Prawie wszyscy są lamerami
Polscy biznesmeni bagatelizują Internet
W Internecie można znaleźć sporo stron undergroundowych, stworzonych w formie serwisu. Informacje, które się tam znajdują, zainteresują każdego, kto chciałby zdobyć podstawową wiedzę na temat hackingu. Najbardziej ciekawe byłyby jednak dla polskich biznesmenów, którzy najczęściej w ogóle nie mają pojęcia o tym, co się dzieje w sieci.
W Internecie pojawia się coraz więcej tzw. serwisów undergroundowych. Wystarczy wpisać w wyszukiwarce magiczne słowo „haker” aby uzyskać naprawdę niezły wynik w postaci co najmniej kilku setek stron poświęconych temu tematowi. Znakomita większość z nich ma formułę serwi- sową.
Czysta zabawa
Marcin Madej, inżynier systemowy Novell Polska, uważa, że tego typu serwisy, to w większości czysta zabawa młodych ludzi.
— Pewnie są tam jakieś podstawowe wskazówki dotyczącehackingu, jakiś software itp. Tak naprawdę trudno tam jednak znaleźć istotne informacje związane z tym procederem. Większość prawdziwychhakerów ma swoje wew- nętrznesiteŐy. Nikt z zewnątrz nie ma tam prawa wstępu — twierdzi.
— Duża ilość tzw. serwisów hakerskich przekłada się na plagę nieudolnych włamań, polegających np. na zarzucaniu serwera gigantyczną ilością plików i blokowaniu go w ten sposób. Ale takich zjawisk nie zalicza się do kategorii hakowania — dodaje Marcin Gromisz, konsultant w BIZNET Poland.
Lamer biznesmen
Mimo to, wchodząc na te strony, można natknąć się na bardzo ciekawe informacje. Ciekawe, bo większość przeciętnych użytkowników komputerów jest lamerami, czyli w slangu internetowym kimś, kto niezbyt wiele wie o komputerze, jego oprogramowaniu, Internecie itp. Taka osoba w zasadzie wszystkie te narzędzia wykorzystuje w bardzo wąskim zakresie. Niestety do takich ludzi zalicza się podobno co najmniej 90 proc. polskich biznesmenów. Marcin Madej nie sądzi, żeby zdawali sobie sprawę np. z tego, kim są w ogóle hakerzy i co to jest bezpieczeństwo w sieci.
W dalszym ciągu polski biznesmen nie docenia np. czasu gromadzenia informacji.
Wciąż przywiązuje największą wagę do ceny pudełka (zawierającego sprzęt lub program), a nie tego, co znajduje się wewnątrz.
Przypuszczam, że gdybym się zapytał któregoś z nich, co to jest ściana ogniowa (firewall), toby odpowiedział: A tak widziałem w cyrku, tygrys przez nią skakał — dodaje.