Profesja do odstrzału

Mirosław KonkelMirosław Konkel
opublikowano: 2014-10-17 00:00

Po likwidacji zawodu technika farmacji część aptek może zbankrutować

Ministerstwo Edukacji Narodowej (MEN) przygotowało rozporządzenie wygaszające od przyszłego roku szkolnego kształcenie techników farmaceutycznych. Rozwiązanie popiera minister zdrowia. Natomiast właściciele aptek są przeciw. Najgłośniej zaś protestują, oczywiście, technicy. Pytają, czy ich kosztem robi się miejsca pracy dla magistrów farmacji.

Tak chce Bruksela

— Pomysł MEN wynika z dyrektywy unijnej, która mówi, że nie można kształcić specjalistów o podobnych kompetencjach i kwalifikacjach na dwóch poziomach: szkoły średniej i wyższej. Podobnie w odniesieniu do zawodów zaufania publicznego stanowi deklaracja Bolońska — przypomina Łukasz Dominiak, starszy konsultant w Hays Poland, który zajmuje się branżami związanymi ze zdrowiem. Ekspert nie dziwi się stanowisku resortu oświaty. Zwłaszcza że dostrzega ogromny problem z kontrolą poziomu wiedzy w szkołach uczących techników farmaceutycznych.

— To bardzo odpowiedzialna profesja. Osoby niedouczone lub te, które znają tylko teorię, nie mają prawa pracować w aptece przy pierwszym stole. Kształcenie farmaceutów powinno przebiegać na najwyższym poziomie. Niestety, dziś wiele szkół kształci co najwyżej średnio. Należałoby wprowadzić system, który weryfikuje poziom nauczania tego zawodu — postuluje Łukasz Dominiak. Specjalista widzi jednak także drugą stronę — pracodawców.

— Jeśli przepisy wejdą w życie, będzie mniej rąk do pracy, a to dla każdego właściciela apteki sytuacja niekorzystna. Standardowo musi mieć na zmianie magistra i techników, a już dzisiaj w niektórych miejscowościach trudno znaleźć ludzi z doświadczeniem lub po szkole medycznej. Często trzeba ich poszukiwać w innych ośrodkach, by zapewnić pełną obsadę. A ponieważ rynek stale się rozwija, zapotrzebowanie na fachowców będzie rosło — tłumaczy Łukasz Dominiak.

Przewiduje, że jeśli zawód technika farma- cji zupełnie zniknie, doprowadzi to do wzrostu wynagrodzeń. Wzmocni się pozycja rynkowa absolwentów dobrych państwowych uczelni medycznych, którzy zaczną przebierać w ofertach.

— Rezultat? W aptece będą pracować osoby lepiej przygotowane merytorycznie, natomiast pracodawcom będzie jeszcze trudniej znaleźć takich kandydatów, ponieważ liczba osób mogących wykonywać pracę w aptece znacząco się zmniejszy — uważa doradca z Hays Poland.

— Jeżeli przez żądania płacowe podniesiemy nagle koszty działania aptek, niektóre sobie nie poradzą, czyli zwyczajnie zbankrutują. To natomiast się przełoży na pogorszenie dostępności usług farmaceutycznych dla klientów — dopowiada Marcin Piskorski, prezes Związku Pracodawców Aptecznych PharmaNET.

Trzeba zrozumieć biznes

Zastrzeżenia do rozporządzenia MEN ma również Piotr Uhlik, partner w HRK, specjalista od sektora farmacji. Jego zdaniem, ministerstwo nie bierze pod uwagę hasła, które od kilku lat nieustannie się powtarza — o pogłębianiu współpracy między edukacją a biznesem.

— Podnoszone są postulaty czerpania wiedzy o pożądanych kwalifikacjach od pracodawców i konieczności odpowiedzi edukacji na potrzeby firm. Tymczasem decyzję o likwidacji zawodu technika farmaceutycznego oprotestowała większość organizacji pracodawców, a także Związek Zawodowy Techników Farmaceutycznych RP. Po-winien to być silny sygnał świadczący o tym, że branża potrzebuje jednak specjalistów średniego szczebla — wskazuje Piotr Uhlik. Co według niego przemawia za zachowaniem zawodu technika farmacji? Przede wszystkim kierunki, w jakich zmierza współczesny rynek pracy. Szczególnie zaś to, że outsourcuje się coraz więcej procesów, powierzając ich wykonanie wyspecjalizowanym jednostkom. Profile stanowisk są przygotowane z rozwagą i zakładają wysoki poziom specjalizacji i ściśle określony zakres obowiązków. W tej układance nie powinno zabraknąć miejsca dla techników farmaceutycznych.

— W aptece mamy wiele bardzo zróżnicowanych zadań: od układania leków na półkach przez administrację po zarządzanie lekami mogącymi zadecydować o życiu chorego. Większość tych obowiązków mogą wypełniać technicy. Jeżeli farmaceuci zostaną obciążeni prostymi zadaniami, będą mieli mniej czasu na te najbardziej odpowiedzialne. Zaś pracodawca zostanie obarczony nieuzasadnionymi kosztami wykorzystania kapitału eksperckiego do niewymagających wysoce specjalistycznej wiedzy działań — tłumaczy przedstawiciel HRK.

A co z wątpliwościami niektórych ekspertów rynku dotyczącymi poziomu kształcenia techników farmaceutycznych? Piotr Uhlik potwierdza, że jakość edukacji mogłaby być lepsza. Uważa jednak, że zamiast ograniczać wybór ścieżki edukacyjnej, warto uważnie analizować jej program, konsultować zakres i formę z pracodawcami oraz dążyć do gwarancji odpowiedniego zaplecza technicznego umożliwiającego nabycie potrzebnych umiejętności.