"Myśmy prowadzili taką dziadowską politykę zagraniczną i ona przynosiła fatalne rezultaty" - ocenił na konferencji prasowej w Poznaniu szef rządu. Jego zdaniem, obecność prezydenta RP w dobrym hotelu, to jest rzecz normalna a "dziadostwo, to jest coś, co się źle kończy".
Według J. Kaczyńskiego, ostatnie dwa lata, "są pozytywnym przełomem w polskiej polityce zagranicznej", bo z Polską zaczęto się liczyć. Jak podkreślił premier, zauważono, że jesteśmy krajem, który ma swoje zdanie.
W piątek Platforma Obywatelska zarzuciła, że prezydent nocował w najdroższym hotelu podczas swojej wizyty w Nowym Jorku oraz to, że spółka KGHM sfinansowała koncert w Chicago, który - według PO - był częścią kampanii wyborczej PiS-u.
Premier powiedział, że Polska nie zmieniła stanowiska w sprawie obecności obserwatorów OBWE w czasie październikowych wyborów parlamentarnych. Polskie władze nie zgadzają się na ich przyjazd.
"W tej chwili obowiązuje ta decyzja, która została podjęta" - powiedział premier podczas piątkowej konferencji prasowej w Poznaniu. Jak dodał, "nie nastąpiła żadna zmiana".
Szef rządu powtórzył, że Polska domaga się zmiany wniosku w sprawie obecności obserwatorów OBWE. "Potrzebujemy innego sposobu sformułowania wniosku, jeśli mamy to jeszcze raz rozważyć" - powiedział.
Szefowa MSZ Anna Fotyga mówiła w sobotę, że nota w sprawie obecności obserwatorów OBWE na polskich wyborach jest "niestosowna". W tej sprawie rozmawiała także, przy okazji wizyty w USA, z szefem OBWE Angelem Moratinosem. "Poinformowałam pana Moratinosa o polskich odczuciach dotyczących obserwacji wyborów i niestosownej formie noty sekretariatu OBWE. Pan minister niezupełnie zdawał sobie sprawę z tonu sformułowania tej noty. Efektem tego spotkania jest wola prezydencji sprawdzenia całej sytuacji" - powiedziała Fotyga po tym spotkaniu w nocy z czwartku na piątek czasu polskiego.
(PAP)