Rahim Blak to przedsiębiorca z Krakowa, specjalizujący się w kreowaniu swojego wizerunku oraz innych osób. W gronie internautów znany jako ninja mediów społecznościowych. W zeszłym roku, chcąc zarobić na swojej sławie, stworzył osobistą kryptowalutę — rahimcoina. Wyemitował ich 21 mln sztuk, z czego milionem chce podzielić się z inwestorami. Kryptowaluta, obiecywał Rahim Blak w maju, jest podwaliną projektu, polegającego na inwestowaniu nie w firmę, lecz markę osobistą. Dlaczego inwestorzy mieliby kupować rahimcoiny? Dzięki nim partycypują w prywatnych dochodach Rahima Blaka, wykazywanych przez niego w deklaracji PIT-37. Z miliona rahimcoinów przeznaczonych inwestorom dotychczas sprzedało się kilka tysięcy. Jedni kupują je z ciekawości, inni wierzą w projekt.

— Pierwszą dywidendę Rahim Blak wypłaci swoim inwestorom w maju tego roku, czyli tuż po upływie terminu rozliczeń podatkowych z fiskusem. Na razie posługujemy się żargonem finansowym, mimo że w świetle prawa kryptowaluta nie jest instrumentem finansowym. Nie znamy jednak lepszego słowa, którym moglibyśmy określić to, co chce robić ze swoimi dochodami Rahim Blak. Nikt przed nim nie umożliwił inwestycji w siebie jako markę. Rahim dopiero przeciera szlaki personalnych tokenów, dlatego prawdopodobnie stworzymy własny słownik pojęć — mówi Artur Wiśniowski, dyrektor generalny w Sapiency, jednej z kilku spółek Rahima Blaka, w której amach powstaje giełda personalnych coinów.
Dołączył do zespołu w zeszłym roku, wcześniej przez 10 lat pracował w Aliorze. Ostatni projekt, nad którym pracował w banku, dotyczył trwałego nośnika danych. Platforma Sapiency (nazywa się tak samo jak firma) finansowana jest z kapitałów własnych. Niewykluczone, że firma przeprowadzi jednak ICO — społecznościowe finansowanie kryptowalutowych projektów. Giełda personalnych coinów ma wystartować jeszcze w tym roku. Kryptowaluta rahimcoin notowana jest na platformie Waves. Jak tylko ruszy giełda Sapiency, token zostanie na nią przeniesiony.
Co na to nadzór?
W minione wakacje Rahim Blak poszedł po poradę do nadzorcy. Przy Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) działa program innovation hub, w którego ramach eksperci odpowiadają na trudne pytania fintechów. Przedstawił biznesplan, w którym przekonuje nadzorcę, że nie emituje instrumentów finansowych. W trakcie rozmów z KNF, które nadal trwają, klaruje się rozwiązanie: zakup rahimcoina będzie traktowany jako pożyczka. Inwestor kupując kryptowaluty de facto kupuje udziały w zyskach emitenta. Przez czas trwania umowy inwestor partycypuje w dochodach Rahima Blaka. Po jej wygaśnięciu inwestor może żądać spłacenia pożyczki. To jedno rozwiązanie, ale nie jedyne. Do KNF trafił bowiem drugi wniosek, w którym krakowski przedsiębiorca uzasadnia, że zamierza sprzedawać udział w znaku towarowym Rahim Blak, który niedawno zastrzegł na terenie Unii Europejskiej. W przypadku obu projektów KNF nie wydała jeszcze oficjalnej opinii.
— Jeśli oba rozwiązania okażą się akceptowalne przez KNF, wybierzemy to drugie — mówi Artur Wiśniowski.