Rynek cukru wymaga błyskawicznych regulacji. Cukrownie mają nadwyżki wartości 270 mln zł i nad niektórymi wisi groźba bankructwa. Problem w tym, że nadal nie ma porozumienia między producentami a resortem rolnictwa. Branża znowu szuka kompromisu.
Znów źle się dzieje w branży cukrowniczej. Rada Ministrów nie wydała w październiku rozporządzenia o zmniejszeniu limitów produkcji cukru i jednoczesnym podniesieniu ceny interwencyjnej do 2,2 zł, po której może być sprzedawany cukier na krajowym rynku. Z wnioskiem do rządu nie wystąpił minister rolnictwa.
Pomysł rozbił się o to, kto powinien zrobić pierwszy krok — ministerstwo wydać rozporządzenia czy producenci wystąpić z wnioskami o zmniejszenie przysługującej im wielkości produkcji droższego cukru na krajowy rynek. Odpowiedzialnością obarczany jest Nordzucker, niemiecki inwestor, który nie zgodził się przystąpić do układu na warunkach resortu rolnictwa. Jednak konkurencja wcale nie dziwi się brakowi zaufania do ministerstwa. Adam Koziołek z Nordzuckera nadal uważa, że następny ruch należy do resortu.
— Zgadzamy się na deklasyfikację i eksport, ale dopiero kiedy wyjdą rozporządzenia o podniesieniu ceny cukru — podkreśla Adam Koziołek.
Za kilka dni producenci spotkają się, żeby rozpatrzyć nowe propozycje uregulowania rynku. Władysław Łukasik, prezes grupy Polski Cukier, rozważa nawet skrajne rozwiązanie, na które jednak raczej nie zgodzą się inni producenci.
— Lepiej stracić mniej niż stracić więcej, dlatego zastanawiamy się nad złożeniem wniosków o zmniejszenie limitów krajowych, a co za tym idzie — eksport nadwyżki bez warunku podniesienia ceny interwencyjnej -— mówi Władysław Łukasik.
Wytwórcy są zgodni, że szybko trzeba podjąć jakieś kroki.
— Eksport bez podniesienia ceny interwencyjnej pozwoli osiągnąć wyższy poziom cen na rynku być może dopiero w połowie przyszłego roku. To oznacza, że później zaczniemy odrabiać spadek przychodów o 270 mln zł spowodowany koniecznością wyeksportowania cukru po cenie światowej. A już teraz potrzebujemy środków na inwestycje i restrukturyzację -— wyjaśnia Janusz Pierun z Pfeifer und Langen, niemieckiego inwestora.
Jego zdaniem, jeśli rynek nie zostanie uregulowany, cukrownie jeszcze w tym roku wpadną w poważne tarapaty.
— Mamy czas najwyżej do połowy grudnia, żeby wprowadzić projekt w życie. Powszechnie wiadomo, że niektóre cukrownie sprzedają cukier poniżej ceny minimalnej. Dalsze utrzymywanie tak dużej nadwyżki spowoduje, że wszystkie cukrownie zaczną nielegalnie sprzedawać cukier taniej, żeby przetrwać. Zakłady w najgorszej sytuacji będą bankrutować — twierdzi Janusz Pierun.
Producenci są zdania, że resort rolnictwa nie ma powodów, aby nie wierzyć, że zrealizują obiecany eksport, dlatego powinno zrobić pierwszy krok i podnieść cenę interwencyjną.
— 2,2 zł za kilogram zamiast obecnych 1,8 zł to cena zapewniająca producentowi jedynie zerową rentowność — zapewnia Janusz Pierun.