Polski sektor kosmiczny zszedł na ziemię

Anna BełcikAnna Bełcik
opublikowano: 2019-12-08 22:00

Europejska Agencja Kosmiczna od 2020 r. przestanie ulgowo traktować nasze firmy. Najmniejsze mogą zniknąć pod naporem zagranicznej konkurencji, a Polska nie zwiększyła składki

Przeczytaj artykuł i dowiedz się, dlaczego polskie firmy nie podbiją kosmosu.

Niebawem czarno na białym zobaczymy, jaka jest kondycja polskiego sektora kosmicznego. W najbliższych latach branżę czeka twarde zderzenie z europejskim rynkiem. Polska jednak nie zdecydowała się na zwiększenie składki do Europejskiej Agencji Kosmicznej (European Space Agency — ESA). Dodatkowym wsparciem mógłby być budżet ustalony w Krajowym Programie Kosmicznym, ale na razie taki program nie został przyjęty. Co z firmami?

Bolesny test

Po siedmiu latach od przystąpienia Polski do ESA część przedsiębiorstw zaczyna obawiać się o przyszłość. Najbliższe lata dla krajowego sektora kosmicznego będą wielkim testem, bowiem wraz z nowym rokiem wygasa preferencyjny dla nas mechanizm Polish Industry Incentive Scheme (PLIIS) z konkursami skierowanymi wyłącznie dla polskich przedsiębiorstw i jednostek naukowych. Były finansowane z polskiej składki obowiązkowej w ESA.

— Będziemy traktowani na tych samych zasadach co inni członkowie we wszystkich programach agencji — zauważa Paweł Wojtkiewicz, dyrektor ds. sektora kosmicznego w firmie GMV i prezes Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego (ZPSK).

Problem w tym, że krajowa branża kosmiczna jest nadal mała. W sektorze działa ledwie garstka podmiotów, które — w roli podwykonawców — są gotowe stanąć w szranki z europejską konkurencją, posiadającą dużo dłuższy staż i większe możliwości. Reszta rynku jest rozproszona i, mówiąc wprost, w skali globalnej jeszcze niewiele znaczy.

— Najbliższe lata będą sprawdzianem dla firm w Polsce. Czas pokaże, ile przedsiębiorstw pozostanie na rynku. Dla wielu z nich może to być dotkliwe doświadczenie — prognozuje dr Ilona Wojtkiewicz, dyrektor rozwoju w Sener Polska, spółce należącej do hiszpańskiej grupy Sener.

Bez podwyżki

Waga sektora kosmicznego w krajowej gospodarce wielokrotnie była podkreślana na politycznej wokandzie. „Naszą ambicją jest, aby któreś z podmiotów tego sektora stały się partnerami globalnych prime’ów bądź największych agencji kosmicznych, które najwięcej wydają na technologie kosmiczne. W Europie mówimy o Niemcach, Francuzach, Włochach, Brytyjczykach czy Hiszpanach, oczywiście myślimy także o największych globalnych graczach, np. Stanach Zjednoczonych” — mówiła w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Innowacje w listopadzie 2018 r. Jadwiga Emilewicz, wówczas minister przedsiębiorczości i technologii, obecnie minister rozwoju.

„Będziemy przeznaczać coraz większą pulę środków na przemysł kosmiczny i na badania” — rok wcześniej deklarował w TVN24 BiŚ premier Mateusz Morawiecki, wówczas jeszcze w roli wicepremiera.

Na razie jednak przedsiębiorstwa i instytuty badawcze nie mogą liczyć na większy udział Polski w programach opcjonalnych ESA (składka w programach obowiązkowych jest proporcjonalna do PKB kraju, w opcjonalnych — dobrowolna). Polska na listopadowej Radzie Ministerialnej ESA na programy opcjonalne zaalokowała łącznie 39 mln EUR, czyli kwotę zbliżoną do tej w pierwotnym kształcie z poprzedniego okresu finasowania. Na rynku słyszymy, że część z puli może być wydawana dłużej niż przez kolejne trzy lata, w zależności od harmonogramu poszczególnych programów. Rodzime spółki z zazdrością patrzą więc na państwa, które już teraz zdecydowały się zwiększyć swój opcjonalny wkład. Zgodnie z zasadą zwrotu geograficznego pieniądze te wrócą do ich gospodarek w postaci zamówień, na czym skorzysta tamtejszy biznes.

— Polski poziom finansowania pozwala nam obecnie na uczestnictwo w misjach kosmicznych jedynie jako dostawca pojedynczych komponentów o niskiej gotowości technologicznej. Drzwi do bardziej ambitnych, a co za tym idzie intratnych projektów pozostają wciąż zamknięte — podkreśla Paweł Wojtkiewicz.

Prezes ZPSK dodaje, że zwiększenie finansowania zadeklarowane przez kraje członkowskie ESA do łącznej kwoty 14,4 mld EUR pokazuje, jak dużą rolę w rozwoju przemysłu na poziomie zarówno lokalnym, jak i europejskim państwa upatrują w sektorze kosmicznym.

