"L’ordre regne a Varsovie", czyli "porządek panuje w Warszawie." - tak brzmiała odpowiedź ministra spraw zagranicznych Francji, generała Horacego Sebastianiego na poselskie zapytania parlamentarzystów nad Sekwaną. Informacja ta stała w jawnej sprzeczności wobec wieści, jakie docierały do Paryża i wstrząsały opinią publiczną.

Oburzenie było reakcją między innymi na informacje o przymusowym wcielaniu dzieci polskich do armii rosyjskiej oraz surowych represjach które spotykały nie tylko powstańców, ale i ich rodziny.
Stwierdzenie pana ministra, które padło z mównicy francuskiego parlamentu, stało się symbolem obojętności stolic zachodnioeuropejskich wobec polskich dążeń narodowowyzwoleńczych. Zyskowny handel z Rosją oraz współdziałanie na arenie międzynarodowej okazały się ważniejsze niż ofiara polskiej krwi przelanej we wspólnych bojach.
Co ciekawe, obojętność polityków francuskich wobec sprawy polskiej trafnie ujął w utworze "Warszawianka" poeta narodowy znad Sekwany, Casimir Delavigne. Jak napisał w jednej ze zwrotek:
"O Francuzi! Czyż bez ceny
Rany nasze dla was są?
Spod Marengo, Wagram, Jeny,
Drezna, Lipska, Waterloo…
Świat was zdradzał, my dotrwali,
Śmierć czy tryumf – my, gdzie wy!
Bracia, my wam krew dawali,
Dziś wy dla nas nic – prócz łzy!"
(tłum. Karol Sienkiewicz)
Mimo uległej wobec cara postawie szefa ministerstwa spraw zagranicznych, Francuzi ochoczo wspierali polskie dążenia do niepodległości. Wypowiedź Sebastianiego wywołała gwałtowne protesty uliczne, które o mały włos nie przerodziły się w większy bunt wobec władzy. Kilka miesięcy później, gdy do Francji zaczęły dochodzić pierwsze grupy polskich uchodźców, zostali oni gościnnie przyjęci nad Sekwaną.
