Prawnicy zarabiają na braku reprywatyzacji

Patrycja Otto
opublikowano: 1999-12-08 00:00

Prawnicy zarabiają na braku reprywatyzacji

WOLIMY Z ZAGRANICY: My radzimy się prawników z zagranicy, szczególnie z Francji i Szwajcarii, ponieważ oni — naszym zdaniem — mają większe doświadczenie w sprawach dotyczących odzyskiwania nieruchomości — mówi Mirosław Szypowski, prezydent Polskiej Unii Właścicieli Nieruchomości. fot. BS

Od czasu, gdy dawni właściciele mogą starać się o odzyskanie utraconych po wojnie nieruchomości, zwiększyła się liczba prawników oferujących swe usługi właśnie w tym kierunku. Przyjęła się także nowa forma wynagrodzenia — procent od wartości odzyskanej nieruchomości. Jeśli wejdzie w życie ustawa reprywatyzacyjna, to prawnicy stracą źródło swoich dochodów. Niewielu jednak w to wierzy.

Wraz z pojawieniem się na początku lat 90. szansy na odzyskiwanie utraconych nieruchomości, prawnikom przybyła nowa grupa klientów — dawni właściciele. Kancelarie i prywatni adwokaci — widząc w tym dobry interes — poszli w ślad za prawnikami amerykańskimi. Swoje wynagrodzenie pobierają albo według stawek pieniężnych ustalonych za zastępstwo procesowe (czyli tak, jak się płaci adwokatowi za obronę w sądzie), albo podpisują z klientami cyrograf, w którym ci zrzekają się na ich rzecz określonego procentu wartości nieruchomości.

30-50 procent

— W Polsce procent ten waha się w granicach 30-50. W USA — gdy w grę wchodzi odzyskanie spornej nieruchomości — wynosi on zazwyczaj około 30 procent i w dużej mierze zależy od jej wartości. Im nieruchomość jest więcej warta, tym większy procent przypada prawnikowi za jej odzyskanie —mówi Mirosław Szypowski, prezydent Polskiej Unii Właścicieli Nieruchomości.

W Polsce wynagrodzenie jest ustalane na mocy porozumienia stron. Trzeba jednak zaznaczyć, że procent może stanowić jedynie dodatkowe wynagrodzenie, które prawnik otrzymuje za wygranie sprawy. Bywa też i tak, że klient umawia się z prawnikiem na określony procent, nie ponosząc już żadnych kosztów. Wtedy jednak taki prawnik ponosi duże ryzyko, gdyż jego wynagrodzenie zależy od obrotu sprawy.

Nieoficjalnie mówi się o tym, że stawki prawników za usługi są zbyt wysokie w stosunku do rezultatów, jakie osiągają w sprawach o odzyskiwanie nieruchomości. W jednej ze spraw, która toczyła się w Gdynii, klient zapłacił adwokatowi 10 tys. złotych. Były to pieniądze wyrzucone w błoto, bo prawnik nic w sprawie nie zrobił. Mirosław Szypowski deklaruje, że Polska Unia Właścicieli Nieruchomości została uznana przez prezydenta Warszawy i prezesa Urzędu Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast za stronę w takich sprawach.

— Niestety, prawnicy, którzy występują w sprawach reprywatyzacyjnych, mają braki w wykształceniu. Nie ma się czemu dziwić, bo za ich czasów na studiach sprawy własności traktowano w sposób marginalny — mówi Mirosław Szypowski.

Odkupowanie roszczeń

Od 1995 roku do rąk właścicieli wróciło 1200 nieruchomości spośród 170 tys. zabranych po wojnie. W związku z odzyskiwaniem nieruchomości pojawiło się jeszcze jedno ciekawe zjawisko. Chodzi mianowicie o wykupywanie roszczeń do spadku od osób, które mają zakończone postępowania spadkowe. Wiele firm ma dostęp do dokumentów świadczących o prawach danej osoby do nieruchomości. Na ich podstawie kancelarie zgłaszają się z propozycją poprowadzenia sprawy w zamian za konkretne wynagrodzenie. Zdarzają się również prywatni kupcy roszczeń do spadku. Zdaniem Marcina Bachmana, prawnika w jednej z kancelarii adwokackich, nie zawsze roszczenia są odkupywane po rzeczywistej cenie. Można nabyć roszczenie do spadku wartego milion złotych za zaledwie kilka tysięcy złotych.

— Normalna cena przy roszczeniach reprywatyzacyjnych nie istnieje — dodaje prawnik Jan Stachura.