Prawna żonglerka na autostradzie

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2012-01-14 08:45

Resort transportu przygotował projekt ustawy zezwalający na jazdę samochodami po drogach w budowie.

Autostrady będą przejezdne na EURO 2012 — takie zapowiedzi od miesięcy składają przedstawiciele rządu i drogowej dyrekcji. Szkopuł w tym, że nikt nie wie, co to znaczy. Sławomir Nowak, minister transportu, zapowiedział, że wyjaśnienie przyniesie nowa ustawa. Resort transportu właśnie przygotował jej projekt. Próżno jednak szukać w nim definicji „przejezdności”. „Organ nadzoru budowlanego może wydać decyzje o pozwoleniu na użytkowanie drogi, jezdni lub jej odcinka, pomimo niewykonania części robót wykończeniowych lub innychrobót budowlanych, a także niespełnienia wymagań ochrony środowiska” — napisano jedynie w projekcie.

— Będziemy negatywnie opiniować projekt. Nadal nie wiemy, jakie roboty muszą być wykonane, aby drogę można było użytkować przed zakończeniem budowy. Nie wiadomo, jaka będzie dozwolona prędkość ani kto będzie ją ustalał — zżyma się Wojciech Malusi, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa. Z resortu transportu także nie dostaliśmy odpowiedzi na te pytania.

Pozorne przyspieszenie

Nowa ustawa przenosi prawo do wydania tymczasowego zezwolenia na użytkowanie z wojewodów i starostów na inspektorów nadzoru budowlanego. Ma to przyspieszyć wydawanie zezwoleń przed piłkarskimi mistrzostwami.

— EURO 2012 coraz bliżej — jak widać, tonący brzytwy się chwyta. Za pomocą żonglowania uprawnieniami organów rząd stara się zdążyć z obiecywaną publicznie przejezdnością przed czerwcem tego roku. Jednak w praktyce czas postępowań przed administracją budowlaną wcale nie jest krótszy niż przed wojewodami czy starostami — przestrzega Radosław Skowron, adwokat w kancelarii KKPW.

Branżowi eksperci uważają, że resort przygotował prawny bubel tylko po to, by przed mistrzostwami wpuścić kierowców na budowaną trasę A2 Łódź — Warszawa. Boją się jednak, że ustawa będzie także funkcjonować po EURO 2012 i niejasne kryteria będą stosowane także przy decydowaniu o użytkowaniu innych dróg.

Jazda po budowie

— Rząd zdejmuje z siebie i z wojewodów odpowiedzialność. Prawo budowlane pozostaje niezmienione i mimo że droga będzie mogła być użytkowana, nadal będzie placem budowy, za który odpowiada kierownik budowy. Jeśli dojdzie do wypadku, to do niego przyjdzie prokurator — obawia się jeden z przedstawicieli sektora. Szefowie firm nie wiedzą też, jak ma wyglądać oznakowanie tymczasowo użytkowanej drogi, kto ma je wykonać i kto za nie zapłaci.

— Projekt przynosi więcej pytań niż odpowiedzi — konkluduje Wojciech Malusi.