POLSKIE SZARAKI EMIGRUJĄ DO UNII
Eksport żywych zajęcy do Francji i Włoch szansą utrzymania się kół łowieckich
DOBRY SPRZĘT: Firma eksportowa musi spełniać odpowiednie warunki by w Ministerstwie Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa otrzymać koncesję na obrót żywą zwierzyną w kraju i za granicą. Po pierwsze — ma dysponować sprzętem do odłowu zajęcy, gdyż kołom brakuje pieniędzy na ich zakup. Kolejnym wymogiem jest odpowiednia baza do przetrzymywania zajęcy przechodzących kwarantannę — tłumaczy Janusz Skałecki, prezes PZŁ Łowex. fot. Tomasz Zieliński
SIŁA ZŁEGO: Moglibyśmy eksportować więcej zajęcy, gdyby nie puszczone samopas psy czy koty. Ustawa O ochronie przyrody wcale nie pozwala jej chronić, bo nie można strzelać do kłusujących zwierząt domowych. Szaraki są dziesiątkowane także przez maszyny rolnicze i nawozy — twierdzi Andrzej Szaniawski z Muzeum Jeździectwa i Łowiectwa.
fot. Tomasz Zieliński
Polskie szaraki są popularnym towarem eksportowanym do krajów Europy Zachodniej — zwłaszcza Francji i Włoch. Sprzedaż odłowionych zajęcy pozwala podreperować skromne budżety kół łowieckich, a jednocześnie jest źródłem dochodów dla firm wyspecjalizowanych w ich eksporcie.
Polska nie jest jedynym krajem Europy Wschodniej, który eksportuje żywe zające na południe. Zajmują się tym również Węgry, Czechy, Słowacja i Rumunia. Tylko węgierska skala eksportu jest porównywalna do polskiej. Nasze szaraki osiągają jednak ceny blisko o 10 proc. wyższe od swych pobratymców z innych państw. Możliwość emigracji do państw UE zawdzięczają temu, że są dorodniejsze i silniejsze od swych kuzynów w innych rejonach kontynentu. W związku z tym doskonale sprawdzają się w roli reproduktorów w miejscach, gdzie szaraki można policzyć na palcach.
Mnożą i uszlachetniają
— Zające pozyskane w drodze odłowu wysyłane są za granicę, a tam wypuszczane w celu zagęszczenia i udoskonalenia gatunku. Szaraki znad Wisły chętnie wykorzystuje się we Francji i Włoszech do krzyżowania z tamtejszymi — tłumaczy Janusz Skałecki, prezes biura polowań i eksportu PZŁ Łowex z Warszawy.
Andrzej Szaniawski, były pracownik Instytutu Badań Leśnictwa, obecnie kustosz Muzeum Jeździectwa i Łowiectwa w warszawskich Łazienkach zaznacza, że zające eksportowane są zwłaszcza na tereny, gdzie z różnych powodów — na przykład powodzi — zwierzęta wyginęły i trzeba pomóc w odrodzeniu się zanikającej populacji.
Nie można zapominać o tym, że zające importuje się z Polski również ku uciesze tamtejszych myśliwych.
— Eksportujemy do Włoch, gdzie jest mało zajęcy. Włosi lubią drobną zwierzynę i wykorzystują nasze zające u siebie również do polowań — mówi Anna Mieczkowska z biura polowań i eksportu Elite Expedition z Warszawy.
Deska ratunku
Henryk Karnas, prezes Wojewódzkiej Rady Łowieckiej w Przemyślu, przyznaje, że najchętniej pozwoliłby zostać zającom w Polsce, niestety względy finansowe zmuszają koła łowieckie do eksportu.
— Jesteśmy hobbystami. Utrzymujemy się jedynie ze składek członkowskich, a wydatków jest wiele. Należą do nich kwoty wypłacane w ramach odszkodowań za szkody wyrządzone przez zwierzynę w uprawach rolnych. Poza tym potrzebne są pieniądze na karmę dla zwierząt, paśniki itp. — opowiada Henryk Karnas.
Podobnego zdania jest Lech Bloch, prezes Polskiego Związku Łowieckiego. Zauważa, że obecnie prawie każde koło łowieckie zajmuje się odławianiem zajęcy.
Zając koncesjonowany
Nim szarak trafi na obcą ziemię, musi przejść obowiązkową kwarantannę. Wcześniej koło łowieckie odsprzedaje zwierzaki firmom eksportujacym je za granicę, które najczęściej są również biurami polowań. Zgodnie z ustawą Prawo łowieckie i ustawą O turystyce Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki eksporterzy muszą posiadać koncesję na działalność tego typu. Koła łowieckie koncesji takiej nie mają.
— Firmy eksportujące żywą zwierzynę utrzymują się z nakładanej marży — kupujemy zające od koła łowieckiego, a następnie sprzedajemy je po wyższej cenie za granicą — wyznaje Anna Mieczkowska z Elite Expedition.
Coraz więcej firm konkuruje ze sobą w eksporcie zajęcy przebijając się cenami. Koło łowieckie za jednego szaraka może otrzymać od firmy skupującej od 330 do 380 zł. Prowizja eksportera wynosi zwykle dziesięć proc., w związku z tym do zagranicznego odbiorcy szarak trafia w cenie około 400-500 zł za sztukę.
Potentatem na rynku łowieckim, jeśli chodzi o odłów zajęcy, pozostaje Łowex, który w 1998 r. na 11 tys. schwytanych w Polsce zajęcy wyeksportował ponad połowę.
— Przeciętnie firma eksportowa 95 proc. z całkowitej liczby kupionych zajęcy wysyła do Francji i Włoch. Pozostałą ilość wykorzystuje się na zasiedlenie polskich łowisk — tłumaczy Wiesław Biskupski z Departamentu Leśnictwa, Ochrony Przyrody i Krajobrazu w Ministerstwie Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa.
Nie taki diabeł straszny
Odłów zmniejsza ogólną liczbę zajęcy w kraju tylko o 1-2 proc., de facto nie stanowiąc dla środowiska zagrożenia. Prawdziwym problem są dla zwierzyny między innymi błąkające się psy z gospodarstw rolnych, środki chemicznej ochrony roślin i maszyny rolnicze.
— Zmorą dla zajęcy są zwłaszcza kosiarki rotacyjne, w których szpony dostają się młode zające. Na Zachodzie obowiązuje już zakaz ich używania — dodaje Henryk Karnas.
Andrzej Szaniawski z Muzeum Jeździectwa i Łowiectwa podziela tezę, że eksport żywych zajęcy stanowi zbyt znikomy procent, by dać się we znaki środowisku.