— Od dawna jestem biznesmenem, a od kilku lat politykiem. Gdy stałem się tym drugim, przestałem być aktywnym giełdowym graczem. Nie widzę konfliktu interesów, gdy posłowie inwestują na GPW. Mają do tego prawo. Moja działalność nie ma związków z mieniem publicznym — uważa Leszek Jastrzębski.
Jego zdaniem, problem byłby wówczas, gdyby posłowie wykorzystywali dostęp do informacji poufnych w transakcjach giełdowych lub gdyby inwestowanie stało na styku z wydatkowaniem pieniędzy publicznych.