Polska Miedź uruchomiła SAP R/3

Kamil Kosiński
opublikowano: 2000-10-23 00:00

ZACHODNIE FIRMY WSPIERAJĄ KRAJOWYCH DOSTAWCÓW APLIKACJI

Narzędzia do tworzenia oprogramowania można kupować za 1,5 proc. ich wartości

LICZY SIĘ PRESTIŻ: Dla niektórych klientów ma znaczenie to, że aplikacja ma oficjalne potwierdzenie zgodności z technologiami naszego zachodniego producenta. Programy partnerskie dają szansę na jego uzyskanie — twierdzi Piotr Frelek z firmy Quantum. fot. Borys Skrzyński

W walce o rynek zachodni dostawcy oprogramowania chwytają się coraz to nowych pomysłów. Coraz częściej organizują programy partnerskie, w ramach których polscy producenci aplikacji mogą otrzymać narzędzia programistyczne i bazy danych nawet za 1,5 procent ich katalogowej wartości.

W ramach programów partnerskich, polscy producenci oprogramowania mogą pozyskać od potentatów rynku softwareŐowego narzędzia programistyczne, bazy danych oraz wsparcie techniczne za symboliczne pieniądze. Pozwalają na to programy partnerskie organizowane przez dostawców technologii. Niektóre z nich mają charakter globalny, inne są przygotowywane specjalnie z myślą o polskim rynku. Łączy je jedno — niska cena oferowanych rozwiązań. Zdarza się, że oprogramowanie dostarczane jest polskim firmom za 1,5 proc. ich katalogowej wartości. Przy cenach katalogowych na poziomie 25-30 tys. USD oferty te są dla krajowych firm softwareŐowych bardzo korzystne. Dostawcy obwarowują je jednak różnymi warunkami.

Podstawowym jest wykorzystanie nabytych tą drogą aplikacji wyłącznie do celów inżynierskich. Firma, która wejdzie tą drogą w posiadanie bazy danych, może więc wykorzystywać ją wyłącznie do testowania jej współpracy z własnym oprogramowaniem aplikacyjnym, np. systemem finansowo-księgowym, nie może zaś stosować jej do gromadzenia informacji o swoich klientach. Bywają jednak i inne ograniczenia. Microsoft wymaga np. stworzenia w ciągu roku aplikacji współpracującej z jego produktami. Przedstawiciele branży twierdzą jednak, że takie warunki nie są wielkim problemem.

— To obostrzenie nie ma żadnego znaczenia. Jeśli firma w ciągu roku nie stworzy aplikacji, to trudno ją w ogóle nazwać producentem oprogramowania — podkreśla Piotr Frelek z firmy Quantum.

Ku nowym klientom

Małym firmom softwareŐowym skorzystanie z programów partnerskich zachodnich potentatów stwarza szansę wejścia na nowe rynki.

— Uczestnictwo w programie Oracle pozwala nam na dotarcie do bogatszych klientów. Rowiązania Oracle wymagają bowiem obsługi ze strony specjalistów. Jeśli zaś firmę stać na zatrudnianie informatyków, to może ona również kupować droższe aplikacje — zaznacza Łukasz Chomin z firmy Computec.

— Dotychczas uczestniczyliśmy w programie partnerskim Microsoftu. Obecnie zamierzamy zaangażować się w inicjatywę Sybase. Firma ta dostarcza technologię wykorzystywaną przez zamożniejszych klientów — dodaje Adam Chęciński z gliwickiego Amasoftu.

Partner załatwił

Polskie firmy softwareŐowe angażują się w programy partnerskie głównie ze względu na niskie ceny oprogramowania, które można pozyskać tą drogą. Ich przedstawiciele dodają jednak, że umowy tego typu bywają dużo szersze.

— Program ASPEN, w którym uczestniczymy, pozwala nam zmniejszyć ryzyko związane z wejściem w usługi typu ASP. Nie chodzi przy tym tylko o darmową dostawę narzędzi informatycznych przez firmę Progress. Dostarcza nam ona również analizy niezależnych firm badawczych dotyczące perspektyw tego typu usług. Możemy również korzystać z globalnych porozumień handlowych naszego partnera. Przykładem może być umowa z IBM Global Services na mocy której będziemy mogli usytuować nasz system w polskim centrum obliczeniowym IBM — tłumaczy Bogdan Ficner, dyrektor ds. rozwoju w firmie Max Elektronik.

Zdarza się też, że zniżki na oprogramowanie dotyczą nie tylko samej firmy softwareŐowej, ale również jej klientów.

— W ramach programu Microsoftu po preferencyjnych cenach można także zakupić oprogramowanie dla swojego pierwszego klienta. Serwery tej firmy można mu zaoferować za połowę obowiązującej ceny — mówi Piotr Frelek.

Wsparcie marketingowe

Dla wielu firm niebagatelne znaczenie ma opis produktu stworzonego dzięki programowi partnerskiemu w biuletynach wydawanych przez zachodnich dostarczycieli technologii.

— Kiedy w ubiegłym roku zostaliśmy wyróżnieni za system do obsługi piekarni, został on opisany w kwartalniku „Microsft Dzisiaj”. Zamówiliśmy wtedy w Microsofcie więcej egzemplarzy tego biuletynu, a następnie rozesłaliśmy je do wszystkich znanych piekarni. Zrobienie tego samego z ulotką reklamową byłoby tańsze, ale wszyscy wiedzą, że w takich materiałach każdy pisze, że jest najlepszy. Za biuletynem Microsoftu stoi zaś renoma wielkiej międzynarodowej firmy — wyjaśnia Adam Chęciński.

Akcja jednak się nie powiodła. Pokazała za to, czego rzeczywiście potrzebuje rynek.

— Okazało się, że większość piekarni to bardzo małe firmy, dla których nasz system był za drogi. Postanowiliśmy więc opracować jego uproszczoną i tańszą wersję — dodaje Adam Chęciński.

Coś dla hobbystów

Umowy partnerskie podpisuje się z reguły na okres jednego roku. Po tym czasie muszą być odnawiane. Mimo deklarowanego zadowolenia z uczestnictwa w takich inicjatywach, nie wszystkie polskie domy softwareŐowe decydują się na ich przedłużanie. Zwłaszcza najmniejsi producenci aplikacji traktują je jako okazję do jednorazowej modernizacji swojego środowiska pracy.

— Gdy w 1999 r. zainteresowałem się programem partnerskim Microsoftu, pracowałem w środowisku z 1996 r. Akcja była więc dla mnie okazją do aktualizacji używanego oprogramowania. Uzyskałem przy tym możliwość przetestowania wszystkich najnowszych narzędzi programistycznych i środowisk serwerowych.W tym roku postanowiłem nie brać udziału w programie ponieważ w podstawowym środowisku programistycznym nie wprowadzono dużych zmian. Podkreślam jednak, że sam koszt oprogramowania nie decyduje o wartości akcji. Jej bardzo ważnym elementem jest wsparcie techniczne Microsoftu — informuje Tadeusz Smela, właściciel firmy Comrad.