Producenci muszą importować surowce
Rynek sprzętu turystycznego
NIŻSZA CENA: W Polsce rośnie zainteresowanie turystyką. Krajowi wytwórcy produkują wyroby, które często nie ustępują jakością, ale są tańsze — mówi Piotr Żochowski, kierownik działu promocji w firmie Sklep Podróżnika.
fot. Małgorzata Pstrągowska
PROFESJONALIŚCI DOMINUJĄ: Większość właścicieli sklepów i wytwórni oferujących sprzęt turystyczny to znani podróżnicy, taternicy, alpiniści bądź ludzie ściśle z tym środowiskiem związani — twierdzi Paweł Janyst, właściciel firmy Jany-Sport.
fot. Borys Skrzyński
Polscy wytwórcy sprzętu turystycznego są skazani na zagraniczne materiały. W kraju brakuje producentów, którzy byliby w stanie spełnić ich wymagania. Polskie kurtki czy plecaki często nie ustępują jakością zachodnim, ale brakuje im renomy.
Na rynku sprzętu turystycznego w Polsce działa około 10 liczących się firm krajowych i kilkanaście zagranicznych.
Kłopoty z materiałem
Firma Jany-Sport wytwarza plecaki, głównie specjalistyczne, oraz zasobniki, apteczki itp. Plecaki są projektowane i wykonywane w Polsce, jednak materiały w 75 proc. pochodzą z importu.
— W Polsce niestety nie ma wytwórni produkującej tworzywo o odpowiednich parametrach, dlatego muszę sprowadzać surowiec z zagranicy. W produkcji plecaków bardzo ważny jest materiał, z którego zostaną one wykonane. Decyduje to o ich wytrzymałości i żywotności. Poza tym, jeśli nawet np. polskie klamry będą lepsze od wyrobów renomowanych firm, to chcąc zaistnieć na rynku międzynarodowym, zmuszony jestem używać tych drugich — mówi Paweł Janyst, właściciel firmy Jany-Sport.
Natalex z Bielska-Białej również zajmuje się produkcją plecaków.
— Używane przez nas materiały w 90 proc. pochodzą z importu. Polscy producenci nie są w stanie dostarczyć nam surowców spełniających nasze wymagania. Dzisiaj klienci zwracają uwagę już nie tylko na konstrukcję i jakość wyrobu, ale przede wszystkim na markę materiałów użytych do produkcji — oświadcza Piotr Tyran z Natalexu.
Według niego, firma posiada 20 proc. udziału w rynku.
— Naszymi najpoważniejszymi konkurentami są m.in Alpinus, Campus i Trek Sport — dodaje Piotr Tyran.
Polska firma Marabut, która wytwarza namioty, także opiera produkcję na zagranicznych surowcach.
— Tkaniny, których używamy do wyrobu tropików i podłóg pochodzą z importu. Stelaże natomiast sprowadzamy przede wszystkim z USA. Używamy polskich śledzi, nici i siatek. W naszym kraju nie ma producentów tkanin i stelaży, którzy byliby w stanie całkowicie spełnić nasze wymagania — mówi Andrzej Zajger z Marabuta.
Zagraniczni rywale
Mocną konkurencję dla polskich producentów stanowią znane, zagraniczne firmy, takie jak m.in. Karimor, Coleman, Tatonka.
— Rynek sprzętu turystycznego zdominowały zachodnie spółki, które oferują produkty dobrej jakości, o ustalonej renomie. Polskie przedsiębiorstwa nie mają się czego wstydzić, na szczególną uwagę zasługują namioty, plecaki i kurtki puchowe. Dorównują one produktom zachodnim, lecz muszą jeszcze wyrobić sobie dobrą markę, gdyż na tym rynku jest ona szczególnie ważna. Firma Roberts z Gdańska sprzedaje kurtki puchowe nawet w Japonii — twierdzi Piotr Żochowski, kierownik działu promocji w firmie Sklep Podróżnika.
— W tej chwili nie ma na polskim rynku firmy, która generalnie stanowiłaby dla nas poważne zagrożenie. Przyznaję jednak, iż odczuwamy wzrost konkurencji w poszczególnych segmentach — mówi Grzegorz Chwoła, kierownik działu sprzedaży Alpinusa.
Dodaje, że firma opanowała 70 proc. rynku sprzętu out-doorowego, czyli wykorzystywanego do rekreacji i amatorskiego uprawiania sportu. Szacunki dotyczące wartości sprzedaży w tym segmencie są bardzo różne. Przedstawiciele Alpinusa określają tę sumę w przybliżeniu na 300 mln zł. Natomiast Piotr Tyran ocenia, że w grę wchodzą 2 mld zł.
Metody sprzedaży
Sprzedaż sprzętu turystycznego wysokiej klasy odbywa się głównie poprzez sieci specjalistycznych sklepów, często autoryzowanych przez producentów.
— W sklepie specjalistycznym klient może liczyć na kompleksową informację na temat interesującego go sprzętu, często potrzebuje rady. W hipermarkecie nie ma on możliwości bliskiego kontaktu ze sprzedawcą — uważa Piotr Żochowski.
Marcin Bołtryk