Bohaterem dzisiejszej sesji może być integrator informatyczny Comarch. W sobotę prezesa i głównego akcjonariusza zatrzymała policja. Krakowska prokuratura postawiła mu — jako prezesowi klubu piłkarskiego Cracovia — zarzuty pomocnictwa przy antydatowaniu dokumentu i łamanie praw pracowniczych. Oba są związane z kontraktem byłego piłkarza klubu, Pawła Drumlaka.
Filipiak opowiada
— W sobotę po powrocie z delegacji zagranicznej zostałem zatrzymany przez policję na lotnisku w Balicach. Sposób zatrzymania był niewspółmierny do zarzucanych mi czynów: zostałem zakuty w kajdanki na lotnisku i odwieziony do aresztu – opowiada Janusz Filipiak Do zatrzymania doszło o godzinie 14.35 w sobotę, potem szefa Cracovii przetrzymano w areszcie i o 3 w nocy w niedzielę doprowadzono na przesłuchanie. — Nie przedstawiono mi żadnych dowodów mojej rzekomej winy. Zostałem zwolniony o godz. 6 nad ranem — dodaje Janusz Filipiak. Zarzuty nie mają żadnego związku z działalnością Comarchu. Mimo to analitycy spodziewają się reakcji kursu na te wydarzenia.
Comarch pod presją
— Zatrzymanie prezesa zawsze ma wpływ na inwestorów. To się negatywnie odbije na kursie. Dla wielu inwestorów może być to jednak okazja do tańszych zakupów, bo spółka ma dobre fundamenty, a zarzuty nie są związane z jej działalnością — komentuje Przemysław Sawala-Uryasz, analityk CA IB.
Biznesowi partnerzy prezesa są zszokowani postępowaniem prokuratury.
— Ta sprawa ciągnie się od miesięcy, a zarzuty są małej wagi. Dlatego postępowanie prokuratury jest dla nas zupełnie niezrozumiałe — mówi jeden z członków władz Comarchu.
— Przecież prezes się nie ukrywał, jest osobą publiczną, można było go wezwać i przedstawić zarzuty, a nie działać, jakby popełnił niewiadomo jakie przestępstwo. Czy nikt się nie zastanawia, że przez takie nieprzemyślane akcje wielu inwestorów giełdowych może stracić sporo pieniędzy? — dodaje drugi z naszych rozmówców.
Z dala od polityki
Działania prokuratury nie powinny jednak podkopać biznesu Comarchu. Ta warta miliard złotych spółka jest jednym z najważniejszych graczy na rynku informatycznym. Mocną stroną firmy są kontrakty zagraniczne, silna pozycja na rynku oprogramowania wspomagającego zarządzanie i dostawy systemów na zamówienie. Comarch dobrze też radzi sobie na rynku publicznym — ma bardzo mocną pozycję w resorcie finansów. Janusz Filipiak jest jednak dla spółki postacią wyjątkowo ważną i trudną do zastąpienia. Co najmniej tak ważną, jak niegdyś dla Prokomu Ryszard Krauze, w przypadku którego sama zapowiedź możliwego zatrzymania spowodowała gwałtowną przecenę akcji jego spółek. — Kłopoty Krauzego jednak odczytano jako problem polityczny, a biznes na jego poziomie wymagał dobrych stosunków ze światem polityki, stąd przecena. Prezes Comarchu od polityki stronił, nie wdawał się w żadne układy, więc kłopoty z prokuraturą nie wpłyną na działalność spółki — mówi jeden z analityków.