Powrót warkocza?

Jacek Zalewski
opublikowano: 2006-03-28 00:00

Wyniki wyborów do Rady Najwyższej Ukrainy okazały się zgodne z ustabilizowanymi od wielu tygodni sondażami. Najwięcej głosów, ale poniżej 30 proc. (wyniki częściowe), zdobyli „niebiescy”, czyli Partia Regionów przegranego w wyborach prezydenckich Wiktora Janukowycza. „Pomarańczowi” łącznie utrzymali największe poparcie społeczne, około 40-procentowe, ale ich elektorat został podzielony między kilka list. W tej tylko pozornie „rodzinnej” rywalizacji Blok Julii Tymoszenko zdecydowanie wyprzedził Naszą Ukrainę, której patronem jest prezydent Wiktor Juszczenko.

Powyborcze znaki na niebie i ziemi wskazują, że „pomarańczowa” koalicja rządowa powstanie i powróci sytuacja z czasów tuż po pamiętnym przełomie, gdy Tymoszenko została mianowana przez Juszczenkę szefem rządu — na dość krótko... Od tamtego czasu zmienił się jednak ustrój Ukrainy i dzisiaj pozycja premiera z warkoczem będzie nieporównywalnie mocniejsza — i wobec obywateli, i wobec prezydenta.

Największy paradoks polega na tym, iż Naszej Ukrainie ze względu na programy gospodarcze dużo bliżej byłoby do... Partii Regionów, niż do populistycznego w swej istocie Bloku Julii Tymoszenko. Oba ugrupowania różnicują jednak tak ogromne odmienności polityczno-historyczne, że nawet poświęceniem stanowiska premiera Janukowycz nie zasypie przepaści dzielącej go od Juszczenki. Skąd my to znamy? W odniesieniu do obecnej sytuacji w Polsce, automatycznie nasuwa się analogia ze stosunkami PO i SLD...

Najprawdopodobniej zatem ambitna i bezwzględna w dążeniu do władzy Julia Tymoszenko osiągnie swój cel. W naszych relacjach dwustronnych niewiele się zmieni. Ciekawe za kadencji których to premierów wykonane zostanie rzetelne studium opłacalności i podjęte zostaną wreszcie konkretne decyzje — wóz albo przewóz — w sprawie wirtualnego ropociągu z Brodów do Płocka?