PRODUCENCI TERMINALI CZEKAJĄ NA BOOM

Aneta Królak
opublikowano: 1998-10-23 00:00

PRODUCENCI TERMINALI CZEKAJĄ NA BOOM

Rynek POS-ów rozkręca się powoli

I TAK NIEŹLE: W najgorszym wypadku, w ciągu najbliższych trzech-czterech lat liczba terminali na krajowym rynku wzrośnie jedynie do 60 tys. — mówi Tadeusz Dziewulski, dyrektor naczelny ZMP Mera Błonie. fot. Borys Skrzyński

Plastikowych kart przybywa i automatycznie rośnie popyt na ich czytniki. Jednak krajowi producenci tego typu urządzeń na razie nie osiągnęli większych sukcesów. Po pierwsze dlatego, że — z jednym wyjątkiem — nie są w stanie produkować terminali do kart płatniczych, po drugie — uważają, że karty magnetyczne są już przeżytkiem i nastawiają się na upowszechnienie chipów.

— W przypadku polskich producentów terminali trudno używać słowa rynek. Raczej należałoby mówić w tym przypadku o mikrorynku — twierdzi Paweł Poliński z Radiotechniki Wrocław, firmy zajmującej się wytwarzaniem urządzeń do czytania kart elektronicznych

Być może dzieje się tak, ponieważ krajowi producenci czytników czekają aż karty magnetyczne odejdą do lamusa, a ich miejsce zajmą elektroniczne. Korzyści płynące z zastosowania tych ostatnich kart powodują wzrost zainteresowania nimi różnych firm, które zamawiają je na własne potrzeby. Według Pawła Polińskiego są wielofunkcyjne — jednocześnie mogą być kluczem wejściowym do budynku, pokoju i komputera. Na razie jednak na rynku dominują karty magnetyczne, a głównymi dostawcami czytników są firmy zagraniczne.

Pieniądze nie brudzą

Dane PolCardu, który rozlicza transakcje przeprowadzane kartami, mówią o prawie 40 tys. terminali, w tym prawie 7 tys. POS (point — of sale), czyli urządzeń pozwalających klientowi banku na dokonywanie transferu płatności bezpośrednio ze swojego konta. PolCard nie sprzedaje swoich terminali kontrahentom, natomiast wydzierżawia je za 50 zł plus VAT miesięcznie. Większość automatów zainstalowanych w Polsce przez PolCard została zakupiona w amerykańskiej firmie VeriFon. Także Pekao SA nabyła w tej firmie 2200 POS-ów. Plany wejścia na rynek polski ma amerykański HYPERCOM. Dostarcza on już urządzeń telekomunikacyjnych do łączenia poszczególnych terminali z bazą dla Pekao SA.

— Dotychczas nie ma ekonomicznego uzasadnienia dla produkcji terminali w Polsce, poza tym uzyskanie homologacji międzynarodowych organizacji finansowych jest kosztowne i czasochłonne — stwierdził Tadeusz Dziewulski, dyrektor naczelny Zakładów Mechaniczno-Precyzyjnych Mera Błonie.

Produkcja w perspektywie

Mimo to fabryka jest jedyną krajową firmą, która sprowadza terminale pracujące w sieci kart kredytowych. Ich dostarczycielem od 1992 roku jest francuski Dassault.

Na rynku zainstalowanych jest około 1300 aparatów tej firmy (co stanowi 18 proc. terminali pracujących w sieci). Kontrakt pomiędzy Merą a Dassault przewiduje uruchomienie linii produkcyjnej. Może to nastąpić w ciągu najbliższych trzech lat, kiedy to na rynku — wedle dyrektora handlowego Tadeusza Ryczyńskiego — wzrośnie liczba terminali nawet do 120 tysięcy. Mera miałaby wówczas szansę zdobyć 30% rynku. Obecnie zakłady produkują m.in. czytniki elektronicznych kart do parkomatów.

Dla radnego i pacjenta

Oprócz podwarszawskiej Mery na rynku raczkuje Krakowska Fabryka Aparatów Pomiarowych (KFAP). Dotychczas może się pochwalić pół tysiącem sprzedanych „maszynek”. Wyposażyła np. krakowski Urząd Miasta w aparaty do głosowania. Każdy z osiemdziesięciu radnych otrzymał swoją kartę i czytnik. Według Artura Słońca z działu kart elektronicznych KFAP-u koszt sprzedaży jednego czytnika waha się od tysiąca do dwóch tysięcy złotych.

Klient z numerkiem

W inny segment weszła gorzowska spółka Gamma. Dostarcza bankom PINPady, czytniki do identyfikacji klienta. Jej odbiorcami są niektóre oddziały BGŻ. Koszt jednego urządzenia waha się od 900 do 1200 złotych. Wysokość zamówień jest bardzo różna, opiewają na 100, 700 sztuk, a czasem tylko na jedną. Prezes spółki — Zbigniew Antczak — twierdzi, że największą popularnością jego produkty cieszą się poza Warszawą, zainstalowano je w oddziałach banków Piły, Szczecina, Łodzi czy Gorzowa. Wyjątek stanowi oddział BGŻ przy ul. Broniewskiego w Warszawie, pracują tam cztery terminale, do których karty wydano spółdzielniom mieszkaniowym oraz firmom ubezpieczeniowym i ich klientom.