Lista zawodów regulowanych liczy przeszło 305 pozycji. W Polsce, żeby zostać taksówkarzem, trzeba wcześniej zdać egzamin. Pośrednikiem kredytowym może zostać właściwie każdy, mimo że kryzys finansowy pokazał, że nierzetelny sprzedawca jest groźniejszy niż kierowca, który nie zna topografii miasta. Być może niedługo to się skończy. Parlament Europejski przyjął dyrektywę o kredycie hipotecznym, która nakłada na państwa członkowskie obowiązek uporządkowania sytuacji na rynku pośrednictwa i doradztwa kredytowego. Prace nad dokumentem zaczęły się w 2007 r. i były motywowane idealistyczną wizją ustandaryzowanego rynku finansowego.
Na początek kanon
Po wybuchu kryzysu okazało się, że problemem jest nie tylko niski standard, ale czasem w ogóle jego brak. Stąd w ostatecznym kształcie dyrektywy, poza zapisami zwiększającymi ochronę konsumentów, znalazły się też wymogi dotyczące poziomu kompetencji pracowników instytucji kredytowych i pośrednictwa finansowego. Bruksela zakreśla je dość miękko, ale też wyraźnie. Państwa członkowskie mają sprawdzić, czy ludzie sprzedający produkty hipoteczne mają odpowiednią wiedzę i kompetencje, sprawdzić ich umiejętności i określić, jakie warunki trzeba spełnić, żeby pośrednictwem się zajmować. Kraje członkowskie mają czas na implementację dyrektywy do 2015 r. Czasu jeszcze jest sporo, ale pośrednicy finansowi postanowili nie czekać, aż sprawą zajmą się urzędnicy. Związek Firm Doradztwa Finansowego (ZFDF), zrzeszający większość największych brokerów na rynku, wspólnie ze Związkiem Banków Polskich (ZBP) opracował zestaw dobrych praktyk w tym zawodzie, żeby dać wyraźny sygnał, że branża sama może się wyregulować. Projekt konsultuje obecnie ZBP. Dokument ma być gotowy w styczniu.
— Każdy zainteresowany będzie mógł przyjąć kanon dobrych praktyk i wykorzystywać go do podnoszenia wiarygodności. Nie będziemy weryfikować, czy pośrednik stosuje się do kodeksu, jednak nierzetelne powoływanie się na te zasady zagrożone jest sankcjami ze strony UOKiK — mówi Aleksandra Łukasiewicz, doradca zarządu Expandera.
Banki są za
Pomysł współpracy ZBP i ZFDF nie jest przypadkowy.Brokerzy chcieliby, żeby kodeks stał się podstawą do wypracowania wspólnego, respektowanego przez banki i pośredników standardu obsługi, potwierdzanego certyfikatem. A mówiąc wprost, chodzi o to, żeby sektor bankowy współpracował tylko z certyfikowanymi pośrednikami.
— Wielu pośredników wywodzi się z bankowości i są to pracownicy dobrze przygotowani, ale rotacja w branży jest duża. Pojawiają się młode osoby i czasem kwestia jakości pozostawia wiele do życzenia. Droga certyfikowania jest słuszna, pod warunkiem że cały sektor przystąpi do niego wspólnie, w jednym momencie — powiedziała Anita Jankiewicz, dyrektor w Getin Noble Banku, podczas Kongresu Consumer Finance.
— Pośrednik sam sobie standardów nie narzuci. Minimalny powinien być narzucony. Pozostałe kwestie powinien regulować rynek — dodaje Piotr Żabski, wiceprezes Santander Consumer Bank.
Na samoregulację musi też zgodzić się cała branża pośrednictwa, a ZFDF reprezentuje tylko część środowiska. Artur Nowak-Gocławski, założyciel ANG Spółdzielnia Doradców Kredytowych (nie należy do związku, ale do Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych, KPF), wytyka kolegom, że próbują ustandaryzować rynek bez szerszych konsultacji z całą branżą.
— Mamy w KPF bardzo podobny pomysł. Uważam, że dobrym pomysłem byłoby zlecenie opracowania kanonu dobrych praktyk katedrze prawa renomowanej uczelni — mówi Artur Nowak-Gocławski.
Bez zezwolenia ani rusz
Zapytaliśmy Ministerstwo Finansów, kto będzie nadzorował pośredników i jaki będzie zakres stawianych im wymagań. Na razie wiadomo tylko, że pośrednicy będą musieli starać się o zezwolenie, natomiast kontrolę będzie sprawować „właściwy organ”. „Pośrednicy będą zobowiązani do wykazania organowi nadzoru, że członkowie zarządu oraz zatrudniony personel posiada należyty poziom wiedzy i kompetencji w celu zapewnienia wysokiego poziomu profesjonalizmu świadczonych usług” — informuje resort finansów.