Narastają konflikty między budującymi drogi firmami a drogową dyrekcją. Budowlańcy chcą rozjemcy i rezerwy na ich roszczenia.
Coraz więcej firm budowlanych zgłasza się z roszczeniami do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA). Niedawno pisaliśmy o Strabagu, który chce odzyskać z tej instytucji aż 260 mln zł. Grozi sądem.
W sądzie…
Nie jest osamotniony. Podobne problemy na Budimex, a dokładniej jego spółka drogowa Budimex Dromex.
— Nasze roszczenia sięgają prawie 60 mln zł, a ponad połowa tej kwoty dotyczy kontraktu na budowę obwodnicy Wyszkowa. Sprawę skierowaliśmy do sądu — mówi Krzysztof Kozioł, rzecznik Budimeksu.
Dyrekcja z opóźnieniem przekazała wykonawcy plac budowy, więc firma chciałaby zadośćuczynienia za wydłużenie realizacji kontraktu. Bilfinger Berger natomiast stara się dochodzić roszczeń — 20 mln zł — polubownie.
Podobnych przykładów jest więcej, choć często firmy drogowe boją się mówić o roszczeniach, by nie narazić się dyrekcji, która przecież jest dla nich głównym zleceniodawcą.
…i na budowie
— Warto wrócić do rozwiązań stosowanych niegdyś przy kontraktach współfinansowanych przez Bank Światowy — mówi Paweł Antonik, prezes Strabaga.
— Kiedyś w kontraktach Banku Światowego czy funduszu ISPA wiele sporów było rozstrzyganych "na budowie". Funkcjonowała instytucja rozjemcy, który rozsądzał wiele konfliktów. Dzięki temu szybciej można było rozwiązywać problemy między dyrekcją i wykonawcami. Warto wrócić do tamtych rozwiązań, bo roszczeń wykonawców i sporów z dyrekcją może być coraz więcej — uważa Zbigniew Kotlarek, prezes Polskiego Kongresu Drogowego, który w okresie rządów SLD i PiS był wiceszefem i szefem GDDKiA.
Konflikty będą narastać, bo w kilka lat mamy zrealizować gigantyczny plan budowy dróg, więc wiele projektów będzie przygotowywanych i realizowanych w pośpiechu. Jeśli dyrekcja czy wykonawcy nie będą mieścić się w harmonogramie prac, konfliktów i wzajemnych roszczeń przybędzie.
Wykonawcy chcą też, aby GDDKiA przy kontraktach dysponowała rezerwowym funduszem na roszczenia z tytułu nieprzewidzianych robót czy konieczności zastosowania dodatkowych materiałów.
Dyrekcja podkreśla jednak, że wdrożenie zasad, jakie obowiązywały przy kontraktach współfinansowanych przez Bank Światowy czy fundusz ISPA, byłoby trudne, bo obecne przetargi są realizowane na podstawie prawa zamówień publicznych, które jasno określa sądową ścieżkę dochodzenia roszczeń. A wykonawcy nadto chętnie ją wykorzystują do utrącania konkurencji.