Główny akcjonariusz uważa wartość akcji ATM za atrakcyjną. Chętnie by trochę dokupił, ale ponoć krucho jest z pieniędzmi.
8,6 proc. mogli zarobić inwestorzy, którzy kupili akcje ATM, warszawskiej spółki informatycznej, podczas niedawnej oferty publicznej po 22 zł i sprzedali je wczoraj na giełdzie. Tyle tylko że aby osiągnąć taki zysk, trzeba było wykazać się niezłym refleksem.
Tylko pierwsze transakcje papierami ATM zawierano po 23,90 zł, potem było nieco gorzej. Generalnie większą część sesji kurs oscylował w pobliżu 23 zł, czyli około 5 proc. powyżej ceny z rynku pierwotnego. To znacznie gorszy rezultat od tego, jaki dzień wcześniej uzyskał Comp Rzeszów (wzrost o 29,8 proc.).
— Robimy nietypowe projekty, bo im trudniej, tym konkurencja jest mniejsza. Spółka ma duży potencjał i działa w sektorze, który szybko rośnie. Myślę, że inwestorzy to docenią i kurs akcji wzrośnie — mówi Roman Szwed, prezes spółki.
Tadeusz Czichon, wiceprezes i jednocześnie największy akcjonariusz ATM (ma blisko 19 proc. akcji), uważa wczorajszy kurs za bardzo atrakcyjny.
— Czy to będzie 22 czy 30 zł, cały czas warto inwestować w walory naszej spółki. Kupowałem akcje w ofercie i chętnie kupowałbym teraz dalej, ale nie mam wolnych środków — twierdzi wiceprezes.
Według wiceprezesa ATM, zgodnie z prognozą zarobi w tym roku 5 mln zł, a w przyszłym 8 mln zł. W relatywnie bliskiej perspektywie zyski mają osiągnąć poziom rzędu 10-12 mln zł. To ma, zdaniem Tadeusza Czichona, pozytywnie wpłynąć na giełdową wycenę.
— ATM działa na styku informatyki i telekomunikacji. Jego najcenniejszym aktywem jest sieć infrastrukturalna w stolicy, poza tym spółka dzierżawi łącza na terenie kraju. Jeśli uda jej się pozyskiwać dużych klientów komercyjnych, będzie dobrze. Do tej pory to się udawało — mówi Przemysław Sawala-Uryasz z CA IB Securities.