Po ponad trzech latach od wybuchu rosyjskiego kryzysu polskie spółki giełdowe nadal walczą o odzyskanie udziałów na tamtejszym rynku. Zdaniem analityków, powrót będzie ciężki, gdyż stale rośnie konkurencja ze strony firm z UE.
Na kryzysie rosyjskim najbardziej ucierpiały spółki reprezentujące branże spożywczą, odzieżową, farmaceutyczną oraz budowlaną. Odbudowa eksportu na rynki wschodnie trwa, lecz jest to proces bardzo powolny.
Polskie firmy nie nadążają za szybkim tempem zmian na rynku rosyjskim. Największą przeszkodą są szczupłe zasoby finansowe, które nie pozwalają im skutecznie konkurować z zachodnimi koncernami. Swoją rolę odegrał też czas. Dotknięte rosyjskim syndromem polskie spółki potrzebowały czasu, by naprawić nadwątlone finanse. Na przeprowadzenie koniecznych restrukturyzacji, a następnie odzyskanie utraconych pozycji było już jednak za późno.
— Polskim spółkom nie udało się dotychczas odbudować eksportu do Rosji. Na początku ubiegłego roku zarządy kilku spółek notowanych na GPW informowały o planach odzyskania rynku rosyjskiego. Niestety, działania polegające m.in. na zatrudnianiu Rosjan w celu ponownego nawiązania kontaktów biznesowych nie przyniosły zakładanych rezultatów. Szkoda, bo rynek rosyjski przed załamaniem charakteryzował się wysokimi marżami — tłumaczy Grzegorz Lityński, analityk DM BZ WBK.
Zainteresowanie odzyskaniem dawnych kontaktów wyrażają m.in. Sokołów i Lentex.
— Będzie to bardzo trudne. Unijna konkurencja wspomaga eksport dotacjami. Negatywnym czynnikiem jest również mocny złoty — dodaje Bogna Sikorska, analityk CDM Pekao.
Specjaliści zaznaczają, że koszty ponownego wejścia na rosyjski rynek są ogromne i znacznie przewyższają możliwości rodzimych producentów.
— Rosja jest atrakcyjnym rynkiem w obliczu recesji na Zachodzie, ale polskich spółek po prostu nie stać na ponoszenie ryzyka inwestycji w tym kraju. Oprócz kosztów wejścia składają się na nie także perturbacje z płatnościami za dostarczone towary i usługi oraz korupcja w strukturach administracji państwowej. To sprawia, że prowadzenie biznesu z takim partnerem nie jest przejrzyste — podkreśla Alfred Adamiec, doradca inwestycyjny PBK AM.
Załamanie rynku wschodniego nie oszczędziło firm budowlanych. Szczególnie ucierpiał Budimex, który posiadał szerokie kontakty na tym rynku.
— W najbliższej przyszłości nie widzę możliwości pozyskania znaczących kontraktów dla firm budowlanych w krajach WNP. Pewne ożywienie może nastąpić dzięki umowom o podwykonawstwo dla wielkich korporacji — ocenia Rafał Jankowski, analityk CDM Pekao.
Analitycy są sceptyczni, natomiast zainteresowane firmy wykazują determinację w chęci odzyskania wschodniego rynku.
— Przed kryzysem eksport na Wschód stanowił 35 proc. naszych przychodów. Obecnie prowadzimy negocjacje nad największymi od czasu kryzysu kontraktami do WNP. Są one ubezpieczone w KUKE, a partnerami będą jedynie najwięksi odbiorcy. Wierzymy w ten rynek, dlatego w Mieszku odpowiedzialny za niego jest były dyrektor Gazpromu — mówi Tomasz Gajdziński, prezes Mieszka.
Aktywne działania prowadzi Jelfa. Spółka sprzedaje stosunkowo dużo leków na rynek rosyjski, co znajduje odzwierciedlenie w przychodach ze sprzedaży. Wartość eksportu po pierwszym półroczu 2001 r. osiągnęła wartość 25,3 mln zł. Jest to niemal o 20 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2000 r. Sprzedaż do krajów WNP stanowi 76 proc. udziału w wartości sprzedaży eksportowej spółki.
— Eksport jest znacznym źródłem przychodów Jelfy. Nową spółką starającą się wejść na rynek rosyjski, a która nie była obecna w tym kraju przed kryzysem, jest Amica — mówi Andrzej Łucjan, analityk DM BPH PBK.
Obecność polskich spółek na Wschodzie jest niewspółmierna do ich potencjału. Istotną rolę w powrocie na ten rynek powinno odgrywać państwo, w którego interesie jest rozwój rodzimych firm.
— Sprzedaż na Wschód jest jedną z naturalnych dróg dalszego rozwoju dla branży IT, farmaceutycznej lub budowlanej. Obecnie jesteśmy jeszcze w stanie konkurować cenowo, jednak dla zmniejszenia ryzyka konieczne są inicjatywy na szczeblu państwowym, które gwarantowałyby bezpieczeństwo wymiany handlowej — podsumowuje Rafał Gębicki, doradca inwestycyjny.