Vienna Insurance Group Polska wyszła z kłopotów i rzuca rynkowi wyzwanie. A prezes Franz Fuchs maluje pająki.
O prezesach cudzoziemcach zarządzających w Polsce delegaturami europejskich koncernów mówi się powszechnie, że to drugi albo trzeci garnitur menedżerów. Osoby, którym nie udało się zrobić kariery we własnym kraju. Franz Fuchs, głównodowodzący polskim oddziałem Vienna Insurance Group (m.in. Compensa, Benefia, Cigna), wprawdzie nie obala całkowicie tej teorii, ale przynajmniej robi w niej poważną wyrwę. Dlaczego? Bo jest menedżerem artystą. Dosłownie i w przenośni.
Artysta w pracy
Kiedy lat temu dziesiąt młody Austriak Franz Fuchs pomagał tacie na rodzinnej farmie, nawet nie wyobrażał sobie, jakim będzie świetnym menedżerem. W cztery lata wyprowadził z zapaści Vienna Insurance Group Polska (VIG). W 2003 r. VIG był u nas 17,4 miliona euro pod kreską. W 2006 r. osiągnął 6 milionów zysku. Najszybciej w ubiegłym roku rosły spółki życiowe VIG. Składka przypisana brutto Benefii Życie wzrosła do 33 mln złotych (+126 proc.), Royal Polska zwiększyło składkę do 260 mln zł (+351 proc.), a w Compensie Życie składka przypisana brutto wzrosła ze 109 mln złotych do 202 mln zł. Towarzystwa majątkowe VIG — choć miały nieco gorsze wyniki niż życiowe — również rosły w ubiegłym roku. Cigna STU, obecnie największa spółka grupy, należąca w 93 proc. do wiedeńskiego ubezpieczyciela, osiągnęła po 2006 r. 475 mln zł (+26 proc. w porównaniu z 2005 r.) składki przypisanej brutto. Sprzedaż Compensy majątkowej wyniosła 390 mln zł, to jest o 18 proc. więcej niż w 2005 r.
Przygodę z Europą Środkową i Wschodnią Franz Fuchs zaczął w 1994 r., kiedy trafił do Pragi. Potem pracował w Budapeszcie. Do Polski pierwszy raz przyjechał pod koniec lat 90. Miał do wyboru także Rumunię.
— Od razu zauważyłem, że wasz kraj, jako większy rynek, będzie lepszym wyzwaniem. To świetny dziewiczy teren dla biznesu ubezpieczeniowego — pomyślałem. Inna kultura, inny język. Ale za to ogromne możliwości — opowiada Franz Fuchs.
Nie ukrywa, że w naszej stolicy zamierza długo zabawić. Podoba mu się u nas, mimo że spacerniaka takiego jak w Wiedniu w Warszawie próżno szukać.
— Macie za to lepsze, bo nowe centra handlowe. Przyzwyczaiłem się zresztą do Polski. Uczę się języka. Nie mieszkam już w hotelu, lecz we własnym apartamencie. To pomaga. Wiem, że Warszawa jest najbardziej zabieganym miejscem w Polsce. Jednak mogłoby być jeszcze szybciej. Strasznie wolno podejmujecie decyzje. Także prawne, dotyczące ubezpieczeń. A macie sporo do nadrobienia — puszcza oko Fuchs.
Franz Fuchs w wiedeńskiej centrali VIG uchodzi za speca od fuzji i przejęć, dlatego trafił do Polski.
— Rzeczywiście, dzięki przejęciom zbudowaliśmy naszą pozycję w Polsce. I ja się tym zajmowałem. Żeby wyjść z dołka, najpierw w 2004 r. przejęliśmy Benefię i Royal. Potem kupiliśmy Cignę i PZM. Na rynku majątkowym zrealizowaliśmy swój cel, znajdując się wśród pięciu największych ubezpieczycieli. W ubezpieczeniach życiowych nadal chcemy umacniać swoją pozycję. To jest dla nas główne wyzwanie na ten rok — opowiada prezes Fuchs.
VIG jest jak na polskie warunki dość nietypowym ubezpieczycielem.
— Mamy wiele marek. Nie tworzymy jednak sztucznej konkurencji. Dajemy klientom możliwość wyboru. Benefia na przykład ma bardziej nowoczesne kanały sprzedaży niż Compensa, której produkty rozprowadzamy głównie z pomocą brokerów. W Benefii coraz mocniej stawiamy na internet. Compensa jest kierowana ku instytucjonalnym odbiorcom, Benefia ku indywidualnym — opowiada prezes Fuchs.
Artysta po pracy
— Praca jest moją najważniejszą pasją, ale od czasu sesji coachingowych w połowie lat 90. mam także inną — uśmiecha się Franz Fuchs.
Z pracoholizmu wyleczyło Fuchsa malarstwo. Namalował już sto prac. Są na tyle dobre, że 20 z nich znalazło kupców.