— Wysokość obecnie zadeklarowanej składki nie odzwierciedla rosnącego potencjału polskiej branży kosmicznej i może utrudnić osiągnięcie celu zapisanego jako nadrzędny w Polskiej Strategii Kosmicznej, czyli uzyskania przez krajową branżę kosmiczną 3 proc. obrotów europejskiego rynku kosmicznego do 2030 r. Przemysł kosmiczny w Polsce liczy na to, że w najbliższych latach polska administracja podejmie decyzję o zwiększeniu finansowania wybranych programów — podkreśla Paweł Wojtkiewicz.

Przypomina, że w ostatnich trzech latach Polska podnosiła naszą subskrypcję. Po zsumowaniu składka opcjonalna wyniosła wówczas blisko 54 mln EUR. Jednak — jego zdaniem — stopniowe zwiększanie finansowania utrudnia firmom tworzenie długoterminowych strategii, żyją więc od projektu do projektu.

— Trudno oczekiwać, że firmy będą rosnąć, jeśli nie zwiększył się poziom krajowej składki do ESA. Zatrzymają się na obecnym poziomie zatrudnienia i tej samej skali podejmowanych projektów, bo większych mogą już nie udźwignąć. Dotychczasowe tempo rozwoju sektora było zadowalające. Podmioty takie jak Astronika czy Instytut Lotnictwa, które z pomocą mechanizmu PLIIS zdołały się wyspecjalizować, nadal będą realizować swoje zadania. Jednak najbliższe trzy lata zweryfikują naszą pozycję — mówi Michał Szwajewski, dyrektor ds. rozwoju biznesu w spółce Astronika.

— Budżet ESA na rok 2020 nie został jeszcze przyjęty. Obecnie szacuje się, że polska składka obowiązkowa wyniesie ok. 24,1 mln EUR, z czego realizowane będą m.in. Program Naukowy ESA oraz jej działalność podstawowa — mówi Julita Wilczek, zastępca dyrektora departamentu innowacji w Ministerstwie Rozwoju.

Zmiana programów

Wcześniej resort rozwoju poinformował, że Polska zaangażuje się w siedem programów opcjonalnych. Teraz przedstawicielka ministerstwa wyjaśnia nam, że „w 2019 r. Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii prowadziło konsultacje dotyczące udziału Polski w programach opcjonalnych ESA. Wzięli w nich udział przedstawiciele przemysłu kosmicznego, nauki oraz administracji państwowej. Decyzja o zaangażowaniu Polski jedynie w wybrane programy i misje ESA podjęta została po analizie wniosków z tych konsultacji i zestawieniu ich z celami Polskiej Strategii Kosmicznej. Wybrane programy już dziś cieszą się wielką popularnością zarówno wśród podmiotów sektora nauki, jak i przemysłu. Rozwijają technologie, które będzie można później zastosować w innych misjach, np. w zakresie robotyki kosmicznej”.

— Dobór programów jest w miarę zgodny z rekomendacją ZPSK. Czekamy jeszcze na upublicznienie projektów, do jakich przystąpi Polska w ich obrębie. Ponieważ nasza składka jest mała w porównaniu z innymi krajami, od wyboru projektów będzie zależeć to, jakie firmy utrzymają się na rynku po wygaśnięciu PLIIS. Ratunkiem dla nich będzie już tylko rynek komercyjny — dodaje Paweł Wojtkiewicz.

Z wcześniejszej listy zniknął np. Future Launchers Preparatory Programme (FLPP) o budżecie 3,8 mln EUR. Z informacji uzyskanych z rynku wynika natomiast, że finansowanie General Support Technology Programme (GSTP) wspierającego rozwój technologii i urządzeń zmniejszono z 7,6 mln EUR do 3 mln EUR. Jeszcze na początku 2019 r. dawne Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii zadecydowało — ku uciesze wielu firm — o zwiększeniu składki w programie o 70 proc. Zapewniano, że jest kluczowy dla branży.

— FLPP obejmujący systemy wynoszenia to bardzo specyficzny i trudny obszar. W tradycyjnych systemach rakietowych dominują podmioty z dużym doświadczeniem. W tej dziedzinie polskie podmioty nadal pozyskują doświadczenie. Ich technologie mogą być wspierane w innych programach, np. Space Safety czy European Exploration Envelope Programme — wyjaśnia Julita Wilczek.

Brak woli

Dr Ilona Wojtkiewicz zauważa, że większość krajów współpracujących z ESA posiada dodatkowo własne programy kosmiczne i w ich obrębie finansuje projekty na wewnętrzne potrzeby. U nas przyjęta została Polska Strategia Kosmiczna, przedsiębiorcy nadal jednak czekają na Krajowy Program Kosmiczny. Dokument wprawdzie powstał, ale jak dotąd nie został formalnie przyjęty. Brakowało w nim też najważniejszego elementu — budżetu.

— Krajowy Program Kosmiczny jest niezwykle potrzebny, tym bardziej że wysokość składki do ESA nie jest regularnie zwiększana, a zmianom ulega lista programów opcjonalnych — zaznacza dr Ilona Wojtkiewicz.