Polska turystyka przeżywa regres
Branża liczy na pomoc resortu gospodarki
RYNKI NISZOWE: Polscy przedsiębiorcy powinni rozwijać się i wchodzić na rynki niszowe, bo tylko na nich są w stanie konkurować z dużymi touroperatorami — uważa Włodzimierz Sukiennnik, prezes PIT. fot
Włodzimierz Sukiennik, prezes Polskiej Izby Turystyki, zwraca uwagę na fakt, że branża znalazła się w bardzo złej sytuacji. Dotyczy to zarówno turystyki przyjazdowej, jak i wyjazdowej. Liczy on jednak na pomoc ze strony państwa, które może stworzyć dogodne warunki do rozwoju małych i średnich przedsiębiorstw z tej branży.
W Polsce, z jednej strony nie ma ograniczeń co do wchodzenia zagranicznych touroperatorów na nasz rynek, a z drugiej brakuje polityki wspierania krajowych podmiotów działających na rynku turystycznym.
Powstaje pytanie, czy obecność zagranicznych podmiotów na naszym rynku jest dobra czy nie. Oczywiście, podobnie jak w innych dziedzinach gospodarki, tak i w turystyce jest to zjawisko generalnie pożądane. Jest tylko jedno ale. Chodzi o zachowanie proporcji. Nie jest dobrze, jeżeli na rynku dochodzi do zaburzenia proporcji w jedną bądź w drugą stronę. Nie było dobrze w przeszłości, kiedy na rynku usług turystycznych panował monopol podmiotów państwowych. Nie jest dobrze i dzisiaj, bo jeżeli przyjrzeć się głównym graczom na rynku wyjazdowym, to są to firmy zagraniczne bądź wywodzące się z zagranicy.
Załamanie rynku
Obecnie na rynku, zarówno jeśli chodzi o turystykę wyjazdową jak i przyjazdową, występuje wyraźne załamianie koniunktury. Podłoże tego zjawiska nie leży ani w jakości, ani w cenach, zarówno operatorów zagranicznych jak i krajowych. Ta dekoniunktura związana jest po prostu z sytuacją gospodarczą naszego kraju. Biorąc pod uwagę ostatnie statystyki GUS-u, widzimy bardzo niepokojące sygnały, takie jak spadek dochodów realnych w stosunku do ubiegłego roku czy wzrost bezrobocia. Sygnały te skłaniają przedsiębiorców działających w branży turystycznej do ostrożnego planowania wielkości i jakości oferty na przyszły rok.
Zjawiska związane ze spadkiem liczby wyjazdów z Polski mają jeszcze inne podłoże. Po pierwsze rosną koszty wytworzenia produktu turystycznego. Rosną również ceny energii i paliw, co przyczynia się do podrożenia ofert turystycznych. Drugi element dotyczy turystyki przyjazdowej, która także odczuwa skutki podwyżek. Brakuje też racjonalnej polityki państwa i inwestycji w zakresie promocji. Jeśli połączymy te wszystkie elementy, to jawi się bardzo negatywny obraz polskiej gospodarki turystycznej. Polska znajduje się obecnie w bardzo trudnej sytuacji gospodarczej, a ona przecież warunkuje rozwój turystyki.
Niedoceniona branża
Trzeba jednak pamiętać, że turystyka może być lekarstwem na rozwiązywanie problemów gospodarczych, ale elity władzy muszą chcieć z tego lekarstwa korzystać. My, jako Polska Izba Turystyki, od wielu lat staramy się przedstawiać nasze rekomendacje, propozycje rozwiązań, wręcz gotowe recepty. Trzeba jednak pamiętać, że pacjent musi chcieć skorzystać z recepty. Tymczasem w ostatnich kilku latach administracja, która zajmowała się nominalnie problematyką turystyki w niewielkim stopniu korzystała z rekomendacji i ekspertyz, które przedstawiała Polska Izba Turystyki i jej eksperci.
Obecnie turystyka znajduje się w gestii Ministerstwa Gospodarki i to daje cień nadziei na poprawę jej kondycji, ponieważ resort gospodarki prowadzi aktywną politykę na rzecz rozwoju przedsiębiorców. Można liczyć, że również zajmie się problemami small businessu, a krajowe firmy turystyczne w większości przypadków zaliczają się do tej grupy. Mam nadzieję, że znajdą się środki na bardziej intensywną promocję turystyki i nowe jej formy. Mam nadzieję, że osoby pracujące w Ministerstwie Gospodarki zauważą coś takiego jak popyt na rynku wewnętrznym i podejmą z samorządami gospodarczymi takie działania, które pozwolą na wyhamowanie recesji na tym rynku.