Bezpośrednich inwestycji nie przybywa, ale też nie ubywa — wynika z raportu fDi Markets. PAIH ma pomysł, co zrobić, żeby było lepiej
W opublikowanym przed wakacjami raporcie o atrakcyjności inwestycyjnej
EY Polska spadła na 9. miejsce w Europie. W rankingu Banku Światowego z
października zaliczyła zjazd o sześć pozycji na 33. miejsce na świecie.
Wygląda jednak na to, że klimat do inwestycji nie jest zły.
Prymus w regionie
Od stycznia do końca września liczba ogłoszonych projektów
inwestycyjnych typu greenfield wyniosła 228 i była prawie taka sama, jak
w tym samym okresie ubiegłego roku. Wartość projekt iw nieco wzrosła (do
prawie 10,5 mld USD), a miejsc pracy było odrobinę mniej (46,8 tys.) —
wynika z danych fDi Markets, spółki z grupy Financial Times, która
monitoruje bezpośrednie inwestycje zagraniczne (BIZ) na świecie.
— Liczba bezpośrednich inwestycji zagranicznych ogłoszonych w Polsce w
pierwszych trzech kwartałach nieznacznie spadła, większa jest natomiast
planowana wartość nakładów. Polska nadal z sukcesem przyciąga BIZ dzięki
dobremu stosunkowi kosztów do jakości, mocnym fundamentom gospodarczym,
dużej liczbie konsumentów, znakomitym pracownikom i strategicznemu
położeniu — uważa Courtney Fingar, redaktor naczelna fDi Magazine.
Polska pozostaje liderem w BIZ w Europie Środkowej i Wschodniej. W
szerszym gronie, krajów zaliczanych przez fDi Markets do rozwijających
się europejskich, czyli m.in. nadbałtyckich, Serbii, Malty, Bośni i
Hercegowiny, Słowenii, Chorwacji, Mołdawii i Albanii, pod względem
liczby projektów przoduje, ale pod względem wartości inwestycji spadła
na drugie miejsce, za Rosję.
Lekki zastój
Praktycy potwierdzają: inwestycje zagraniczne, w przeciwieństwie do
polskich, nie przyśpieszają.
— Zainteresowanie inwestorów jest spore. Wynika jednak ze skokowego
wzrostu liczby firm z Polski, które są zainteresowane zwolnieniami
podatkowymi w Polskiej Strefie Inwestycji. Natomiast klientów z
zagranicy jest tyle samo co wcześniej — twierdzi Paweł Tynel, partner w
EY.
Łatwiej o rozwój firm niż wejście nowych.
— Obsługujemy tyle samo projektów co rok temu. Jest mniej decyzji o
realizacji nowych — być może dlatego, że rynek pracy jest trudniejszy,
rosną koszty pracy, więc firmy nie wybierają Polski ze względu
na efektywność kosztową. Gdyby natomiast do tych projektów dodać
reinwestycje, poziom pozostałby bez zmian — mówi Ewa Kaucz, prezes
Agencji Rozwoju Aglomeracji Wrocławskiej.
Poza trudniejszym rynkiem pracy inwestorów mogą zniechęcać surowsze
kryteria umożliwiające korzystanie ze zwolnień podatkowych.
— Od początku września, gdy weszła w życie ustawa o Polskiej Strefie
Inwestycji, mamy czas rozpoznawania ziemi niczyjej: wydawane są pierwsze
decyzje, ale jest z nimi sporo pracy, co może wpływać na inwestorów i
firmy doradcze. Powinniśmy się liczyć z tym, że bardziej wyśrubowane
kryteria zniechęcą firmy, które kierują się kosztami. Dlatego proste
inwestycje, które dotychczas nabijały wolumen, będą omijać Polskę w
poszukiwaniu tańszych lokalizacji — mówi Michał Szukała, wiceprezes
Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.
Dosadniej ujmuje to inny ekspert.
— Przez ponad rok firmy nie mogły wchodzić do stref ekonomicznych, jeśli
chciały inwestować na gruntach prywatnych, przez całe wakacje nie mogły
przystępować do przetargów na otrzymanie zezwoleń, bo rozporządzenia
wykonawcze do Polskiej Strefy Inwestycji pojawiły się dopiero we
wrześniu. System grantów jest wciąż w fazie reorganizacji — podkreśla
nasz rozmówca, chcący zachować anonimowość.
Większa baza
O ile dane fDi Markets bazują na ogłoszonych przez firmy inwestycjach i
niektóre liczby dotyczące nakładów czy miejsc pracy są szacunkowe, o
tyle Polska Agencja Inwestycji i Handlu (PAIH) podaje precyzyjne
informacje o zamkniętych inwestycjach, które obsługiwała. W ostatnich
dwóch latach ich wartość urosła: z 700 mln EUR w 2015 r. przez 1,7 mld
EUR w 2016 do 2 mld EUR w 2017 r. Ten rok może być jeszcze lepszy. —
Zajmujemy się tylko kluczowymi projektami, ale i tak odpowiadamy za 20
proc. inwestycji w Polsce. W tym roku skoncentrowaliśmy się na bardziej
zaawansowanych, nie stawiamy na ilość, tylko na jakość. Sektor B+R
reprezentuje już 11 proc. projektów w portfelu PAIH. Jednocześnie
liczba projektów, którymi się zajmujemy, pozostaje stała — to ok. 180
inwestycji. Ich wartość urosła natomiast z 4 do 6 mld EUR — mówi
Krzysztof Senger, wiceprezes PAIH. Portfel agencji nie obejmuje fuzji i
przejęć ani sektora nieruchomości, który jest brany pod uwagę przez fDi
Markets. Zdaniem wiceprezesa, większą efektywność PAIH zawdzięcza nowym
standardom obsługi klienta, których wprowadzenie było pierwszym etapem
strategii. — W drugim, który już zaczęliśmy realizować, poszerzamy
usługi o fuzje i przejęcia oraz rynek nieruchomości. Poziom inwestycji w
Polsce nie będzie rósł dzięki projektom greenfield. Musimy rozbudować
rynek M&A — uważa Krzysztof Senger. © Ⓟ
Dlaczego w 2017 r. spadły inwestycje
W ubiegłym roku napłynęło do Polski 34,7 mld zł bezpośrednich inwestycji
zagranicznych, o 44 proc. mniej niż w 2016 r. — wynika z danych NBP. Na
wynik ogromny wpływ miały jednak duże transakcje, których efektem był
wypływ kapitału z Polski — głównie przejęcie Pekao przez PZU oraz zmiana
właścicielska w Allegro. Te dwie operacje mogły odpowiadać za połowę
spadku inwestycji netto. Ponadto znaczące umocnienie złotego mogło
wpłynąć negatywnie na wartość nominalną w złotych projektów rozliczanych
w euro. Dane miesięczne NBP — nieco mniej wiarygodne niż roczne, ale
pozwalające na bieżąco śledzić sytuację — wskazują, że w ciągu 12
miesięcy do lipca tego roku bezpośrednie inwestycje zagraniczne w Polsce
wyniosły 2,4 proc. PKB. Średnia za ostatnie 10 lat wynosi 2,6 proc. W
okresie dobrej koniunktury z lat 2015-16 średni napływ wynosił 3,6 proc.
PKB.
Źródło: SpotData