— Nie maluję dla pieniędzy, lecz dla przyjemności. A to, że sprzedałem kilkanaście swoich prac oznacza tyle, że kupcy naprawdę mocno nalegali. Część prac wisi w moich gabinetach, reszta jest w Austrii. Te czerwone plamy za moimi plecami to praca „Pająki” — mówi Franz Fuchs.
Ulubionym artystą Austriaka jest Claude Monet. Lubi także innych impresjonistów.
— Sam maluję raczej abstrakcję. Bawię się kolorami. Moim najbardziej ulubionym jest błękitnoniebieski. Malarstwo daje mi energię i wytchnienie. Podobnie jak japoński ogród, egzotyczne rośliny i róże, które posadziłem wokół swojego domu w Austrii — dodaje prezes VIG Polska.
Wielkie plany
Vienna Insurance Group ma w Polsce jasno obraną strategię.
— Planujemy swój biznes w waszym kraju na dziesięć- -dwadzieścia lat do przodu. Wiemy, że Polacy ciągle za mało interesują się ubezpieczeniami na życie. Wraz ze wzrostem zamożności społeczeństwa to się zmieni. Zamierzamy na tej zmianie skorzystać — mówi Franz Fuchs.
Plany są ambitne. Trzecia, zamiast piątej, pozycja w ubezpieczeniach majątkowych i piąta pozycja w ubezpieczeniach na życie oraz na całym rynku.
— Z półtora procentu udziału w rynku chcemy osiągnąć cztery procent w najbliższych dwóch-trzech latach. Jest to realne. Nasza strategia nowego otwarcia na polskim rynku miała się opierać na dwóch biegunach. Najpierw akwizycja, a potem rozwój posiadanego biznesu. Akwizycję mamy za sobą. Liczymy, że rozwój biznesu sprawi, że w 2009 r. zarobimy w Polsce 17,9 milionów euro i zbierzemy z rynku 2 miliardy złotych składki — mówi Franz Fuchs.
Czy VIG rzeczywiście tak się na rynku ubezpieczeń rozepchnie? Prezes Fuchs jest pewny. Sądząc po tym, z jaką perfekcją podchodzi do swoich obowiązków i malowania obrazów, można mu wierzyć.
Wiedeńska grupa
Vienna Insurance Group przez swoje spółki działa w Bułgarii, Niemczech, Gruzji, Chorwacji, Liechtensteinie, Polsce, Rumunii, Rosji, Serbii, Słowacji, Czechach, na Węgrzech, Ukrainie oraz Białorusi. Ponadto ma filie we Włoszech oraz w Słowenii. W skład Vienna Insurance Group w Austrii wchodzą obok Wiener Städtische Versicherung AG Vienna Insurance Group także Donau Versicherung, Bank Austria Creditanstalt Versicherung oraz Union Versicherung. Grupa ma udziały w Wüstenrot Versicherung oraz w Sparkassen Versicherung. W Austrii, Bułgarii, Czechach, Słowacji oraz Rumunii Vienna Insurance Group zajmuje pierwszą lub drugą pozycję na rynku. W Polsce plasuje się na siódmej, ósmej pozycji.
Zatrzymać ulotną chwilę
Od tytułu obrazu Moneta „Impresja, wschód słońca”
pochodzi nazwa jednego z najwspanialszych okresów w sztuce — impresjonizmu. Rozkwit przeżywał w ostatnich 25 latach XIX w. Migające światło, iskrzące się kolory i emocje biją z płócien jego najwybitniejszych przedstawicieli: Auguste’a Renoira, Camille’a Pissarra czy Edgara Degasa.
Vienna Insurance Group Polska w liczbach
48
proc. O tyle, do 1,46 mld zł, w porównaniu z 2005 r. wzrosła w 2006 r. wartość składki przypisanej brutto polskich spółek grupy.
6
mln zł Tyle w 2006 r.
wyniósł zysk grupy.
390
mln zł Tyle w 2005 r. wyniosła sprzedaż Compensy majątkowej.
Monet, czyli idol
Claude Monet, ulubiony malarz Franza Fuchsa, urodził się 14 listopada 1840 r. w Paryżu. Zmarł 5 grudnia 1926 r. w Giverny. Ojciec jednego z twórców i najwybitniejszych przedstawicieli impresjonizmu chciał, aby syn zajął się rodzinnym sklepem. Wielkim przyjacielem Moneta był Auguste Renoir. Artysta utrzymywał kontakty z innymi tuzami malarstwa: Alfredem Sisleyem, Frederikiem Bazille'em czy Jarenem Jongkindem. Razem malowali i wyjeżdżali na plenery. Najważniejsze płótna Moneta to „Stogi siana”, „Nenufary” i „Katedry Notre Dame”. W ciągu swojego długiego życia Monet osiągnął uznanie krytyków i publiczności oraz stabilizację finansową, a nawet doszedł do sporego majątku. Jego muzeum mieści się w Giverny.
