Za kilka dni ElectroMobility Poland pokaże prototypy aut elektrycznych. Wytwórcy części liczą, że uruchomienie produkcji napędzi ich branżę.
Rodzima marka samochodów elektrycznych jest szansą na rozwój całego
sektora motoryzacyjnego w kraju — uważają przedsiębiorcy zrzeszeni w
Polskiej Grupie Motoryzacyjnej (PGM).
Za kilka dni ElectroMobility Poland pokaże prototypy aut elektrycznych. Wytwórcy części liczą, że uruchomienie produkcji napędzi ich branżę.
Rodzima marka samochodów elektrycznych jest szansą na rozwój całego
sektora motoryzacyjnego w kraju — uważają przedsiębiorcy zrzeszeni w
Polskiej Grupie Motoryzacyjnej (PGM).
SZANSA NA „MADE IN POLAND”:
Uruchomienie produkcji polskiego samochodu elektrycznego jest ogromną szansą dla polskiej branży motoryzacyjnej. Dlatego mocno kibicujemy projektowi budowy takiego auta — mówi Adam Sikorski, prezes Polskiej Grupy Motoryzacyjnej.
Fot. WM
Liczą na transfer technologii.
— Mamy nadzieję, że formuła, na jaką zdecyduje się ElectroMobility
Poland, zapewni polskiemu przemysłowi motoryzacyjnemu dostęp do
najnowszego know-how, które następnie będzie rozwijane w
firmach. Tak było przed laty, gdy Włosi przenieśli fabrykę swojego fiata
126 do Polski. Z początku cała produkcja opierała się na włoskiej
licencji i podzespołach, ale z czasem angażowało się w nią coraz więcej
polskich producentów, którzy stworzyli podwaliny dzisiejszego przemysłu
motoryzacyjnego w Polsce. Mamy nadzieję, że uda się ten proces powtórzyć
— mówi Adam Sikorski, prezes PGM.
Na 28 lipca zapowiadana jest premiera pokazowych prototypów dwóch
polskich samochodów elektrycznych — wersji hatchback i SUV.
— Bardzo liczymy na to, że za jakiś czas od startu seryjnej produkcji
większość komponentów będzie pochodziła z krajowych fabryk. Polska Grupa
Motoryzacyjna została zaproszona przez ElectroMobility Poland do
udziału w opracowaniu łańcucha dostaw części i komponentów do polskiego
samochodu elektrycznego. Będziemy się starali zapewniać temu
projektowi stabilnych lokalnych dostawców oraz wysokiej jakości części —
mówi Adam Sikorski.
Na jakie korzyści mogą liczyć producenci części? To będzie zależało od
popularności auta w Polsce i za granicą. To jednak pieśń przyszłości —
lipcowa premiera nie oznacza bynajmniej, że auto wkrótce trafi do
salonów.
— Teraz zobaczymy jedynie prototypy polskiego „elektryka”, a jego
produkcja rozpocznie się najwcześniej w 2023 r. — zaznacza prezes PGM.
Jakie szanse ma nowa polska marka aut elektrycznych? W 2019 r.
zarejestrowano u nas 555,6 tys. nowych samochodów osobowych, z czego
tylko niespełna 4 tys. stanowiły samochody elektryczne (w tym hybrydy
typu plug-in). Zdaniem Adama Sikorskiego poziom sprzedaży polskiego auta
będzie zależał m.in. od tego, „w jakiej formule będzie oferowane”. W grę
wchodzi najem lub sprzedaż. Istotne będą również ceny i ewentualne
dopłaty.
— Wejście na rynki zagraniczne może być dużym wyzwaniem, ale realnym.
Gdyby chodziło o tradycyjny pojazd, konieczność tworzenia salonów
sprzedaży i serwisów, byłaby poważną przeszkodą. Auta elektryczne
wymagają jednak znacznie mniej obsługi serwisowej, a sprzedaż może
odbywać się przez internet. Klienci akceptują takie nowe rozwiązania,
najlepszym przykładem jest Tesla. Myślę, że kwestia ekspansji
zagranicznej będzie zależała od skali sukcesu w Polsce. Jeżeli rodzima
produkcja znajdzie uznanie w oczach lokalnych klientów, to będzie
sygnał, że można myśleć o zagranicy — uważa Adam Sikorski.