny energii i paliw są niezmiennie wskazywane jako główny czynnik powodujący wzrost kosztów działania przedsiębiorstwa obok rosnących kosztów pracy. Co oznacza, że mogą mieć zasadniczy wpływ na aktywność firm i, w związku z tym, wzrost gospodarczy w kolejnych kwartałach.