Pomorska Specjalna Strefa Ekonomiczna (PSSE) wyśledziła absurd prawny. Chce go zlikwidować, bo oznacza to nowych inwestorów. — Interweniowaliśmy w resorcie rolnictwa, by przetwórstwo ryb przestało być traktowane jako wyłączone z pomocy publicznej rybołówstwo. Dziś tak jest, choć przecież fabryka, która kupuje ryby, to nie to samo co pływający po morzu trawler-przetwórnia — mówi Teresa Kamińska, prezes PSSE.

Ryby przed wieprze
Jej zdaniem, wystarczy, by Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi (MRiRW) zmieniło interpretację unijnych przepisów. Wskazuje na analogie w innych branżach przetwórczych: hodowli zwierząt (nie można korzystać ze zwolnień w strefie) i przetwórstwa mięsa (można). Przedsiębiorcy trzymają jej stronę.
— Obowiązujące przepisy traktujące rybołówstwo i przetwórstwo na identycznych zasadach wymagają modyfikacji, ponieważ utrudniają rozwój przedsiębiorstw przetwórstwa rybnego. Wsparcie w postaci zwolnień podatkowych poprawiłoby konkurencyjność sektora i jego dochodowość. Gdybyśmy mogli dołączyć do strefy, uzupełnilibyśmy park maszynowy o innowacyjne rozwiązania, a co za tym idzie — zwiększylibyśmy zdolności produkcyjne — mówi Mirosław Orzoł, prezes spółki Limito, która w Grudziądzu, na terenie PSSE, ma zakład przetwórstwa ryb, ale nie korzysta ze zwolnień podatkowych.
Wyjątki od reguły
Resort rolnictwa nie widzi problemu.
— Nie mamy wiedzy na temat problemów związanych z prowadzeniem działalności przez firmy przetwarzające produkty rybne w specjalnych strefach. Przykładowo firmy takie prowadzą działalność w Słupskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej i w Pomorskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. Lokując zakłady przetwórcze na terenie strefy, firmy te stały się beneficjentami pomocy publicznej, udzielanej w formie zwolnień z podatku dochodowego — twierdzi Małgorzata Książyk z biura prasowego MRiRW. To prawda, ale nie do końca.
— W słupskiej strefie działa tylko jeden przetwórca rybny, spółka Łosoś, która weszła do strefy przed akcesją Polski do UE. Ponieważ prawo nie działa wstecz, spółka nadal korzysta z przywilejów strefowych. Niestety, nowi przetwórcy nie mogą już wchodzić do strefy — mówi Leonard Ferkaluk, dyrektor inwestycyjny w Słupskiej SSE.
Smaczne klastry
Ryby, na które pomorska strefa ostrzy sobie zęby, to tylko przystawka. Strefa chce stworzyć w regionie także inne klastry rolno-spożywcze:miodu czy przetwórstwa mleka. Tym razem nie będzie przeszkód, bo UE zagięła parol tylko na ryby. Jeden z klastrów może powstać w Unisławiu. Trwają przygotowania do włączenia do PSSE 8 ha należących do Krajowej Spółki Cukrowej.
— Spółka od dwóch lat rozmawia z nami, bo chce się pozbyć tego terenu, na którym już nie prowadzi produkcji. Dla nas to atrakcyjna działka, dobrze skomunikowana, ale nie mamy pieniędzy, żeby ją kupić — mówi Teresa Kamińska. Pod koniec miesiąca odbędzie się walne spółki. Jednym z punktów jest wyrażenie zgody na wniesienie do PSSE aportu majątkowego w postaci prawa użytkowania wieczystego nieruchomości w Unisławiu w zamian za udziały w strefie.