Polska specjalność: luksus pod ubraniem

Alina Treptow
opublikowano: 2015-11-29 22:00

Rodzime marki bieliźniarskie sięgają do kieszeni zamożnych cudzoziemek. Biustonosze pabianickiej firmy Corin Amerykanki noszą częściej niż Polki

Ubranie jest wizytówką tego, kto je nosi, a za granicą wizytówką polskiego sektora odzieżowego może stać się luksusowa bielizna. Zdaniem przedstawicieli branży, właśnie dostała szansę i ją wykorzystuje.

— Polscy producenci bielizny radzą sobie bardzo dobrze — jest to jeden z najszybciej rosnących segmentów całego sektora. Odnosi duże sukcesy poza Polską. Choć część firm do niedawna była nastawiona przede wszystkim na rynki wschodnie, bardzo szybko przestawiła się na nowe, wśród nich trudne, z Europy Zachodniej. Polscy producenci odnoszą duże sukcesy w Niemczech, Francji czy Wielkiej Brytanii. Ich markowe, luksusowe produkty mogą stać się polską wizytówką — uważa Tadeusz Wawrzyniak, prezes Związku Pracodawców Przemysłu Odzieżowego i Tekstylnego PIOT. Zagranica to główny obszar działania polskich firm bieliźniarskich.

Mariusz Hanczka, współzałożyciel firmy Corin z Pabianic, specjalizującej się w produkcji luksusowej bielizny, informuje, że eksport generuje70 proc. jej sprzedaży. — Największymi rynkami są USA i Kanada. Coraz więcej sprzedajemy do Francji i Wielkiej Brytanii. Jesteśmy też w trakcie negocjacji kontraktu z dystrybutorem w Portugalii i Hiszpanii — wymienia Mariusz Hanczka.

Wysoka półka…

Spółka wchodzi do specjalistycznych butików, nie najtańszych — w Stanach cena polskiej bielizny przekracza 100 USD. Produkt jest sprzedawany pod polską marką, której droga na rynki zachodnie nie była jednak usłana różami.

— Szlak na Zachód przecieramy sobie od 6-7 lat. Od wielu lat wystawiamy się na targach w Nowym Jorku i Las Vegas. Choć dystrybutorzy chwalili nasz design, nie od razu zaczęły napływać zamówienia. Dopiero kiedy zobaczyli, że wystawiamy się już trzeci czy czwarty raz, a więc jesteśmy stabilną firmą, złożyli pierwsze zamówienia. Najtrudniejsze mamy już za sobą. Obecnie dynamika sprzedaży za Wielką Wodą jest nawet trzycyfrowa. Co ciekawe, jest nam tam łatwiej niż w Europie. W Ameryce jesteśmy postrzegani jako marka europejska, a na Starym Kontynencie — firma z Europy Środkowej i Wschodniej, której trudno konkurować z markami z Niemiec czy Francji — mówi Mariusz Hanczka.

Poprzeczkę zawiesza wysoko. W planach ma uruchomienie własnej sieci butików — na początku w Polsce, następnie za granicą — w Europie i Ameryce Północnej.

— W związku z ekspansją rozejrzymy się za inwestorem branżowym, który pomoże nam sfinansować przedsięwzięcie — wyjaśnia Mariusz Hanczka. Budowę własnej sieci butików w Polsce rozpoczął konkurent — firma Alles z Głowna (województwo łódzkie). Obecnie prowadzi nad Wisłą trzy własne salony.

— W planach mamy uruchomienie kolejnych butików, na początek w największych miastach — informuje Alicja Wojciechowska, założycielka Alles. Polska jest największym rynkiem producenta, generuje połowę przychodów. Coraz większy udział zdobywa jednak eksport. Obecnie Alles sprzedaje produkty zarówno na rynki wschodnie (Rosja, Ukraina), jak i zachodnie (Wielka Brytania, Niemcy, Francja, Kanada). Podobnie jak konkurenci, uważa, że polskie marki bielizny muszą napracować się dwa razy bardziej, by zdobyć kontrakt.

— Są inaczej postrzegane przez zagranicznych klientów. Potrzeba czasu na zdobycie ich zaufania. Jeśli jednak spróbują i przekonają się do produktu, otwiera się droga do dużego wzrostu sprzedaży — uważa Alicja Wojciechowska.

…zamiast masówki

Przychody firm sprzedających bieliznę z wyższej półki wynoszą od kilku do około 20 mln zł. Alles może pochwalić się przychodami na poziomie kilkunastu milionów złotych, Corin — kilku. Mariusz Hanczka wyjaśnia, że mogłyby być nawet kilkakrotnie wyższe, gdyby produkt był tańszy i bardziej masowy. Ucierpiałyby na tym jednak marże — obecnie wysokie.

— Będąc kilka półek niżej, moglibyśmy nie przetrwać chińskiej konkurencji. Nie mamy najniższych cen, ale oferujemy produkt wysokiej jakości, wytworzony we własnym, polskim zakładzie, a materiały sprowadzamy z Europy Zachodniej — zastrzega Mariusz Hanczka. Jakość i dobry design (odpowiada za niego współzałożycielka firmy — Barbara Hanczka) to ciężki kawałek chleba.

Technologia produkcji bielizny jest jedną z najtrudniejszych w całym przemyśle odzieżowym — liczy się każdy milimetr, a oprócz względów estetycznych trzeba brać pod uwagę ergonomię i aspekty zdrowotne. Program o idealnym dopasowaniu biustonoszy nakręcił w pabianickim zakładzie kanał Discovery. Dzięki temu o polskiej marce usłyszały klientki z 200 krajów.