Polska musi być w Unii w 2003 r.

Mirosława Wszelaka
opublikowano: 2000-11-07 00:00

Polska musi być w Unii w 2003 r.

Rząd twierdzi, że znacznie przyśpieszy prace legislacyjne

Polski rząd nadal podtrzymuje, że docelową datą naszego członkostwa w Unii Europejskiej będzie 1 stycznia 2003 r. Jednocześnie jego przedstawiciele zapowiedzieli przyśpieszenie dostosowań legislacyjnych.

— Rząd przyspieszy prace nad uchwalaniem ustaw zbliżających nasze prawo do standardów unijnych o jeden rok — twierdzi Jacek Saryusz-Wolski, sekretarz Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej.

Tym samym minister zapowiedział przeniesienie prac legislacyjnych z 2002 (czyli uchwalenia 36 ustaw) na 2001 r., tak aby data naszego członkostwa w 2003 r. była realna.

— Przyspieszenie prac legislacyjnych jest odpowiedzią rządu na stan debaty o przygotowaniu Polski do członkostwa. Nie przewiduję żadnej możliwości przesunięcia daty wstąpienia naszego kraju do UE — podkreśla Jacek Saryusz-Wolski.

Niedawno pojawiły się informacje o możliwości odsunięcia akcesji Polski, gdyby Unia sprawiała problemy z akceptacją tzw. okresów przejściowych.

— Aby data 1 stycznia 2003 była realna, rozmowy muszą się zakończyć najpóźniej do 31 grudnia 2001 roku — mówi Jacek Saryusz-Wolski.

Zdaniem sekretarza UKIE, data 2003 jest jak najbardziej zbieżna z kalendarzem, jaki UE przyjęła na szczycie w Helsinkach w 1999 r. Do tego czasu Unia zobowiązała się przeprowadzić wszelkie reformy tak, by być gotowa na przyjęcie nowych członków.

— Polska ponosi wielki wysiłek przygotowawczy, dlatego oczekujemy, że nasz trud zostanie doceniony, a data członkostwa dotrzymana — mówi Jacek Saryusz-Wolski.

Nieustępliwi

Przedstawiciele rządu podkreślają, że najtrudniejsze problemy negocjacyjne są związane m.in. z dotacjami dla naszego rolnictwa, swobodnym nabywaniem krajowych nieruchomości przez obcokrajowców, otwarciem unijnego rynku pracy dla obywateli polskich czy przyjęciem przez Polskę większości unijnych norm. W wielu z tych obszarów negocjowane są tzw. okresy przejściowe.

— W kwestii okresów przejściowych będziemy nieustępliwi. Odstąpienie od nich oznaczałoby poważne zachwianie dynamiki wzrostu gospodarczego kraju. Na to nie możemy sobie pozwolić — uważa Jacek Saryusz-Wolski.

Każdy rok opóźnienia naszej akcesji przynosi trudne do oszacowania straty.

Rząd do swoich sukcesów zaliczył m.in. maksymalne wykorzystanie wyjątkowo w tym roku wysokich środków pomocowych.

Rekord z funduszy

Polska stała się beneficjentem trzech programów pomocy bezzwrotnej UE: PHARE, ISPA i SAPARD.

— Pod tym względem wśród krajów Europy Środkowej i Wschodniej jesteśmy niekwestionowanym liderem. Dzięki dobremu przygotowaniu projektów Polska ma uzyskać w tym roku rekordowo wysoką kwotę pomocy w ramach PHARE — 484 mln EUR (1,9 mld zł). Początkowo przewidywana kwota 399 mln EUR (1,5 mld zł) zostanie podwyższona o 85 mln EUR (330 mln zł), a dodatkowe środki będą przeznaczone na infrastrukturę granicy wschodniej oraz wstępne finansowanie udziału Polski w programach wspólnotowych w 2001 r. — twierdzi Jacek Saryusz-Wolski.

Pojawia się jednak łyżka dziegciu. W tym roku nikt nie zobaczy ani jednego euro z funduszu SAPARD. Długie przygotowania do jego uruchomienia sprawiły, że rzeczywiste wykorzystanie środków wysokości 171 mln EUR (667 mln zł) nastąpi dopiero w 2001 r.