POLSKA ZANIEDBAŁA UKRAIŃSKI RYNEK
Krajowi przedsiębiorcy skarżą się na restrykcyjny system certyfikacji u naszego wschodniego sąsiada
Wymiana handlowa z Ukrainą nigdy nie była zadowalająca. Jednak ostatnie nasze kontakty gospodarcze można określić mianem krachu. I Międzynarodowe Forum Gospodarcze w Lublinie dało biznesmenom z obu stron granicy okazję do ponarzekań oraz możliwość zaplanowania wspólnych przedsięwzięć.
Dramatycznego spadku obrotów w handlu z Ukrainą nie tłumaczy jedynie kryzys gospodarek państw WNP. Wiele wskazuje na to, że polscy biznesmeni tracą zainteresowanie tym rynkiem.
— Można doszukiwać się przyczyn, które wpływają na tak rachityczną wymianę między naszymi krajami. Jednak żadna z nich nie usprawiedliwia takiego stanu rzeczy — mówi Andrij Iwanowycz Gonczaruk, minister stosunków gospodarczych z zagranicą i handlu Ukrainy.
Chudy rok
W latach 1992-97 obroty między naszymi krajami wzrosły prawie sześciokrotnie. Rok temu zmniejszyły się o 10 proc.
— W roku 1999 nastąpiło gwałtowne załamanie. W pierwszym półroczu wymiana handlowa między Polską a Ukrainą zmniejszyła się o 52 proc. Największy spadek nastąpił w sprzedaży węgla — aż o 90 proc., artykułów spożywczych o 46 proc., niemal całkowicie zamarł wywóz naszych farmaceutyków. Nic też nie wskazuje, że w drugiej połowie roku tendencja ta odmieni się. Regres nie ominął praktycznie żadnej grupy towarów, które wysyłaliśmy na Ukrainę. Jeszcze dwa lata temu byliśmy drugim partnerem handlowym Ukrainy, zaraz po Rosji. Teraz zajmujemy siódme miejsce — podsumowuje Tadeusz Donocik, wiceminister gospodarki.
Granica i biurokracja
Większość ukraińskich podmiotów gospodarczych znajduje się nadal w gestii państwa. Trudno prowadzić z nimi negocjacje, jednocześnie przedzierając się przez system biurokrakcji.
— W całkowicie upaństwowionej gospodarce biurokracja stanowi najtrudniejszą do wyeliminowania dziedzinę — uważa Tadeusz Donocik.
Swobodę handlu ogranicza też restrykcyjny system certyfikacji, który ukraińska strona wykorzystuje jako zakamuflowane bariery celne. Wyeliminowały one polskie farmaceutyki z ukraińskiego rynku. Dodatkowy problem stanowi niekompetencja służb granicznych.
— Ochrona celna jest jednym z newralgicznych problemów naszego państwa. Wystarczy tylko wspomnieć, że naszą granicę tworzyliśmy 10 lat temu, po rozpadzie ZSRR — tłumaczy Jurij Pietrowycz Sołowkow, prezes Głównego Urzędu Ceł Ukrainy.
— Być może wkrótce na granicy z Polską wprowadzimy wspólne odprawy służb granicznych. Wszelkie niedogodności z odprawą muszą zostać przezwyciężone, ponieważ Polska jest naszą bramą do Unii Europejskiej — dodaje Andrij Iwanowycz Gonczaruk.
Polscy i ukraińscy przedsiębiorcy przyznają, że nie stać ich na wielogodzinne oczekiwanie, by dostać się do drugiego państwa. Dodają, że bardziej upokarzające, niż opieszałość pograniczników, jest ich skorumpowanie.
RWPG po raz drugi
— Przeszkody stojące na drodze naszych kontaktów z partnerami ukraińskimi nie powinny zniechęcać do współdziałania. Ukrainę pogrążył kryzys rosyjski, gwałtowna dewaluacja hrywny i niemrawa gospodarka państwowa. Należy jednak szukać potencjalnych możliwości, jakie stwarza rynek 60 milionów konsumentów — uważa Piotr Matejuk, prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Handlowej.
Dodaje, że znaleźli się już kontrahenci, którzy radzą sobie na tym niełatwym rynku.
— Trzeba powołać specjalną komisję międzynarodową, która rozwiązywałaby problemy pojawiące we wzajemnych stosunkach. Pomagałaby ona też przedsiębiorcom przebrnąć przez meandry ukraińskiej biurokracji — twierdzi Piotr Matejuk.
Stanowczo zaprzecza, że to byłoby wskrzeszanie nowego RWPG. Z nostalgią przyznaje za to, że w ramach tamtej organizacji można było sprawnie rozstrzygać wiele istotnych kwestii i to niekoniecznie związanych z polityką.