Premier swoje, minister swoje

Małgorzata Grzegorczyk
opublikowano: 2008-12-02 00:00

Rząd obiecuje, że uchyli nieba przedsiębiorcom, a resort gospodarki zaostrza kryteria inwestowania w strefach ekonomicznych.

Mamy kryzys, a resort gospodarki zamiast ułatwiać życie inwestorom, mocno je utrudnia

Rząd obiecuje, że uchyli nieba przedsiębiorcom, a resort gospodarki zaostrza kryteria inwestowania w strefach ekonomicznych.

Z jednej strony rząd wprowadza plan antykryzysowy, z drugiej — utrudnia inwestowanie w specjalnych strefach ekonomicznych (SSE). Za tydzień Rada Ministrów zajmie się projektem kryteriów włączania do SSE terenów prywatnych. W zależności od strefy stanowią one nawet 20 proc. włączanych gruntów. We wrześniu projekt był właściwie gotowy.

— Ku mojemu zdziwieniu, w obecnym projekcie niemal wszystkie poziomy dla kryterium tworzonych miejsc pracy i ponoszonych wydatków inwestycyjnych poszły w górę. W dzisiejszej sytuacji ta propozycja wydaje się nieskoordynowana z planami rządu. Uchwalenie długo wyczekiwanych kryteriów w takim kształcie nie byłoby dobrym pomysłem. Przypomina to trochę gaszenie pożaru benzyną — komentuje Paweł Tynel z Ernst Young.

Projekt dotyczy włączania do SSE gruntów prywatnych przy uwzględnieniu kryterium bezrobocia — firma dostaje zwolnienie podatkowe, bo dzięki niej przybędzie miejsc pracy (jest też kryterium innowacyjności, wówczas firma dostaje pomoc publiczną, bo sprowadza nowe technologie). Prawie we wszystkich kategoriach nowe warunki są bardziej rygorystyczne (patrz wykres). W najgorszym przypadku (którym według obecnych danych objęte będą 44 powiaty) wymagane nakłady są wyższe o 190 mln zł! Tylko w dwóch kategoriach wymagane nakłady inwestycyjne są niższe, ale łącznie tylko o 7 mln zł.

— Łagodniejsze warunki, ale tylko symbolicznie, będzie mieć łącznie 116 powiatów. W przypadku 263 kryteria się zaostrzają — mówi Paweł Tynel.

Fatalny moment

Prezesi SSE nie kryją niezadowolenia.

— Te kryteria są dwa razy ostrzejsze od poprzednich. W 15 z 25 gmin, w których jest strefa, nie będziemy mogli rozwijać się na terenach prywatnych — podkreśla Krzysztof Dołganow, prezes kostrzyńsko-słubickiej strefy.

To problem dla firm planujących reinwestycje. Np. w Poznaniu firma Wrigley chciała za 170 mln zł rozbudować fabrykę. Teraz to za mało.

— To zły czas na zaostrzanie kryteriów. W ostatnich miesiącach przygotowaliśmy cztery inwestycje według kryteriów z września. Teraz dwie z nich trzeba będzie renegocjować — dodaje Marek Cieślak, szef łódzkiej strefy.

Mogło być gorzej

Jednak Piotr Wojaczek, szef katowickiej SSE, twierdzi, że nowe kryteria wcale nie są wyjątkowo dotkliwe.

— Najważniejsze, żeby nie uniemożliwić tworzenia stref w aglomeracjach, a takie zakusy miało Ministerstwo Finansów — mówi Piotr Wojaczek.

Urzędnicy uspokajają.

— Po pierwsze, kryteria dotyczą tylko włączania gruntów prywatnych, a są jeszcze grunty należące do stref, gmin, państwa. Po drugie, tam, gdzie stopa bezrobocia jest niska, 99 proc. inwestycji wchodzi do stref z tytułu kryterium innowacyjności — wyjaśnia Teresa Korycińska z MG.

Trudniej będzie to wytłumaczyć firmom, które przygotowały już inwestycje, opierając się na wrześniowych kryteriach. Uzyskanie dokumentów poświadczających, że inwestycja będzie innowacyjna, zajmie kolejne kilka miesięcy. Jest jednak światełko w tunelu.

— Te kryteria pisałam, spodziewając się hossy inwestycyjnej. Niewykluczone, że rząd będzie chciał skorygować te zasady. Z Ministerstwa Finansów mamy sygnały, że jest bardziej niż dotąd gotowe wspierać inwestorów — przyznaje Teresa Korycińska.

Małgorzata Grzegorczyk