Polska za słabo promuje drewno

Wojciech Surmacz
opublikowano: 1998-11-12 00:00

Polska za słabo promuje drewno

Zmniejsza się popyt na meble skrzyniowe

PRZEKONANI O SILE: Wątpię, żeby drewniane szafy na bieliznę sprzedawały się tak jak dawniej. Zabudowa wnęk jest bardziej funkcjonalnym rozwiązaniem — twierdzi Piotr Zatorski, dyrektor sprzedaży i marketingu spółki Libella, zajmującej się zabudową wnęk w systemie Stanley. fot. ARC

Rosyjski kryzys spowodował tylko krótkie zachwianie polskiej branży meblowej. Nie on jest jednak przyczyną obecnej stagnacji na rynku drzewnym. Spada popyt na meble gotowe. Klienci coraz częściej zamawiają wyroby na miarę. Trend ten związany jest z promocją produktów, modą i podatkami.

Istotna w eksporcie polskich mebli jest wysoka dynamika sprzedaży na rynki środkowo- wschodnie, sięgająca 25 proc. całego polskiego eksportu. Zbyt polskich mebli na wschodzie załamał się dwa miesiące temu. Przyczyną był oczywiście kryzys w Rosji. Spadła liczba klientów i znacznie zmniejszyły się obroty podmiotów sprzedających towar na Wschód. Prawie do zera zmalał eksport do Rosji, Ukrainy i Białorusi — głównych odbiorców w tym regionie. Zapaść ominęła kraje nadbałtyckie: Litwę, Łotwę i Estonię — tam sprzedawano towar zgodnie z ustalonym na początku roku planem.

Nie zauważony

Według Piotra Piotrowskiego, kierownika marketingu firmy Komandor Market, nie wszyscy klienci ze Wschodu zrezygnowali z polskich mebli. Byli tacy, którzy bez przerwy zamawiali i płacili. Jak twierdzi Piotr Piotrowski, dzisiaj na tym wygrali, że zamawiają coraz więcej i mają większy zbyt niż dotychczas.

— Dwa miesiące temu nasze obroty spadły o blisko 80 proc. Jednak zakładany roczny obrót spadł nam tylko o 20 proc. Już w ubiegłym miesiącu sytuacja znacznie się poprawiła. Myślę że, do końca roku nadrobimy straty — zapewnia Marek Chamela, dyrektor marketingu firmy INDECO, przedstawiciela kanadyjskiej firmy DSH produkującej m.in. składane drzwi przesuwne.

— Jeśli idzie o polski rynek, nie zauważyliśmy wpływu tego kryzysu -— dodaje.

— W polskim przemyśle drzewnym obroty spadły na krótko i tylko o 10 proc. — twierdzi Daniel Dziewulski, dyrektor ds. rozwoju i strategii spółki World Trade Center, zajmującej się m.in. organizacją targów i wystaw branży meblarskiej.

Na miarę

W branży meblarskiej głośno mówi się jednak o stagnacji. Wyraźny wzrost sprzedaży obserwują natomiast podmioty oferujące meble składające się z elementów montowanych w miejscu przeznaczenia. Trend ten obserwowany jest zarówno na rynku polskim, jak i wschodnim. Coraz częściej zamiast typowej szafy na bieliznę, klienci decydują się na zabudowę wnęki. W rozprowadzaniu tego typu produktów dominują w Polsce trzy firmy: INDECO, Libella i Komandor.

— Zauważyliśmy taką tendencję, że ludzie wolą meble na miarę. Meble skrzyniowe wyraźnie tracą popularność — podkreśla Marek Chamela.

— Rzeczywiście sprzedaż skrzyniowych drewnianych szaf zmalała — potwierdza Piotr Zatorski, dyrektor sprzedaży i marketingu spółki Libella, zajmującej się zabudową wnęk w systemie Stanley.

Brakuje promocji

Wielu fachowców z branży meblarskiej twierdzi, że spadek sprzedaży jest efektem niedostatecznej promocji drewna. W tym zjawisku upatrują źródeł problemów ze zbytem drewnianych wyrobów.

— Brakuje nam pomysłu na promocję drewna. Dlatego przegrywamy z plastikiem, szkłem i metalem — komentuje tę sytuację Daniel Dziewulski.

— Od pięciu lat wszystkie firmy oferujące usługi związane z zabudową wnęk walczą o klienta. Staramy się przekonać go do funkcjonalnych walorów naszych produktów. Do tej pory w walce z przemysłem meblarskim odnosimy same sukcesy. Jesteśmy bardziej prężni —zapewnia Piotr Zatorski.

Nie tylko walka promocyjna miała wpływ na sprzedaż klasycznych mebli. W grę weszły również dwa inne czynniki: quasi-psychologiczny i finansowy.

Moda i pieniądze

— Dla krajowych klientów nowoczesne wykorzystanie przestrzeni dzięki zastosowaniu lustra, szkła czy aluminium było szokiem w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Z drugiej strony zabrakło chyba polskiej alternatywy w postaci modnego pomysłu na drewno — twierdzi Daniel Dziewulski.

— Cenę zabudowy wnęki można wliczyć w koszty remontu mieszkania. Pozwala to na odliczenie tej kwoty od podatku. Bywało, że ten aspekt oferty decydował o zakupie naszych produktów — relacjonuje Piotr Zatorski.

Tezę tę potwierdza Sebastian Szczęsny ze Swarzędza.

— Zjawisko to obserwujemy mniej więcej od roku. Staramy się temu zapobiec. Z tego powodu oferujemy bogatsze wzornictwo i niższe ceny naszych produktów — mówi.

Daniel Dziewulski dodaje, że właśnie meble skrzyniowe często mają zbyt wysoką cenę. A to z kolei odstrasza klienta.