Potrzeba nam więcej aniołów

Rafał Fabisiak
opublikowano: 2010-10-08 00:00

Kobiety, które są aniołami biznesu, raczej nie są tak skłonne do ryzyka jak mężczyźni.

Ludzie są najważniejsi, ale projekt też musi być dobry

Kobiety, które są aniołami biznesu, raczej nie są tak skłonne do ryzyka jak mężczyźni.

"Puls Biznesu": W Polsce tylko około 1-2 proc. projektów z sieci aniołów biznesu odnosi sukces. W innych krajach jest lepiej?

Brigitte Baumann, prezes Europejskiej Sieci Aniołów Biznesu (EBAN): Ten odsetek jest taki sam na całym świecie. Wynika to z kilku rzeczy. Na przykład, jeśli przedsiębiorstwo zajmujące się produkcją narzędzi medycznych wejdzie do sieci, szukając anioła biznesu, może się okazać, że niedawno sieć zrealizowała projekt z tej branży i trudno znaleźć kolejnego inwestora z tego sektora. Inny problem polega na tym, że niektóre firmy sądzą, że są gotowe na przyjęcie inwestora, ale tak nie jest. Wtedy często inwestorzy mówią: teraz nie, ale spróbujemy ponownie za pół roku, albo popraw to i to i wtedy zwróć się do nas ponownie. Aby zwiększyć ten odsetek firm z sukcesem, staram się w sieciach krajów europejskich zaszczepić przekonanie, że potrzebujemy więcej nowych aniołów. W Europie jest ich około 75 tys., gdy w USA około 225-250 tysięcy. Czyli w Europie jest nas około trzy razy mniej, a inwestujemy pięć razy mniej niż w Stanach.

Sieci aniołów biznesu działają w Polsce dopiero od kilku lat. Pani zdaniem ich rozwój idzie w dobrym kierunku?

Jestem pozytywnie nastawiona do tego, co się dzieje w Polsce. Z reguły potrzeba kilku rzeczy, aby funkcjonowanie takich sieci było możliwe. Po pierwsze — muszą być firmy gotowe na przyjęcie inwestorów. Anioły różnią się od banków, bo stajemy się udziałowcami. W Polsce organizuje się szkolenia dla przedsiębiorców, by informować, na czym polega inwestowanie anioła biznesu. Po drugie — potrzebni są inwestorzy. Polskie sieci aniołów działają prężnie i rozwijają się szybciej niż w innych krajach.

Polscy inwestorzy są gotowi do wydawania pieniędzy na pomoc młodym firmom?

Są różne typy inwestorów. Wielu aniołów wie, jak to jest być początkującym przedsiębiorcą i potrzebować pieniędzy. Teraz są świetnymi mentorami dla nowych firm. W Polsce jest coraz więcej osób, które studiowały lub pracowały w USA, gdzie aniołowie są bardziej popularni. Przywożą stamtąd pewne doświadczenia i ducha. Najważniejsze, aby inwestorzy mieli gdzie spotykać się z młodymi ludźmi z pomysłem. Temu służą sieci aniołów biznesu. Dla inwestorów to bardzo ważne, bo co miesiąc mogą poznać nowe przedsiębiorstwa. Niektórzy sprowadzają swoich przyjaciół. Po prostu tworzą społeczność.

W Polsce duży odsetek aniołów to kobiety. Są innymi inwestorami niż mężczyźni?

Rzeczywiście, to naprawdę niebywałe. Z reguły w Europie kobiety stanowią około 3 proc. wszystkich aniołów biznesu. W mojej grupie to około 30 proc., ale to też wyjątek. Wydaje mi się, że jako kobiety bardziej zwracamy uwagę na wartości przedsiębiorcy, jego charakter i często interesują nas inwestycje nie tylko w nowe technologie, ale i w edukację, opiekę zdrowotną. Kobiety raczej nie są tak skłonne do ryzyka jak mężczyźni. Ale generalnie nie ma między kobietami i mężczyznami znaczących różnic.

Jest jakiś sektor szczególnie atrakcyjny dla aniołów?

Nie. Ale jest kilka, na które patrzymy bardziej przychylnym okiem. Z pewnością to opieka zdrowotna, medycyna, w tym głównie narzędzia medyczne. Farmaceutyka dla aniołów to wciąż za drogi sektor. Dużo inwestycji jest też w branżach związanych z oszczędnością energii, środowiskiem. Jednak to też są dość drogie inwestycje, dlatego inwestorzy są wciąż ostrożni. Można się tu spodziewać wzrostu, ale wartość tych inwestycji także będzie rosła. Popularne wśród aniołów są też firmy zajmujące się aplikacjami mobilnymi czy internetowymi.

Anioły inwestują bardziej w pomysł czy w ludzi?

Zdecydowanie w ludzi. W Nowym Jorku koreańscy uliczni handlarze potrafią dostosować sprzedawane produkty do pogody. Jeśli jest słonecznie, sprzedają okulary przeciwsłoneczne, a kiedy zaczyna padać, natychmiast pojawiają się na ich stoiskach parasolki czy rękawiczki. To właśnie różni ludzi od pomysłu, że potrafią się dostosować i wykorzystać pewne okazje biznesowe. Ludzie to najważniejszy czynnik, ale ich projekt też musi mieć jakieś szanse. Sama odmówiłam dwóm spółkom. Jedna miała świetny innowacyjny pomysł, ale kiepski zespół, a druga miała świetny zespół, ale nie najlepszy pomysł.

Co może zrobić młoda polska firma, by pozyskać inwestora z zagranicy?

Najlepiej, jeśli znajdzie polskiego inwestora, który ma międzynarodowe kontakty. To najłatwiejszy sposób, aby spółka została przedstawiona zagranicznemu inwestorowi. Szukanie anioła z zagranicy na własną rękę jest dosyć skomplikowane.

Jak Polska jest postrzegana przez zagranicznych inwestorów?

Wciąż jej dobrze nie znają. Są otwarci, ale potrzebują więcej informacji. Bardzo ważne, że Jacek Błoński jest wiceprezydentem EBAN, dzięki czemu może pomagać w budowaniu wiedzy o Polsce zagranicą. Dla waszego kraju najważniejsze jest teraz zbudowanie lokalnej społeczności inwestorów i przedsiębiorców, a potem przedstawienie jej zagranicznym inwestorom.