Mimo że Polacy są cenionymi fachowcami, nasz kraj nie trafił na listę państw, z których pochodzi najwięcej marynarzy pracujących na statkach żeglugi światowej.
Ranking sporządzony przez Międzynarodową Federację Transportowców otwierają Filipiny. Z tego kraju pochodzi 50 tys. oficerów i 180 tys. marynarzy. Pływają na statkach armatorów z całego świata. Na drugim miejscu są Indonezyjczycy (15 tys. oficerów i 69 tys. marynarzy). Kolejne miejsca zajmują Chiny, Turcja, Rosja, Indie, Ukraina, Grecja. Na zamykającym ranking 14 miejscu jest Norwegia z 12 tys. oficerów i 10 tys. marynarzy.
Dlaczego w zestawieniu zabrakło Polski, mimo że z nieoficjalnych danych wynika, iż na statkach zagranicznych armatorów pracuje od 20 do 30 tys. polskich oficerów i marynarzy? Ponieważ nikt nie prowadzi u nas tego typu statystyk.
Agencje bez kontroli
Według Janusza Maciejewicza, przewodniczącego Krajowej Sekcji Morskiej NSZZ Solidarność, zawinił nasz rząd, który nie kontroluje liczby marynarzy zatrudnionych u zagranicznych armatorów. Polscy marynarze i oficerowie wyjeżdżają na kontrakty na własną rękę lub za pośrednictwem różnych agencji. Niektóre z nich mają rządowe koncesje na pośrednictwo pracy, inne, które stanowią większość, nie.
Norwegowie wiedzą lepiej
— Na ostatnim posiedzeniu komisji dialogu społecznego w Brukseli przedstawiciel polskiego rządu powiedział, że Polska ma tylko 5 tys. oficerów i marynarzy. Wywołało to zdziwienie, zwłaszcza u Norwegów, którzy stwierdzili, że tylko na ich statkach pływa 6 tys. Polaków. Myśmy też zaprotestowali, ale błędna informacja nie została zmieniona i poszła w świat. Stąd brak Polaków w rankingu ITF — podkreśla Janusz Maciejewicz.