Polska w recesji

Marcel LesikMarcel Lesik
opublikowano: 2020-08-14 10:02
zaktualizowano: 2020-08-14 10:44

Nasza gospodarka od dzisiaj oficjalnie przeżywa stan, którego dotychczas skutecznie unikała - nawet podczas finansowego krachu w 2008 r.

PKB Polski w drugim kwartale 2020 r. spadło o 8,2 proc. w ujęciu rocznym - poinformował Główny Urząd Statystyczny. To dane lepsze od rynkowego konsensusu, który wynosił ok. 9 proc. W ujęciu kwartał do kwartału spadek wyniósł 8,9 proc. Sam spadek PKB nie jest zaskoczeniem. W obliczu pandemii większość krajów Europy i reszty świata, w tym Polska, zdecydowała się walczyć z rozprzestrzeniającym się wirusem poprzez zamrożenie gospodarki – teraz lockdown zbiera żniwa. W przypadku Polski skutkiem jest tzw. techniczna recesja (czyli spadek PKB w ujęciu kwartalnym przez dwa kwartały z rzędu), której doświadczamy po raz pierwszy od transformacji.

Usługi ciągną PKB w dół

Pełną strukturę PKB, która umożliwi głębszą analizę, poznamy 31 sierpnia, jednak analitycy już teraz szacują, że w ujęciu rocznym na spadek aktywności gospodarczej najsilniej wpłynęło wyhamowanie wydatków konsumpcyjnych gospodarstw domowych i inwestycji o ok. 10 proc. Piotr Popławski, ekonomista ING Banku Śląskiego, zauważa, że ostateczny odczyt - mimo pozytywnego zaskoczenia względem konsensusu - daje gorszy obraz polskiej gospodarki niż miesięczne odczyty części składowych.

- Dostępne dane za drugi kwartał, np. produkcja przemysłowa i sprzedaż detaliczna, sugerowały nieco płytszy spadek. Jego głębokość prawdopodobnie wynika ze szczególnie silnego spowolnienia popytu na usługi rynkowe, np. fryzjerskie czy hotelowe, które praktycznie nie są monitorowane w miesięcznych danych GUS. Za załamanie koniunktury odpowiadają wprowadzone w kwietniu ograniczenia, które uniemożliwiły funkcjonowanie szeregu branż usługowych. Tym niemniej spadek popytu na usługi rynkowe był prawdopodobnie istotnie mniejszy, niż sugerowała ostatnia projekcja NBP [spadek PKB w drugim kwartale nawet o 10 proc. - red.] - komentuje Popławski.

Na Zachodzie gorzej

Mimo wszystko nasz kraj radzi sobie wyraźnie lepiej od pozostałych państw regionu i Unii Europejskiej – identyczny jak nasz spadek PKB odnotowała tylko Szwecja, która podczas pandemii nie wprowadziła lockdownu. Łagodniej kryzys przebiega tylko w Finlandii, gdzie PKB spadł w ujęciu rocznym zaledwie o 4,9 proc., oraz na Litwie, której gospodarka skurczyła się o 3,7 proc. Piątek przyniósł także odczyt PKB dla strefy euro i całej Unii Europejskiej. Gospodarka zanotowała tam spadek odpowiednio o 12,1 proc. i 11,7 proc. w porównaniu do kryzysowego pierwszego kwartału. W ujęciu rocznym spadek wyniósł 15 proc. w strefie euro i 14,1 proc. w całej UE. To oznacza kryzys głębszy nawet od tego obserwowanego w Stanach Zjednoczonych (-9,5 proc. w ujęciu rocznym i kwartalnym), mimo że koronawirus zbiera w USA żniwo znacznie większe niż w Unii Europejskiej. Najmocniej w UE pandemia sparaliżowała gospodarkę Hiszpanii, która straciła 18,5 proc. względem pierwszego kwartału i aż 22,1 proc. w ujęciu rocznym.

Światełko w tunelu

Wyniki za drugi kwartał, choć bardzo złe, są już jednak historią. Od tego czasu gospodarki w całej UE ponownie się otworzyły, a pandemia - choć ciągle obecna - spowolniła na Starym Kontynencie. Kluczowa jest teraz kwestia tempa powrotu polskiego PKB do wzrostu w ujęciu rocznym. Zdaniem Marcina Luzińskiego, ekonomisty Santander Banku, możliwe że na plus polska gospodarka wyjdzie dopiero w przyszłym roku. „Spodziewamy się poprawy wzrostu PKB w kolejnych kwartałach, choć możliwe jest, że pozostanie on ujemny do końca 2020 r. Wynik za cały rok prawdopodobnie będzie lepszy od naszej dotychczasowej prognozy na poziomie -3,8 proc., którą zapewne wkrótce zrewidujemy” - komentuje analityk.

Podobne przewidywania, dotyczące najbliższych miesięcy, formułuje Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego. Prognozuje jednak nieco łagodniejszy spadek PKB w całym 2020 r.

- W trzecim kwartale, po odmrożeniu gospodarki, dynamika PKB będzie już wyższa od zanotowanej w drugim, jest jednak mało prawdopodobne, abyśmy zobaczyli już wartości dodatnie. Choć na ścieżkę wzrostu powróciła konsumpcja, pogłębi się prawdopodobnie spadek inwestycji. Według mojej prognozy w całym roku PKB spadnie o około 3.5 proc., pod warunkiem że w kolejnych miesiącach sytuacja epidemiologczna nie będzie już rodzić takich skutków gospodarczych, jak w marcu i kwietniu. W 2021 r. natomiast przewiduję odbicie w wysokości 3,3 proc. – mówi Monika Kurtek.

Organizacje pracodawców straszą tymczasem, że kryzys będzie znacznie głębszy. Konfederacja Lewiatan w reakcji na piątkowe dane stwierdziła, że „prawdopodobieństwo realizacji scenariusza spadku realnego wzrostu o 5 proc. w 2020 roku pozostaje dość wysokie”, natomiast Pracodawcy RP zastrzegają,  że koniec technicznej recesji w trzecim kwartale nie będzie oznaczać zakończenia recesji w ogóle. Powód? Długoterminowy wpływ pandemii na branże usługowe i rynek pracy.