4,09 pkt na 6 to może nie jest czerwony pasek, ale Polsce wystarcza, żeby być prymusem w regionie. Tyle punktów nasz kraj zdobył w badaniu atrakcyjności inwestycyjnej 16 krajów Europy Środkowej i Wschodniej przeprowadzonym wśród ponad 1,4 tys. inwestorów niemieckich. Rok temu punktów było 3,99. Drugie Czechy, które wiele lat zajmowały pierwsze miejsce i utraciły je na rzecz Polski rok temu, zdobyły 3,96 pkt, czyli tyle samo co w 2013 r.



Pała z podatków
Inwestorzy oceniali atrakcyjność na podstawie 21 czynników.
— Największe znaczenie miały: członkowstwo w UE, kwalifikacje pracowników, zmotywowanie i produktywność, jakość kształcenia, sieć poddostawców i koszty pracy. Polska zawsze dostawała w tych kategoriach najwięcej punktów ze wszystkich krajów regionu — tłumaczy Michael Kern, dyrektor generalny AHK Polska, Niemiecko-Polskiej Izby Przemysłowo- Handlowej, która razem z izbami z innych krajów regionu przeprowadziła badanie.
Najgorzej oceniane były: walka z korupcją i przestępczością, przejrzystość przetargów publicznych, przewidywalność polityki gospodarczej, administracja państwowa, system prawny i podatkowy. Tu natomiast
Polska we wszystkich kategoriach poza podatkami dostała najmniej punktów ze wszystkich krajów. To oznacza, że te kwestie nie są w naszym kraju aż tak dotkliwe, jak gdzie indziej. System podatkowy i administracja podatkowa to problem, na który niemieccy inwestorzy w Polsce narzekają bardziej niż w innych krajach. Mimo to aż 94 proc. z nich ponownie zainwestowałoby w Polsce. Tak dobry wynik uzyskała tylko Estonia.
Będzie trudno
Inwestorzy podpowiadają, co poprawić.
— Trzeba nadal inwestować w infrastrukturę. Brakuje pracowników średniego szczebla, rzemieślników. Czasem też są dobre chęci, ale długo trwa wprowadzenie w życie lepszych rozwiązań — uważa Dirk Elvermann, prezes BASF Polska.
— Polska jest chwalona za duże kadry. Nie zgadzam się. W 2009 r. wystartowaliśmy z naszą szkołą zawodową, bo brakowało pracowników. W ogóle nie podchodziłbym z takim podziwem do wyników Polski. Zastanówmy się, czy wygraliśmy, bo my się wzmocniliśmy, czy dlatego, że inni stali się słabsi — mówi Dariusz Pytlewski, dyrektor handlowy Haering Polska.
Adam Czerniak, główny ekonomista Polityka Insight, nie ma wątpliwości, skąd wzięło się pierwsze miejsce Polski.
— Polska dobrze przetrwała kryzys, stąd jej awans z 4. na 2. miejsce w 2010 r., gdy zaczęliśmy wypadać lepiej na tle regionu. Wzrost wydatków na infrastrukturę transportową, zwłaszcza w związku z EURO2012, spowodował przeskok na 1. miejsce — twierdzi Adam Czerniak.
Obu przewag zabraknie: w związku z ożywieniem w UE pozostałe kraje regionu zaczną nas doganiać, a rząd dozuje kolejne inwestycje infrastrukturalne. Mimo to jest szansa, że w tym roku niemieckich inwestorów będzie szczególnie dużo dzięki wartej 800 mln EUR inwestycji VW we Wrześni.
— Pracujemy nad 154 projektami, w tym 28 niemieckimi. Mamy zapytania m.in. od potencjalnych kontrahentów VW — mówi Iwona Chojnowska-Haponik z Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych.